Swoją przygodę z różem
rozpoczęłam w grudniu zeszłego roku. Nigdy wcześniej nie używałam
tego kosmetyku, ponieważ byłam przekonana, że zarumienione
policzki narażą mnie na śmieszność. Aplikacji tego produktu
nauczyłam się, korzystając z róży dołączonych do palety
Sephory. Dzisiaj zaprezentuję Wam swój pierwszy, świadomie wybrany
róż. Jest nim wkład do magnetycznej paletki Inglota kryjący się
pod kodem *96.
Kolor
Mamy tu do czynienia z
cukierkowym różem. Ten odcień za uniwersalny. Będzie pasował
zarówno młodej dziewczynie, jak i dorosłej kobiecie. Cudownie
ożywia twarz i sprawia, że wygląda ona zdrową i wypoczętą.
Wykończenie
Róż zawiera srebrne,
dość duże drobinki. Szkoda, że Inglot nie posiada w swojej
ofercie matowego odpowiednika odcienia kryjącego się pod kodem 96.
Na szczęście pojedyncze drobinki nie są zbyt widoczne, ale musimy
uważać, by produkt nie osypał się na naszą brodę, ponieważ
wówczas doczekamy się niechcianego błysku.
Pigmentacja
Określiłabym ją jako
średnią. Tym różem nie zrobimy sobie krzywdy, ale nie musimy też
nanosić dziesięciu warstw, by dostrzec go na swoich policzkach.
Uważam to za dobre rozwiązanie. Jeśli chcemy delikatnie ożywić
twarz, wówczas nakładamy jedną, cienką warstwę produktu. Gdy
zależy nam na mocniejszym efekcie, ponawiamy aplikację. Teraz,
kiedy jako tako umiem aplikować róż, mogę pozwolić sobie na
mocniej napigmentowany kosmetyk.
Bezpieczeństwo
Tym różem nie zrobimy
sobie krzywdy. Myślę, że używany z umiarem nadaje się do szkoły,
ponieważ delikatnie ożywia twarz.
Konsystencja
Otrzymujemy kosmetyk,
który dość mocno pyli. W związku z tym podczas aplikacji trzeba
zachować ostrożność, ponieważ na naszej odzieży mogą osiąść
drobinki różu.
Efekt
Róż sprawia, że
wyglądamy młodo i zdrowo. Nasza twarz sprawia wrażenie wypoczętej.
Dzięki odrobinie różu nasze lico nie wygląda płasko.
Trwałość
Róż utrzymuje się na
twarzy przez 4 h, po upływie tego czasu zaczyna blednąć. Produkt
znika równomiernie, więc nie musimy się obawiać nieestetycznych
plam.
Zapychanie
Róż z Inglota nie
przyczynił się do powstania zaskórników.
Zapach
Dość specyficzny.
Kojarzy mi się z różem ukrytym w toaletce mojej babci. Wyczuwam w
nim chemiczne nuty, mimo to jego woń uważam za przyjemną.
Wydajność
Z tego różu korzystam
regularnie od kwietnia bieżącego roku i dopiero od niedawna widać
dno.
Opakowanie
Otrzymujemy wkład do
paletki magnetycznej. Moim zdaniem jest to świetne rozwiązanie,
ponieważ same decydujemy, jakie odcienie się w niej znajdą.
Testowanie
na zwierzętach
Inglot nie testuje swoich
produktów na zwierzętach.
Skład
Niestety, do wkładów
nie dołączają informacji o składzie kosmetyku.
Cena
Zakup wkładu to wydatek
rzędu 15 zł.
Dostępność
Róż można nabyć na
stoiskach Inglota.
Reasumując:
Myślę, iż jest to dobry produkt dla osób rozpoczynających swoją
przygodę z różem. Jego cukierkowy dobrze komponuje się każdą
karnacją. Jego średnia pigmentacja umożliwia stopniowanie efektu.
Na pewno nie zrobimy sobie nim krzywdy. Jego dodatkowym atutem jest
niska cena. Żałuję, że Inglot nie ma w swojej ofercie matowego,
cukierkowego różu. Nie każda kobieta preferuje blask. Choć
wcześniej byłam negatywnie nastawiona do róży posiadających
drobinki, to kosmetyk sprawdził się u mnie na tyle dobrze, iż mam
ochotę wzbogacić swoją kolekcję o kolejne wkłady.
PS Macie swój ulubiony
róż? Sięgacie czasem po róże, które posiadają drobinki, a może
omijacie je szerokim łukiem?
karminowe.usta
Bardzo ładny kolor. Na razie mam dość róży, ale jak tylko jakiś wykończę to kupię sobie coś z Inglota.
OdpowiedzUsuńCzytając Twój blog, zauważyłam, ze róże to Twoje ulubione kosmetyki;)
UsuńŚliczny kolor, bardzo twarzowy :)
OdpowiedzUsuńMój ulubiony to mineralny Lily Lolo Ooh La La :)))
Widziałam wiele swatchy tego odcienia Lily Lolo i nie ukrywam, że mnie kusi. Jest dość uniwersalny i powinien mi pasować:)
UsuńBardzo ładny. Ja czasami mam takie dni, że stosuję sam bronzer, a potem tęsknie za różem i wracam do niego;-)
OdpowiedzUsuńJa rzadko sięgam po bronzer, ale jak już się zdecyduję, to traktuję go jako uzupełnienie różu. Jakoś nie umiem przekonać się do samego bronzera;)
UsuńPrzyznam, że urzekł mnie ;) świetnie wygląda!
OdpowiedzUsuńMnie też urzekł, dlatego widać dno, a to w przypadku kolorówki zdarza się bardzo rzadko;)
Usuńładnie wygląda, i jeszcze nie jest testowany na zwierzętach to tym bardziej :)
OdpowiedzUsuńStaram się w miarę możliwości sięgać po kosmetyki nietestowane, ale nie zawsze jest to proste. Nie jestem w stanie wyeliminować niektórych produktów (podpaski, golarki), a nie potrafię znaleźć nietestowanych, równie dobrych odpowiedników.
UsuńMam 3 róże. Jeden z Essence, taki jaśniutki, pastelowy lekko cukierkowy róż. Potem z Wibo- przypomina mi troszkę róz z limitki Essence- Cute As Hell. Trzeci to jakiś mineralny z Catrice, też chyba limitka, dostałam od koleżanki. Jest bardzo drobinkowy, ma taki mocny kolor, uwielbiam go!
OdpowiedzUsuńNiektóre róże mają w sobie coś wyjątkowego. I nawet mocniejszy kolor i obecność drobinek nie stanowią dla nas przeszkody;)
UsuńCiekawy kolor. Ja wybieram raczej matowe róże, jeśli w ogóle je nakladam ;d
OdpowiedzUsuńMatowe są najlepsze:) Nie musimy przejmować się migrującymi drobinkami:)
Usuńbardzo ładny, choć bardzo rzadko używam róż
OdpowiedzUsuńJa tak mam z rozświetlaczami i tuszami;) Ich aplikacja to prawdziwe święto;P
UsuńBardzo ładny odcień, ja różu nie używam, bo uważam, że źle w nim wyglądam, wolę bronzery :)
OdpowiedzUsuńhttp://coconutlimee.blogspot.com/
Makijaż ma nam dodać pewności siebie, a nie dokładać nam zgryzot i niepewności, dlatego najlepiej sięgać po to, co lubimy i w czym czujemy się dobrze:)
Usuńbardzo fajny odcień;)
OdpowiedzUsuńUniwersalny i delikatny:) Myślę, że gdyby nie drobinki, to pasowałby niemal każdemu:)
UsuńBardzo ładny kolor. Świetnie prezentuje się na Twoich policzkach.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Bardzo dobrze się w nim czuję:)
Usuńuwielbiam róże z inglota
OdpowiedzUsuńJa słyszałam dużo dobrego o Inglotowych różach w musie, ale nie jestem przekonana do tej formuły...
Usuńtoaletka babci? :P oj czuje, że moja koleżanka znów by go określiła mianem "starej zapyziałej nory"
OdpowiedzUsuńja mam 2 róże które uwielbiam jeden mineralny z AM o odcieniu Rose, a drugi to limitka Catrice :) uwielbiam tego typu odcienie brzoskwinki :)
Twój mi się podoba :) takiego jeszcze nie miałam :) oglądnę go na żywo :)
Postrzeganie zapachu jest bardzo subiektywne;) Ostatnio na jednym blogu przeczytałam, że mój ulubiony peeling enzymatyczny, który moim zdaniem pachnie mlekiem w proszku, przypomina komuś mocz chomika;P
UsuńKuszą mnie róże mineralne:) Zastanawiam się nad paroma i chyba niebawem zaryzykuję i zamówię któryś:)
Najlepiej przyjrzeć się kolorówce na żywo. Ja nie do końca jestem zadowolona z mineralnego bronzera, który ostatnio zamówiłam. Do konturowania policzków jest dobry, ale nie wykonturuję nim linii żuchwy, ponieważ zawiera brokat, który pięknie podkreśli moje niedoskonałości, które lubią mi wyskakiwać w tamtych rejonach.
Ładny kolor :) Ja zawsze używam różu, jeśli wcześniej użyję podkładu, wyglądam wtedy 'żywiej' ;)
OdpowiedzUsuńPodkład ujednolica koloryt, ale jednocześnie sprawia, że twarz staje się płaska, dlatego dobrze jest ją czymś ożywić:)
UsuńSzczerze mówiąc różu używam rzadko,więc mam tylko jeden(Wibo).Podobają mi się klasyczne odcienie,takie jak ten,w brzoskwiniowych czy ceglastych wyglądam co najmniej dziwnie ;)
OdpowiedzUsuńMi też brzoskwiniowe i ceglaste nie służą. Podejrzewam, że lepiej wyglądałabym w czerwonym różu niż w popularnym morelowym odcieniu...
UsuńŚwietny kolor!
OdpowiedzUsuńUwielbiam róże i jestem uzależniona od nich:) Jedyny jaki wykończyłam to był mój pierwszy poważny róż z Bourjois a później to Blush Delice z L'oreala. W tym ostatnim zakochałam się bez pamięci i zrobiłam zapas :D Mam jeszcze ostatnią sztukę.
Ja wykończyłam róże z paletki Sephory, potem kupiłam ten z Inglota i namiętnie z niego korzystam:) Ale pewnie wzbogacę swoją kolekcję, bo teraz już wiem, co znaczy uzależnienie od różu:) Bez niego czuję, że makijaż jest niepełny, płaski, a ja wyglądam nienaturalnie;)
UsuńGdy skończą się zapasy, będziesz mogła je uzupełnić, czy Twój ulubieniec został wycofany?
Ciesze się ;)
OdpowiedzUsuńNie żałuję tego zakupu, ponieważ róż fantastycznie odświeża i ożywia moją twarz:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa właśnie z powodu rumieńców unikam róży, ale może się przekonam po Twojej recenzji?
OdpowiedzUsuńPrzez te naturalne rumieńce, być może nawet nie potrzebujesz takich kosmetyków, ponieważ wyglądasz młodo i zdrowo:)
UsuńMam jeden róż z Inlogta, też ładny odcień. Ogółem mam kilka, ale ostatnio używam z Flormar ciemniejszego do konturowania, który mi podpasował :)
OdpowiedzUsuńOo, muszę się przyjrzeć różom Flormaru. Potrzebuję czegoś ciemniejszego i matowego do konturowania twarzy. Kupiłam bronzer La Rosy, ale gdy otrzymałam przesyłkę, okazało się, że zawiera drobinki. Lubię robić zakupy w sieci, ale kolorówkę chyba lepiej wcześniej pomacać;)
Usuńja mam pełno róży, z 14 XD
OdpowiedzUsuńale ten kolor średnio mi się podoba ;)
Wow, ale masz kolekcję:) Kto wie, może i ja się takiej dorobię, ostatnio przybywa mi dosłownie wszystkiego, bo widzę coś ładnego i nie mogę przejść obok tego obojętnie:)
UsuńKażdy ma kolor, do którego nie może się przekonać;) Ja tak mam z ceglastymi różami;)
A ja jakoś nigdy nie mogę zdecydować się na kolor. Stoję przed tymi różami i nie wiem jaki wziąć. Może wypróbuję Twój 96, jest tani więc nawet jakby nie podpasowal to nie będę żałowac ;]
OdpowiedzUsuńJa postanowiłam wziąć coś uniwersalnego i delikatnego. Teraz chyba odważę się na coś mocniejszego, ale raczej chłodnego. Ceglaste i pomarańczowe róże nie są dla mnie. Marzy mi się fioletowy róż, ale takiego jeszcze nie upolowałam:)
UsuńWyglada bardzo ladnie :o
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie mój kolor, co widać po zużyciu;P Jak coś mi nie podpasuje, to leży miesiącami i zbiera kurz;)
UsuńJa nie używam różu :) ale wygląda ładnie rzeczywiście :)
OdpowiedzUsuńJa długo się do niego przekonywałam, ale gdy zobaczyłam, ożywioną, zdrową twarz, to zakochałam się w tym kosmetyku:)
UsuńUwielbiam róż na policzkach :)
OdpowiedzUsuńTen odcień jest bardzo ładny :)
Ja też uwielbiam róż na policzkach, a pomyśleć, że tak długo się przed nim wzbraniałam. Bardzo bałam się, że będę przypominała rosyjską matrioszkę, ale dobrze dobrany odcień i trochę nauki, i nie jest źle;)
UsuńPrzypomina pixie pink sleeka ale ten mój jest bez drobinek matowy. nie lubię połyskujących róży bo właśnie w strefie konturowania twarzy wyskakują mi niedoskonałości i wyobraź sobie wypukłości pokryte połyskliwym różem. paskudztwo
OdpowiedzUsuńU mnie zazwyczaj najwięcej paskudztw wyskakuje na brodzie, dlatego chciałabym dorwać matowy bronzer... Chętnie przygarnęłabym cukierkowy, bezdrobinkowy róż. Szkoda, że Sleeka nie można kupić stacjonarnie. Po ostatnich zakupach doszłam do wniosku, że kolorówkę lepiej kupować stacjonarnie.
UsuńŚliczny kolorek coś mi się wydaje że i mi będzie pasował
OdpowiedzUsuńTen cukierkowy róż jest neutralny:) Istnieje spora szansa, że Tobie również przypadnie do gustu;)
Usuń