Znowu będzie garść przemyśleń, ale tym razem nie będę narzekała, ale chwaliła.:) Ostatnio przystąpiłam do programu zmiany kosmetyków na takie, które bardziej odpowiadają mi pod względem składu. Nie jest łatwo znaleźć coś odpowiedniego. Panie w perfumeriach i drogeriach często pytają, w czym mogą pomóc, ale rzadko kiedy dysponują odpowiednią wiedzą albo po prostu chcą wepchać produkt niezależnie od tego, czy spełnia wymagania klientki czy nie. Wcześniej pisałam o pani z Yves Rocher, która stwierdziła, że po filtrze z parabenami w grobie nie wyląduję i o pani z Douglasa, według której zdolności uczulające zależą od firmy, nie od składnika. Drogie firmy, nawet jak mają te same składniki, to nie uczulają. Na osoby o takim podejściu do klienta i problemu trafiam dosyć często, ale na szczęście nie zawsze. Czasem spotykam ekspedientkę znającą się na swoim fachu, do tego miłą, która autentycznie chce pomóc, a nie wcisnąć byle co. Dzisiaj trafiłam na taką sympatyczną osobę w Superpharmie. Szukałam peelingu i maseczki, które miałyby naturalny skład i nie zawierały gliceryny, która powoduje na mojej twarzy istną inwazję nieprzyjaciół. Naprawdę długo szukałyśmy kosmetyków dostosowanych do mojej mieszanej cery. Znalazłyśmy świetną maseczkę z białej glinki. Co ciekawe, sympatyczna ekspedientka nie proponowała mi produktów, które zawierały niepożądane składniki. Żadnych peelingów z gliceryną, parabenami i olejami mineralnymi. Żadnych ostrych ścieraków, bo mam cerę naczynkową i mogłyby mi zaszkodzić. Przy okazji sporo rozmawiałyśmy i dowiedziałam się, że trafiłam na osobę o identycznym problemie jak ja, która również poszukuję kosmetyków, które nie zapychają i nie uczulają, są naturalne i bezpieczne dla zdrowia. No i przy okazji ponarzekałyśmy na producentów, którzy do toników dla cery suchej wsadzają alkohol, a osoby z cerą tłustą raczą parafiną w składzie, a kremy dla alergików mają na trzecim miejscu substancje zapachowe. Niestety, na rynku są takie kwiatki i to wśród kosmetyków z różnych półek cenowych. Jestem zadowolona, bo znalazłam pastę i maseczkę o naturalnym składzie, którymi sobie z pewnością krzywdy nie zrobię. Ponieważ nie było stosownego peelingu, to nic nie zostało mi wepchnięte. Dzięki tak sympatycznej obsłudze z przyjemnością powracam do Superpharmu:) Dodam, że na tę miłą ekspedientkę trafiłam już wcześniej, gdy szukałam kremu z filtrem. Wówczas zakup został mi odradzony, bo sprzedawczyni uznała, że żaden z dostępnych preparatów nie nadaje się do mojej mieszanej cery:) Można by powiedzieć, że tacy ekspedienci są niekorzystni z punktu widzenia pracodawcy, a ja uważam inaczej. Raz może nie wepchną super kremu za 100 zł, ale dzięki swoim kompetencjom doradzą odpowiednią maseczkę, płyn micelarny i sprawią, że klient chętnie do nich powróci. Przywiązanie konsumenta do danej sieci jest istotne zwłaszcza dziś, gdy klient ma duży wybór i może skierować swe kroki do konkurencji znajdującej się na innym piętrze centrum handlowego.
Moje złe doświadczenia z obsługą w niektórych sklepach sprawiają, że rzadko i niechętnie do nich wstępuję. Miły kontakt ze sprzedawcą, który nie jest nachalny, ale pomocny i uważnie wsłuchuje się w potrzeby klientki, sprawia, że chętnie odwiedzam takie sklepy. Jak widać istnieją jeszcze osoby rzetelne i kompetentne:)
PS Macie swoje ulubione drogerie, perfumerie itp., które cenicie ze względu na miłą obsługę posiadającą odpowiednią wiedzę?:) Jednocześnie przepraszam Was, że znowu marudzę, ale musiałam opowiedzieć o tym miłym doświadczeniu, bo dawno nie byłam tak zadowolona z atmosfery podczas zakupów:)
Kompetentna ekspedientka to skarb. Po wielu nieudanych poradach w drogeriach sama zaczęłam szukać sobie kosmetyków, przekopując Wizaż.
OdpowiedzUsuńWizaż to kopalnia wiedzy, trzeba tylko uważnie czytać komentarze, bo niektóre osoby nisko oceniają kosmetyk tylko dlatego że ma brzydkie opakowanie. Zdarzają się też osoby dające jedną gwiazdkę kremowi matującemu, po przesuszył ich suchą skórę.
UsuńZdradź, jaką kupiłaś maseczkę? :)
OdpowiedzUsuńBiała glinka Argile. Same minerały:)
UsuńNa pewno sprawdzę przy najbliższej okazji!
UsuńMyślę, że zawsze warto spróbować:) Raczej krzywdy nie powinna zrobić, patrząc na skład:)
UsuńNajbardziej "lubię" pewną panią z sephory, która usilnie polecała mi tusz, mówiąc, że ma nim właśnie pomalowane rzęsy. Uwierzcie, że nie chciałybyście kupić tego tuszu:-) Do tej pory jak ją widzę to umieram ze śmiechu:-)
OdpowiedzUsuńNiektóre panie to chodząca antyreklama produktu. Ja uwielbiam ekspedientki, które są opalone na solarium i wciskają mi ciemny puder, twierdząc, że na takich bladziochach jak one, puder wygląda naturalnie.;P
UsuńAlbo kiedy ekspedientka ze zmasakrowanymi włosami doradza produkty do ich pielęgnacji...
UsuńNiektóre mają tonę lakieru na włosach i uważają to za za zdrowe włosy;/ Takie automatycznie umieszczam w kategorii: niekompetentne.
UsuńChyba wykrakałyśmy ten tusz do rzęs;P Dzisiaj poszłam do Inglota, żeby rozejrzeć się za kobaltowym tuszem do rzęs, sprzedawczyni pokazała mi go na swoich rzęsach (miała na nich czarny i kobaltowy tusz, mnóstwo owadzich nóżek). Kolor jest rzeczywiście taki, jak chcę. Ale nie wzięłam tuszu, muszę pogrzebać w internecie i sprawdzić, czy rzeczywiście tak niemiłosiernie skleja rzęsy, czy to efekt mieszania dwóch tuszy czy też braku umiejętności.
Super, że jeszcze takie się trafiają! Jestem podobnego zdania, co Ty - jeśli ktoś jest miły i pomocny, a nie nachalny, to chętniej wrócę. A jeśli odradzi zakup czegoś, to tym bardziej wzbudza zaufanie i daje pewność, że produkt zostanie nam doradzony według naszych potrzeb :)
OdpowiedzUsuńBudowanie zaufania to podstawa w wielu zachodnich firmach, u nas często istnieją te same sieci, ale tutaj ta idea nie jest stosowana. Na szczęście są wyjątki, wszystko zależy od tego, na jakiego sprzedawcę się trafi:)
UsuńTakich ludzi ze świeczką szukać! Mnie ostatnio rozwalają Panie w Naturze, szkoda gadać....
OdpowiedzUsuńTak nachalnie doradzają? Ja nie lubię Natur. Bywam tam rzadko, czasem raz na rok;)
UsuńJakaś miła odmiana od psioczenia na sprzedawczynie:) Ja szczerze mówiąc nie korzystam z ich porad, bo często mam wrażenie, że niewiele wiedzą na temat składu kosmetyków. Sama nie wiem dużo, ale gdy mam wątpliwości szukam informacji w internecie.
OdpowiedzUsuńDobrze, że babka umie Ci doradzić, zamiast coś wciskać:)
Ja często też wracam do domu i sprawdzam w internecie, jak czegoś nie wiem, a mnie zaniepokoi;) Dopiero potem ewentualnie wracam w celu dokonania zakupu.
Usuńplyn z aa jest ostatnio zdecydowanie moim faworytem :) dodaje Cie do obserwowanych i licze,ze tez wpadniesz do mnie,spodoba Ci sie i zostaniesz moja obserwatorka:) buziaki!
OdpowiedzUsuńFajny jest też ten z serii AA Eco, ale jest nieco droższy, bo kosztuje od 28 do 30 zł.
UsuńTeż nie lubię jak mi się coś wciska, mimo że wyraźnie mówię, że tego nie chcę. Już o niekompetencji i o robieniu testerów z produktów na sprzedaż nie wspomnę.... Czasami naprawdę miło jest trafić na dobrą obsługę - tak jak napisałaś, aż chce się wracać.
OdpowiedzUsuńOtwieranie produktów na sprzedaż przez ekspedientki to jest totalna porażka. Powinno im zależeć na czystości i pełnowartościowości produktów, które sprzedają. Ale one na to nie zwracają uwagi, bo i po co.;/ Nie im wyskoczą opryszczki i prysze.
Usuń