Bardzo lubię czytać dobre poradniki
seksuologiczne, czasem coś ciekawego poleci mi Iza, czasem sama coś
znajdę. Gdy dowiedziałam się, że zaplanowano wydanie książki
Seksuolożki. Sekrety gabinetów, wiedziałam, że muszę ją
przeczytać. Na początku w ogóle nie umiałam jej nigdzie zastać.
W końcu mi się poszczęściło i we wrześniu dorwałam ją w
Empiku w Karolince. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam. Choć
lekturę rozpoczęłam od razu w dniu zakupu, to skończyłam ją
dopiero wczoraj. Dlaczego tak się stało? Jakie ciekawe rozmowy
przeprowadziła Marta Szarejko?
Seksuolożki. Sekrety gabinetów to
książka napisana w formie wywiadów z różnymi specjalistkami
zajmującymi się życiem seksualnym Polek. Odnoszę wrażenie, że
nie każda rozmowa była równie dobra. Pierwsze wywiady czytało mi
się dość słabo, dlatego tyle czasu zeszło mi na lekturę. Albo
były one napisane mało zachęcającym językiem, albo nie zawierały
nic odkrywczego, albo koncentrowały się na jakimś fragmencie,
zamiast omówić problem holistycznie, z perspektyw różnych osób.
Pamiętam, że jak zaczęłam czytać tę książkę, napisałam do
Izy, że jest ona słabsza od poradników Zbigniewa Lwa-Starowicza i
jakoś nie umie mnie zaangażować. Teraz moggę Wam powiedzieć, że
książka nie jest tak zła, jak myślałam na początku. Po prostu
nie każdy rozdział jest dobry, ale można znaleźć też wiele
rewelacyjnych rozmów. Po prostu te wywiady są nierówne. Dotyczą
też różnych zagadnień. Gdy jakaś rozmowa mi się nie podobała,
to po prostu zaczęłam ją przerzucać i tym sposobem dobrnęłam do
końca.
Rozdziały, które wywarły na mnie
bardzo pozytywne wrażenie to: Wstyd, Pogarda, Przyjemność, Cisza,
Ewolucja, Upokorzenie, Wina, Radość. Szczególnie mocno poruszyła
mnie rozmowa o Przyjemności oraz Winie. Przyjemność została
poświęcona kobiecym orgazmom. Myślę, że wiele kobiet, ale też
mężczyzn może z tego rozdziału wynieść wiele cennych wskazówek.
W końcu nie o to chodzi, że zawsze musi być perfekcyjnie jak na
filmie porno, ale przyjemnie, intymnie i namiętnie. Natomiast Wina
to bardzo smutna rozmowa o ofiarach gwałtu. Muszę tutaj przytoczyć
pewne słowa, które szczególnie mocno mnie poruszyły. Katarzyna
Klimko-Damska mówi, że nie można obwiniać kobiet o to, że
sprowokowały gwałt, bo fakt, że ktoś zakłada krótką
spódniczkę, nie oznacza, że chce zostać zgwałcony. Idąc tym
chorym tokiem myślenia można by uznać, że każdy, kto kupuje
willę, prosi się o włamanie i kradzież. A ten, co jeździ drogim
sportowym samochodem o napaść i kradzież samochodu. W pełni się
zgadzam z seksuolożką. Nie rozumiem, skąd przekonanie, że
kogokolwiek można zgwałcić, bo się o to prosi. To mężczyzna ma
umieć zapanować nad swoim popędem.
Upokorzenie to rozdział poświęcony
zdradzie. Jednak tym razem opisano ją w nieco inny sposób. Ukazano
w niej także zdradę, jakiej dopuszczają się kobiety. Przyjrzano
się mechanizmowi, który popycha je ku niej.
Natomiast Radość to rozdział
poświęcony seksualności kobiet dojrzałych, które często
traktuje się jako jednostki aseksualne. Podczas lektury nasunęło
mi się pewne przemyślenie. Odnoszę wrażenie, że wiele kobiet nie
miałoby takich problemów z akceptacją zmian zachodzących w ich
organizmie, gdyby nie reklamy. Gdy chce się coś wcisnąć ludziom,
to ukazuje im się rozdmuchany problem, który ma w nich powodować
ogromny wstyd. Aby pozbyć się skrępowania, trzeba koniecznie nabyć
cudowny produkt, który wyeliminuje dyskomfort.
Seksuolożki. Sekrety gabinetów to
książka, którą w ogólnym rozrachunku oceniam pozytywnie. Nie
żałuję, że ją kupiłam i poświęciłam swój czas na lekturę.
Niemniej, gdy coś nam nie pasuje, bo nie ma w tym nic odkrywczego
lub rozważania zmierzają w kierunku, który nas nie interesuje,
warto przeskoczyć dany rozdział. To znacznie usprawnia lekturę,
ponieważ unikamy zniechęcających fragmentów.
Szkoda, że nie wszystkie fragmenty były dobre :(
OdpowiedzUsuń