Jestem dość wybredna, jeśli chodzi o
dobór kosmetyków, ponieważ mam bardzo wrażliwe oczy i skórę. W
związku z tym muszę uważać na to, co na nie nakładam. Nie mogę
to być pierwsze, lepsze produkty z drogerii, gdyż wszelkie
eksperymenty mogą zakończyć się tragicznie. Przedstawiam
kosmetyki, których nie mogą wycofać.
Sylveco rumiankowy żel do mycia twarzy
Moja
cera jest naprawdę kapryśna. Skóra twarzy znajduje się teraz w
bardzo dobrej kondycji, to zasługa odpowiednio dobranej pielęgnacji,
w której nic nie zmieniam od kilku lat. Minimalizm mi służy. Do
oczyszczania lica stosuję Sylveco rumiankowy żel do mycia twarzy.
To naprawdę świetny produkt, który dokładnie usuwa
zanieczyszczenia i nadmiar sebum, ale nie wysusza skóry. Na dodatek
zwęża pory. Uwielbiam go. Pachnie ładnie, naturalnie i niezbyt
intensywnie. Nie powoduje wysypu pryszczy. Mój absolutny ulubieniec
za niecałe 20 zł. Skład ma naturalny i ciekawy, naprawdę warto
zainteresować się tym produktem.
Nivea odżywka do włosów
Właściwie
nie ma znaczenia wersja, którą nakładam na moje długie pukle.
Musi to być jednak odżywka Nivea naszpikowana silikonami i innymi
syntetycznymi substancjami kondycjonującymi. To właśnie one
dyscyplinują moje niesforne włosy. Odkąd stosuję odżywki Nivea
mam zawsze gładkie, miękkie i lśniące kosmyki, które na dodatek
przepięknie, kremowo pachną.
L`Oreal True Match puder do twarzy Ivory Rose
To
mój absolutny ulubieniec. O ile odżywkę Nivea, zastąpię np.
Timotei lub Dove, które dają nieco słabszy efekt, ale dają, o
tyle puder do twarzy L`Oreal True Match jest absolutnie
niezastąpiony. Najgorsze jest to, że te największe marki przodują
w częstej zmianie produktów. A moja skóra pokochała L`Oreal True
Match puder do twarzy Ivory Rose. Bardzo ładnie wyrównuje jej
koloryt, matuje strefę T i ładnie stapia się ze skórą, ponieważ
jest drobno zmielony. Ja jestem nim absolutnie oczarowana, gdyż na
twarzy prezentuje się bardzo naturalnie. Co najważniejsze, nie
powoduje powstawania pryszczy i można zabrać go ze sobą, wrzucając
go do torebki.
Kobo Professional róż mineralny Raspberry Pink
Uwielbiam
podkreślać kości policzkowe różem. Mam jednak problem z jego
doborem, bo albo nie trafiam z kolorem (róże często są zbyt
ciepłe), albo z wykończeniem (brokatowi mówię nie) albo skład
jest nieciekawy i zagraża dobremu stanowi mojej skóry. Przez
większość zeszłego roku stosowałam NARS Deep Throat, ale go
wycofano. W Drogerii Natura natknęłam się na Kobo Professional róż
mineralny Raspberry Pink. Skład nie należy do w pełni naturalnych,
ale nie zauważyłyśmy z Darią niczego, co mogłoby mi zaszkodzić.
Kobo Professional róż mineralny Raspberry Pink nie spowodował
pryszczy, ma satynowe, lekko połyskujące wykończenie i piękny,
malinowy odcień. Pigmentacja jest całkiem przyzwoita, trzeba
uważać, aby nie zrobić sobie nim krzywdy, nakładając na pędzel
za dużo produktu. W cenie regularnej kosztuje 25 zł, ja kupuję go
za 20 zł, korzystając z licznych promocji dla klubowiczów Natura.
Annabelle Minerals podkład rozświetlający Beige Cream
Długo
poszukiwałam też rozświetlacza, który będzie chłodny, dawał
subtelne glow i nie zaszkodzi mojej skórze. Święty Graal
znaleziony, okazał się nim Annabelle Minerals podkład
rozświetlający Beige Cream. To ładny, jasnoróżowy odcień z
połyskiem, który świetnie rozpromienia lico. Z pewnością mi nie
zaszkodzi, gdyż ma bardzo przyjazny skład. Wykazuje wysoką
przyczepność do skóry i świetną trwałość. Gorąco polecam. Ja
nakładam go dużym pędzlem do blendowania marki Inglot.
Bobbi Brown tusz do brwi dla brunetek
Nie
maluję zbyt często brwi, bo uważam, że moje są dość ciemne,
ale czasem dobrze jest wzmocnić ich naturalny odcień. W tej roli
świetnie sprawdza się Bobbi Brown tusz do brwi dla brunetek.
Uwielbiam go za naturalny efekt wolny od przerysowania. Aplikacja
szczoteczką wbrew pozoru jest dość komfortowa. Bobbi Brown tusz do
brwi dla brunetek nie tylko przyciemnia, ale też układa i utrwala
włoski. Na moich brwiach utrzymuje się do wieczornego demakijażu.
Kolor to ciemny, chłodny grafit. Doskonale imituje mój kolor brwi,
jestem naturalną brunetką i takie też mam włoski w łuku
brwiowym.
Korund mikrodermabrazja
To
mój ulubiony peeling do twarzy. Mechanicznie usuwa martwy naskórek,
oczyszcza pory i zapewnia skórze gładkość oraz miękkość.
Wykonuję go regularnie. Nie szkodzi mojej kapryśnej cerze, mieszam
go z rumiankowym żelem do mycia twarzy Sylveco. To mój ulubiony
duet, który regularnie znajduje się w użyciu. 200-gramowe opakowanie wystarcza mi na wiele miesięcy, a kosztuje kilkanaście
złotych.
NARS Climax Mascara
Kocham
ten tusz do rzęs za efekt, jaki daje. Dzięki grubej, włochatej
szczoteczce wspaniale unosi włoski i je pogrubia. Dzięki NARS
Climax Mascara spojrzenie wygląda zalotnie, wspaniale otwiera oko.
Nie skleja rzęs, od początku jego konsystencja czyni go zdatnym do
użycia. Pozostawia włoski elastyczne, łatwo można go usunąć
płynem micelarnym, co nie jest takie oczywiste w przypadku
wszystkich maskar. Ostatnio dwukrotnie natknęłam się na tusze do
rzęs o konsystencji gumy, której nawet dwufazy nie chciały
rozpuścić.
Anastasia Beverly Hills Modern Renaissance paletka cieni do powiek
Jeśli
nie masz talentu do makijażu oczu i nie umiesz rozcierać cieni, to
Anastasia Beverly Hills Modern Renaissance paletka cieni do powiek to
twój must have. Ja używam tych cieni w dowolnych kombinacjach i
zauważyłam, że za każdym razem pięknie się blendują. Mają
bardzo dobrą pigmentację i utrzymują się na mojej powiece bez
bazy aż do wieczornego demakijażu. Gdy nie muszę aplikować
primera, jestem szczęśliwa, gdyż to spora oszczędność czasu i
nerwów związanych z domywaniem produktu z palców. Są bardzo
drobno zmielone i warte każdej wydanej na nie złotówki. Lubię też
dwustronny pędzelek dodany do paletki. Malowanie nim jest czystą
przyjemnością.
Inglot matowa pomadka w kredce
To
najlepsza pomadka, z jaką miałam do czynienia. Na moich ustach
utrzymuje się naprawdę dobrze, schodzi i rozmazuje się jedynie
podczas całowania, ale świetnie znosi nietłuste posiłki i picie
wody lub soku. Jest świetnie napigmentowana, wykończenie to
rzeczywiście taki lekko kredowy mat. Dzięki formie kredki malowanie
nią jest niezwykle precyzyjne.
Miałam i lubiłam puder i podkład :)
OdpowiedzUsuńŻel rumiankowy również lubię:) Anastasia marzy mi się:)
OdpowiedzUsuńja nie znosiłam zapachu żelu Sylveco :D
OdpowiedzUsuńMam paletkę ABH i też ją kocham ;) Poza tym lubię podkłady od Annabelle Minerals, ale ja wolę kryjące ;)
OdpowiedzUsuń