Jak
zapewne zdążyłyście zauważyć, jedną z moich ulubionych pisarek
jest Magdalena Kordel. Bardzo lubię jej twórczość za optymizm,
pogodę ducha oraz bohaterki, która nie boją się stawiać czoła
przeciwnościom losu. Przeczytałam wszystkie książki Magdaleny
Kordel za wyjątkiem jej debiutanckiego zbioru opowiadań pt. 48
tygodni.
Niestety, namierzenie tej pozycji w księgarniach od dawna stanowi
rzecz niemożliwą do zrealizowania, a oczekiwanie w bibliotece, aż
zwolni się jedyny egzemplarz, wymaga cierpliwości, której ja nie
posiadam zbyt wiele. Tak się jednak złożyło, że 8 stycznia
nakładem Społecznego Instytutu Wydawniczego Znak ukaże się
wznowienie 48
tygodni.
W pracy otrzymałam przedpremierowy egzemplarz tej wyjątkowej
książki. Dzisiaj przybywam do Was z recenzją.
48 tygodni - udany debiut literacki Magdaleny Kordel znowu w księgarniach
Nie
dziwię się, że debiut literacki Magdaleny Kordel okazał się
niezwykle udany.
48 tygodni to
opowiadania, które bawią i podnoszą na duchu. Ich główną
bohaterką jest Natasza, która prowadzi swego rodzaju pamiętnik.
Opisuje w nim wszystkie ważne wydarzenia, które stały się jej
udziałem. Wiele z nich przypomina naszą codzienność, dlatego też
48
tygodni to
książka, która z pewnością stanie się bliska sercu niejednej z
nas.
Natasza
to żona i matka 6-letniej Gosi. Bliscy dostarczają głównej
bohaterce masę zmartwień, ale bez nich nic nie byłoby takie, jak
powinno. Natasza może się wściekać na męża, który utrzymuje
zbyt bliskie relacje ze swoją przyjaciółką, Sylwią, ale koniec
końców on i tak wybiera swoją małżonkę. Po prostu, jak
przystało na przeciętnego mężczyznę, nie dostrzega on
nieczystych intencji swojej koleżanki. Gosia, choć chodzi dopiero
do przedszkola, jest małą buntowniczką.
Natasza - kobieta czynu, która dzielnie stawia czoła przeciwnościom losu
Nataszę
poznajemy w przełomowym dla niej momencie. Kobieta ma dość
siedzenia w domu, ciągłego gotowania, prasowania i sprzątania.
Natasza czuje, że musi coś w życiu zmienić, inaczej oszaleje.
Nie poprzestaje jednak na narzekaniu, tylko bierze byka za rogi i
zapisuje się na studia polonistyczne oraz rozpoczyna poszukiwania
pracy. Z tym drugim wcale nie jest tak łatwo. Natasza musi zmierzyć
się z przekonaniem pracodawców, że matka to kiepski pracownik. W
końcu dzieci chorują, a wtedy ona bierze L4 na malucha, zaniedbując
swoje obowiązki. Po licznych przejawach dyskryminacji na rynku pracy
Nataszy udaje się w końcu znaleźć zatrudnienie. Główna
bohaterka zostaje korektorką w jednym z tygodników. Jej praca
obfituje w liczne zabawne sytuacje. Muszę przyznać, że rozdziały,
które odnoszą się do redakcyjnych wydarzeń, to jedne z moich
ulubionych. Polecam zwłaszcza ten o Łucjanie.
Magdalena Kordel zaszczepia optymizm w sercach czytelników
Na
Nataszę czekają też komplikacje rodzinne, miłe niespodzianki i
Marta - najlepsza przyjaciółka, która okaże się dla niej
wsparciem w niejednej sytuacji. Nie chcę zdradzać zbyt wiele
szczegółów. W związku z tym pozwolę sobie przejść do ogólnych
wrażeń z lektury. 48 tygodni to książka napisana z dużą dawką
poczucia humoru. Mam wrażenie, że główna bohaterka, Natasza, ma w
sobie coś z samej Magdaleny Kordel. Na spotkaniu autorskim w Opolu
pisarka sama wspominała, że nie należy do osób, które mają w
zwyczaju się zamartwiać. Po chwili kryzysu przystępuje ona do
działania. Nie inaczej jest w przypadku głównej bohaterki 48
tygodni.
Nawet ja w Nataszy odnajduję cząstkę siebie. Podobnie jak główna
bohaterka moje zamartwianie się jest intensywne, ale trwa tylko
chwilę, gdyż jestem optymistką i osobą, która lubi działać. Po
chwili otępienia zaczynam walczyć o to, na czym mi naprawdę
zależy. Gorąco polecam zbiór opowiadań 48
tygodni,
ponieważ jest to książka o działaniu odprężającym i
motywującym zarazem. Czyta się ją jednym tchem. Ja pochłonęłam
ją w jeden wieczór, gdy odpoczywałam po sylwestrowym szaleństwie;)
ja to nie mam czasu na książki ;-(
OdpowiedzUsuń