Glinka to kosmetyk, który
towarzyszy mi od dobrych kilku lat. Moja cera jest niezwykle
problematyczna, wiele rzeczy ją zapycha i podrażnia, zatem w
większości przypadków sięganie po tradycyjne, drogeryjne maseczki
w saszetkach w większości przypadków mija się z celem. Odkąd
odkryłam potęgę odżywczych papek na bazie glinki, chętnie
przygotowuję własne mikstury. Mojej mieszanej cerze dobrze robią
takie oczyszczające maseczki. Czerwona glinka Nature Queen to
produkt, który testowałam przez ostatnie tygodnie. Jak go oceniam z
perspektywy czasu?
Oczyszczanie
Moja mieszana cera
potrzebuje dogłębnego oczyszczania. Niestety, stosowanie płynów
micelarny i żeli do mycia twarzy to dla niej stanowczo za mało. 2
razy w tygodniu muszę zafundować jej naturalną maseczkę.
Przetestowałam już wiele rodzajów glinek, praktycznie nie miałam
tylko czarnej, ponieważ obawiam się, że mogłabym mieć po niej
problem z domyciem twarzy. Większość produktów działa podobnie.
Czerwona
glinka Nature Queen podobnie jak swoje
poprzedniczki sprawdza się jako kosmetyk dogłębnie oczyszczający
moją mieszaną cerę. Regularne stosowanie niepozornej papki pozwala
mi choć częściowo zapanować nad pracą gruczołów łojowych.
Dzięki regularnemu nakładaniu czerwonej glinki Nature Queen moja
cera przetłuszcza się nieco wolniej, choć i tak po kilku godzinach
zaczynam się nieestetycznie świecić. Papka świetnie wysusza
niedoskonałości i dobrze radzi sobie z usuwaniem zaskórników
otwartych – czarnych kropek na policzkach i nosie. Oczywiście nie
jest cudotwórcą, po jej zmyciu na twarzy wciąż można dostrzec
zaskórniki, ale jest ich zdecydowanie mniej.
Czerwona glinka Nature Queen – matowienie
Tym, co urzeka mnie w
maseczkach na bazie glinki, jest to, iż po ich użyciu moja cera
jest idealnie matowa. Chciałabym, aby tak wyglądała zawsze.
Niestety, to marzenie ściętej głowy. Nawet moja babcia pomimo
wieku wciąż ma problem z nadmiernym przetłuszczaniem się skóry.
Wątpię, aby w moim przypadku było inaczej. Czerwona glinka Nature
Queen sprawia, że choć przez kilka godzin mogę cieszyć się
nieskazitelną cerą. Gdybym tylko mogła, codziennie serwowałabym
swojej twarzy tego typu maseczki. Niestety, nadużywanie mineralnych
papek może prowadzić do przesuszenia skóry, co z kolei może
nasilić pracę gruczołów łojowych.
Zwężanie porów
Czerwona glinka Nature
Queen sprawia, że kilkanaście godzin po jej zmyciu pory są
wyraźnie zwężone. Oczywiście nie znikają one jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki, ale jestem przeszczęśliwa, gdy moje
kratery choć przez chwilę są trochę mniejsze i nie rzucają się
tak w oczy. Czasem zdarza mi się stosować czerwoną glinkę tuż
przed pójściem na imprezę, ponieważ gdy pory są obkurczone,
makijaż wygląda lepiej.
Wpływ na niedoskonałości
Gdy tylko widzę, że z
moją cerą dzieje się coś niepokojącego – na twarzy wyskoczy
jakiś pryszcz lub czoło pokryje się zaskórnikami zamkniętymi,
sięgam po czerwoną glinkę Nature Queen. Na ogół w celu
przygotowania maseczki mieszam mineralny proszek z niewielką ilością
wody. W tym celu wykorzystuję plastikową łyżeczkę – do
rozrabiania glinek nie należy wykorzystywać przedmiotów
zawierających metal. Może on bowiem pozbawić naszą papkę
dobroczynnych właściwości. Czerwona glinka Nature Queen
świetnie wysusza niedoskonałości, dzięki czemu po trzech
dniach nie ma śladu po wielkim pryszczu pośrodku nosa.
Wygładzenie
Czerwona glinka nie tylko
zwalcza niedoskonałości cery, ale też wspaniale wygładza skórę.
Cera po użyciu maseczki jest przyjemnie napięta i miękka w dotyku.
Bardzo lubię ten stan.
Wysuszenie
Czerwona glinka Nature
Queen nie przyczyniła się do wysuszenia mojej cery, radzę
jednak zachować ostrożność. Zbyt częste nakładanie mineralnych
maseczek może przynieść efekt odwrotny do zamierzonego. Glinka
wysuszy skórę, a ta broniąc się, odwdzięczy się nam zwiększoną
produkcją sebum, z którym tak zaciekle walczymy.
Konsystencja
To, jaką konsystencję
ostatecznie będzie miała nasza maseczka, zależy tylko od nas.
Czerwona glinka Nature Queen ma postać proszku umieszczonego w
odkręcanym pojemniku. Produkt możemy łączyć w dowolnych
proporcjach z wodą, aloesem, ulubionym olejem. Ja najczęściej
mieszam czerwoną glinkę z wody tak, aby uzyskać dość gęstą
pastę. W związku z tym, iż mineralne maseczki lubią zastygać na
twarzy, warto zaopatrzyć się w wodę termalną i regularnie
spryskiwać nią lico.
Wydajność
Czerwona glinka Nature
Queen prawdopodobnie wystarczy mi na pół roku, ponieważ
słoiczek, w którym umieszczono produkt, charakteryzuje się
stosunkowo dużą pojemnością.
Cena i dostępność
Czerwona glinka jest
dostępna w sklepie internetowym NatureQueen,
gdzie kosztuje, w zależności od pojemności, od 15,99 zł do 30,99
zł. To niewiele, zważywszy na fakt, iż dokonujemy inwestycji na
dobrych kilka miesięcy. Producent opisuje czerwoną glinkę jako
prawdziwy skarb natury, który tuż po wydobyciu zostaje poddany
suszeniu na słońcu, a następnie mechanicznemu rozdrabnianiu. W
przypadku czerwonej glinki Nature Queen mamy do czynienia z pełni
ekologicznym produktem, wolnych od chemicznych oraz innych
szkodliwych dodatków. Jest to produkt najwyższej jakości, które
swoje dobroczynne działanie zawdzięcza minerałom takim jak
kaolinit, żelazo, glin, miedź, kwarc, krzem, potas, magnez.
Stosowanie czerwonej glinki zaleca się właścicielkom cery
mieszanej, tłustej, normalnej i naczynkowej. Posiada ona
właściwości regeneracyjne, dzięki czemu poprawia koloryt skóry,
niweluje niedoskonałości, uszczelnia naczynka krwionośne i
wspomaga leczenie trądziku różowatego. Czerwona glinka
pozwala dogłębnie oczyścić skórę, ponadto odżywia ją i
matuje. Jednocześnie zapobiega namnażaniu szkodliwych
mikroorganizmów, w tym bakterii wywołujących trądzik.
Nature Queen to firma,
która oferuje wysokiej jakości surowce kosmetyczne, w tym oleje,
olejki eteryczne, glinki i masła w atrakcyjnych cenach. Produkty
te charakteryzują się naturalnym składem i są wolne od organizmów modyfikowanych
genetycznie. W przypadku większości surowców możemy dostrzec
charakterystyczny znaczek informujący o posiadaniu certyfikatu ECOCert. Gorąco zachęcam do bliższego zapoznania się z
ofertą tej firmy. Każda z nas znajdzie w sklepie internetowym
Nature Queen coś dla siebie.
karminowe.usta
hmm jak ja dawno nie miałam glinki na twarzy-trzeba to nadrobić
OdpowiedzUsuńCzerwonej glinki jeszcze nigdy nie miałam.
OdpowiedzUsuńOstatnio używam białej z Mokosh
Może spróbuj nawilżać skore lekkimi nawilzaczami z kwasem hialuronowym i będzie mniej sebum?
glinki lubię wszystkie rodzaje stosuje :)
OdpowiedzUsuńGlinki również u mnie sprawdzają się bardzo dobrze ale czerwonej jeszcze nie używałam :)
OdpowiedzUsuńJedynie glinki jakie miałam to tylko te w maseczkach Ziajki. Coś czuję, że ta wersja byłaby idealna dla mojej cery.
OdpowiedzUsuńglinki bardzo lubie.... z tej firmy jeszcze nie mialam nic;)
OdpowiedzUsuńja najbardziej lubię białą glinkę, nie przypominam sobie żebym używała czerwonej. Nie mam żadnych wyprysków a moja skóra jest sucha i wrażliwa. wolę glinki w formie gotowej pasty, bo zawsze za mocno rozcieńczam wodą sypkie.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam glinki, ale jak na razie używałam Ghassoul i białej, następna w takim raie to czerwona do testów :)
OdpowiedzUsuńNajmniej lubiany kolor/rodzaj glinki, choć skuteczna jest ;)
OdpowiedzUsuńTeraz białą używam z Mokosh.
nie pamiętam kiedy ostatnio miałam glinkę na twarzy :-( pora znów się z nimi zaprzyjaźnić i powalczyć o ładną cerę na lato, tym bardziej, że mam coraz więcej zaskórników na nosie :-/
OdpowiedzUsuńJeśli zwęża pory to koniecznie muszę ją spróbować :) Aktualnie używam niebieskiej glinki i bardzo wygładza cerę :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo rzadko sięgam po glinki ale chyba czas nadrobić, Twoja recenzja skutecznie zachęciła mnie do zakupu :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://wszystkooczymmarzakobiety.blogspot.com/
Uwielbiam czerwoną glinkę :)
OdpowiedzUsuń