Dłonie uchodzą za
wizytówkę człowieka, toteż staram się poświęcam im należytą
uwagę. Nie należę do osób, które po każdym myciu rąk sięgają
po krem nawilżający. Mam obsesję na punkcie klawiatury. Oczyma
wyobraźni widzę tłuste plamy, stanowiące spadek po kremie do rąk.
Gdy nie korzystam z komputera, staram się nadrobić „braki” w
pielęgnacji. W tym celu sięgam po specyfiki przeznaczone do dłoni,
które charakteryzują się dobrym składem. Jednym z nich jest maska
do rąk Alverde ze złotą melisą i ekstraktem z grejpfruta. Czy
kosmetyk spełnił moje oczekiwania?
Nawilżenie
Maska przyzwoicie
nawilża skórę, radzi sobie z suchymi płatami, aczkolwiek znam
lepsze produkty. Uważam, że nazwa zobowiązuje. W mojej głowie
zakodowało się, iż maska wykazuje silniejsze działanie niż krem,
który stosuję na co dzień. Niestety, specyfik Alverde nie wpisuje
się w powyższą definicję. Krem do rąk z mocznikiem firmy Eucerin
spisuje się lepiej niż wyżej wspomniana maska.
Wygładzenie i
zmiękczenie
Za sprawą maski Alverde
dłonie stały się przyjemne w dotyku. Odnoszę wrażenie, iż
składniki, zawarte w kosmetyku, zwiększyły napięcie skóry. Gdy
rozpoczynałam kurację, moje ręce były szorstkie i zniszczone. Po
tygodniu zauważyłam, że skóra zyskała na gładkości.
Jednocześnie uległa zmiękczeniu.
Podrażnienie
Choć maska stanowi
bogate źródło roślinnych ekstraktów, nie odnotowałam pieczenia,
zaczerwienienia czy pokrzywki. Kosmetyk nie podrażnił mojej
delikatnej skóry. W tym miejscu pragnę zaznaczyć, iż do
naturalnych specyfików należy podchodzić ostrożnie, ponieważ
niewinnie wyglądający ekstrakt może okazać się silnym alergenem.
Konsystencja i film
Moje pierwsze spotkanie z
maską Alverde nie należało do udanych. Nie spodziewałam się, że
po podniesieniu klapki na panelach pojawi się rzadka emulsja.
Kosmetyk wyciekał z tubki. Decydując się na jego aplikację, warto
zachować ostrożność. Ścieranie tłustej mazi z podłogi można
uznać za próbę cierpliwości. Na szczęście struktura paneli i
skóry nieco się różni. Maska szybko się wchłania. Po 2 minutach
nie ma po niej śladu. Specyfik Alverde pozostawia subtelny film.
Warstwa ochronna nie jest uciążliwa, nie towarzyszy jej dyskomfort.
Zapach
Nie przepadam za zapachem
cytrusów. Pomarańczowe i cytrynowe kompozycje zazwyczaj
przyprawiają mnie o zawroty głowy. O dziwo, zapach maski do rąk
przypadł mi do gustu. Wprawdzie wyczuwam w niej cytrusowe nuty, ale
nie przypominają one odświeżacza powietrza. Na szczęście
producent zadbał o urozmaicenie w postaci ziołowych akordów.
Połączenie świeżości melisy z kwaskowatością cytryny uważam
za niezwykle udane.
Opakowanie
Maska znajduje się w
tubie wykonanej z elastycznego plastiku. Cieszę się, że u jej
ujścia umieszczono zamknięcie typu zatrzask. To rozwiązanie
pozwala opanować maskowy „potop”.
Wydajność
Rzadka konsystencja
znalazła odzwierciedlenie w niskiej wydajności produktu. Kosmetyk
sięgnął dna po 3 tygodniach codziennego stosowania. W tym miejscu
pragnę zaznaczyć, iż z kremami do rąk zazwyczaj żegnam się po
1,5 miesiąca.
Cena
Za 50 ml maski musimy
zapłacić ok. 3 euro.
Dostępność
Skład
Aqua, Glycine soja
oil, Glycerin, Alcohol, Butyrospermum parkii butter, Cetearyl
alcohol, Glyceryl stearate citrate, Myristyl alcohol, Silica, Sodium
lactate, Sodium PCA, Caprylic/capric triglyceride, Hydrolyzed jojoba
esters, Mangifera indica seed oil, Hydrogenated lecithin, Arginine,
Maris sal, Triticum vulgare germ oil, Hydrogenated palm kernel
glycerides, Hydrogenated palm glycerides, Prunus amygdalus dulcis
oil, Vitis vinifera seed oil, Persea gratissima oil, Xanthan gum,
Helianthus annuus seed oil, Bisabolol, Sodium hyaluronate, Citrus
grandis extract, Monarda didyma extract, Jojoba esters, Citrus
aurantifolia extract, Citrus aurantium dulcis peel extract,
Tocopherol, Beta-carotene, Ascorbyl palmitate, Parfum, Limonene,
Linalool, Benzyl salicylate, Geraniol, Citral, Citronellol.
Reasumując:
Uważam, że nazwa zobowiązuje. W związku z tym, iż producent
twierdzi, iż mamy do czynienia z maską do rąk, spodziewałam się
spektakularnego nawilżenia. Kosmetyk spisuje się przyzwoicie, ale
znam lepsze produkty. Specyfik Alverde wykazuje właściwości
nawilżające. Za jego sprawą dłonie stały się przyjemne w
dotyku. Skóra zyskała na gładkości i elastyczności. Choć maska
stanowi bogate źródło roślinnych ekstraktów, nie odnotowałam
pieczenia, zaczerwienienia czy pokrzywki. Kosmetyk nie podrażnił
mojej delikatnej skóry. Produkt Alverde charakteryzuje się rzadką
konsystencją, wycieka z tubki. Wodnista formuła przełożyła się
na niską wydajność maski. Specyfik pozostawia subtelny film, który
w niczym nie przypomina lepu na muchy. Gdy korzystam z jego
dobrodziejstw, nie odczuwam dyskomfortu. Cytrusowo-ziołowa woń
zaskarbiła sobie moją sympatię, choć nie przepadam za zapachem
pomarańczy i cytryny. Maska Alverde spisała się przyzwoicie,
aczkolwiek w pobliskiej drogerii mogę kupić lepsze produkty.
PS Jak dbacie o swoje
dłonie? Czy korzystacie z dobrodziejstw masek do rąk? Jaki produkt
zasługuje na uwagę? Czy używacie kremu po każdym myciu rąk?
karminowe.usta
Miałam zawsze suche dłonie, baardzo często myję ręce, testowałam masę kremów ale dopiero nieporadny i tani bebeauty czerwony z Biedronki sobie z nimi poradził. Czasem zdarza się znaleźć tani i dobry produkt. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń*nieporadny sobie poradził...ja to mam talent :D
UsuńSkoro krem BeBeauty zdał u Ciebie egzamin, to chętnie się z nim zapoznam:)
UsuńJa uwielbiam krem z Neutrogeny ostatnio sprawdza mi się też maska z Avonu.
OdpowiedzUsuńSzkoda,że ten produkt nie okazał się hitem,bo jak zobaczyłam pierwsze zdanie to już chciałam go mieć:)
Pozdrawiam
Jakiej maski z Avonu używasz? Chętnie się z nią zapoznam:)
Usuńja używam kremu z ogórkiem i cytryną z Avonu ale szukam czegoś innego.
OdpowiedzUsuńhttp://makingoftheboss.blogspot.com/
Z kremów do rąk mogę polecić Ci Eucerin z mocznikiem oraz czerwoną Isanę. Na maskę Alverde skusiłam się, ponieważ przyzwyczaiłam się, że tego typu kosmetyku stanowią skoncentrowaną porcję składników odżywczych. Niestety, specyfik okazał się przeciętnym kremem do rąk...
UsuńNo i po im ten alkohol :/
OdpowiedzUsuńW kosmetykach naturalnych alkohol mi nie przeszkadza, ponieważ pełni rolę rozpuszczalnika i konserwantu. Zazwyczaj roślinne oleje neutralizują jego niepożądane działanie:)
UsuńJeszcze nie miałam, teraz używam z YR, ale trochę śmierdzi alkoholem...Masek do rąk nie używam, a krem wsmaruję w dłonie dosyć często, ale na pewno nie po każdym myciu rąk ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że krem do rąk YR okazał się alkoholowym smrodkiem. O ile ten składnik nie przeszkadza mi w kosmetykach naturalnych, o tyle nie chcę go czuć podczas aplikacji;)
UsuńJestem fanką takich kosmetyków! A mogłabyś porównać ją do kuracji Sylveco? Dla mnie Sylveco to kompletny bubel, a może przy okazji wizyty w DM skusiłabym się na maskę Alverde... :)
OdpowiedzUsuńKuracji Sylveco jeszcze nie używałam, czeka na swoją kolej;) Mogę porównać maskę do kremu Alterry (wersja z granatem). Produkt dostępny w Rossmannie lepiej nawilża niż specyfik przywieziony z DMu:)
UsuńCiągle zapominać kremować moich rąk, mam je ciągle przesuszone. :/
OdpowiedzUsuńO kremowaniu dłoni zazwyczaj przypominam sobie wieczorem;/
UsuńPrzyznam się, że w ostatnim czasie okropnie zaniedbałam swoje dłonie...na ratunek lecą już kremy Nuxe :)
OdpowiedzUsuńZłotą melisa i ekstrakt z grejpfruta działa mi na wyobraźnię ;)
Olejki Nuxe cieszą się dobrą opinią. O kremach do rąk jeszcze nie czytałam. Mam nadzieję, że okażą się pomocne w walce o zadbane dłonie:)
UsuńTeż bym się spodziewała po masce bardziej spektakularnych efektów i nie dziwię się, że do końca nie jesteś zadowolona :-)
OdpowiedzUsuńWychodzę z założenia, że maska działa mocniej niż krem. Niestety, specyfikowi Alverde bliżej do tego drugiego.
Usuńniestety maski do dłoni nie są dla mnie. Za dużo robię rękoma i wszędzie bym zostawiała tłuste plamki :) w rękawiczkach też za bardzo nie lubię chodzić, zakładam je jedynie na noc-ale tylko od czasu do czasu :)
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem;) Nie wyobrażam sobie, że w pracy mogłabym kremować dłonie. Wizja tłustych plam na kartkach i klawiaturze działa zniechęcająco;)
UsuńJa mam zawsze pod ręką krem do rąk i używam go zazwyczaj zimą, albo po zrobieniu makijażu - podkład ma tendencje do wysuszania mi rąk, a nie zawsze mam ochotę nakładać go pędzlem :) A co do alverde to bardziej jestem ciekawa ich kosmetyków do włosów. Z zaawansowanym włosomaniactwem nie ma co walczyć więc jak się tylko do dm dorwę to raczej poszaleję :)
OdpowiedzUsuń