Lakiery, po które sięgam zimą

Zauważyłam, że odkąd za oknem zrobiło się ponuro, najczęściej sięgam po 4 lakiery. Wprawdzie zdarza się, iż na moich paznokciach gości turkus, ale pozostaję wierna kilku stonowanym kolorom. Poniżej prezentuję emalie, które zaskarbiły sobie moją sympatię.

Golden Rose Rich Color nr 16

Gdy w nyskim Jaśminie ujrzałam szafirowy lakier, wiedziałam, że zasili moją kolekcję. Mam słabość do niebieskości, a ciemne odcienie działają na mnie jak magnes. Emalia charakteryzuje się kremowym wykończeniem. Należy do grona jednowarstwowców, które schną błyskawicznie. Niestety, lakier nie jest pozbawiony wad. Nazajutrz po aplikacji pojawiają się odpryski. Dla pięknego, głębokiego szafiru mogę przymknąć oko na tę niedogodność.

Golden Rose Rich Color nr 23

Nie potrafię oprzeć się urokowi krwistej czerwieni. Uważam, że ten kolor stanowi kwintesencję elegancji. Wyżej wspomniana emalia tworzy lśniącą, kremową taflę. Gdy żyję w niedoczasie, sięgam po lakier, który kryje się pod numerem 23. Na moich paznokciach wygląda nienagannie przez 4 dni, później do akcji musi wkroczyć zmywacz. Osoby, które nie lubią bezczynnie czekać, aż emalia zastygnie, z pewnością docenią fakt, iż krwista czerwień schnie stosunkowo szybko. Po 10 minutach możemy powrócić do swoich obowiązków.

p2 „Rich & royal”

Choć zazwyczaj sięgam po ciemne, wyraziste lakiery, czasem robię wyjątek. W niektórych sytuacjach nudziaki są nieocenione. Nie przepadam za półtransparentnymi różami i beżami. Od emalii oczekuję pełnego krycia. „Rich & royal” odzwierciedla moje preferencje. Gdy patrzę na lakier p2, na moje usta ciśnie się tylko jedno słowo: taupe. Bohater niniejszego akapitu zapewnia kremowe wykończenie, w związku z tym sprawdzi się na paznokciach urzędniczek, które nie mogą sobie pozwolić na kolorowe szaleństwo. W celu uniknięcia prześwitów, należy nałożyć dwie, cienkie warstwy emalii.

Golden Rose Rich Color nr 27

Ten odcień prezentowałam na blogu stosunkowo niedawno. Fiolet z granatowymi tonami od razu zaskarbił sobie moją sympatię. Zalety wyżej wspomnianego lakieru nie kończą się na oryginalnym kolorze i kremowym wykończeniu. Zazwyczaj nakładam dwie, cienkie warstwy emalii, ale można poprzestać na jednej. Niestety, w tym przypadku droga na skróty wiąże się z drastycznym obniżeniem trwałości. Gdy nie ulegam lenistwu, przez 3 dni cieszę się nietypowym odcieniem fioletu. Lakier schnie stosunkowo szybko. Na jego korzyść przemawia pędzelek z szeroko rozstawionym włosiem.

PS Czy macie ulubione lakiery, po które sięgacie jesienno-zimową porą? Stawiacie na stonowane odcienie, a może, niezależnie od otaczającej nas aury, dajecie się ponieść kolorowemu szaleństwu?

karminowe.usta