Balsam do ust Tisane można zaliczyć do kosmetyków owianych legendą. Wiele osób sięga po ten produkt, gdy usta znajdują się w fatalnej kondycji. Silny wiatr, promienie słoneczne itp. sprawiają, że wargi stają się spierzchnięte. Czy balsam Tisane zamknięty w plastikowym słoiczku rzeczywiście sprawdza się w awaryjnych sytuacjach?
Nawilżenie
Gdy zdawałam maturę w 2008 roku, nie znałam kosmetyków Alterra, Alverde czy Sylveco. Tygodniami zmagałam się z suchymi, popękanymi wargami. Żaden z popularnych specyfików nie przynosił ukojenia moim ustom. Pewnego wieczoru odwiedziłam osiedlową aptekę i poprosiłam o maść, która rozprawi się z moim problemem. Faramceutka poleciła mi balsam Tisane. Mimo iż nie wierzyłam w dobroczynne właściwości tego produktu, postanowiłam dać mu szansę. Nie żałuję, iż tamtego wieczoru zaufałam sprzedawczyni, ponieważ zaproponowany przez nią specyfik okazał się skuteczny. Po raz pierwszy trafiłam na balsam, który zafundował moim ustom solidną porcję nawilżenia. Parę miesięcy temu powróciłam do słoiczka Tisane. Pomimo upływu czasu jego właściwości nie uległy zmianie.
Właściwości łagodzące
Wprawdzie zaprezentowany produkt przynosi ukojenie spierzchniętym ustom, ale pod tym względem nieco lepiej spisują się sztyfty Sylveco i Alterra. Pomimo iż nakładam grubą warstwę balsamu Tisane, odczuwam delikatne pieczenie.
Ochrona
Jako nosicielka wirusa opryszczki przykładam szczególną wagę do pielęgnacji ust. Jeśli nie zabezpieczę ich przed negatywnym działaniem czynników zewnętrznych, wargi pękają. W ten sposób powstają dogodne warunki do aktywacji HSV. Balsam Tisane zabezpiecza usta przed niekorzystnym wpływem wiatru, słońca itp. Gdy korzystałam z jego dobrodziejstw, nie doszło do nawrotu opryszczki.
Zmiękczenie
Omawiany produkt zmiękcza i wygładza wargi. Na zadbanych ustach pomadki wyglądają nienagannie, w związku z tym regularnie aplikuję balsam Tisane.
Kolor
Zaprezentowany kosmetyk nie barwi warg. Uzyskany efekt można porównać do tego, jaki zapewniają transparentne błyszczyki.
Konsystencja
Producent zadbał o to, aby balsam Tisane przypominał naturalny miód. Jasnobrązowa, treściwa formuła sugeruje, iż mamy do czynienia z przysmakiem Kubusia Puchatka;)
Zapach
Woń omawianego specyfiku pobudza apetyt. Słodkie, waniliowe akordy rozpalają moje kubki smakowe do czerwoności. Za każdym razem, gdy sięgam po balsam Tisane, mam ochotę sprawdzić, czy jego smak koresponduje z zapachem.
Opakowanie
Kosmetyk umieszczono w plastikowym słoiczku. Uważam, iż producenci powinni stawiać na higieniczne rozwiązania. Pomijając moje zboczenie zawodowe, przy większych palcach możemy napotkać na problem związany z wydobyciem kosmetyku. Otwór o stosunkowo niewielkiej średnicy nie ułatwia tego zadania. Chcąc obejść wyżej wspomniane niedogodności, Tisane aplikowałam przy pomocy patyczków kosmetycznych.
Wydajność
Od czerwca korzystam z dobrodziejstw omawianego balsamu. W ciągu 2-3 dni produkt powinien sięgnąć dna.
Cena
Za słoiczek, w którym znajduje się 4,7 g kosmetyku, musimy zapłacić 7-9 zł.
Dostępność
Apteki, w tym DOZ, Superpharm, sklepy zielarskie.
Skład
Cera alba, Olea Europea oil, Petrolatum, Ricinus communis oil, Isopropyl myristate, Honey, Echinacea purpurea & Melissa officinalis & Silybum marianum extract, Aqua, Glyceryl stearate, Cetyl alcohol, Propylene glycol, Cholesterol, Tocopheryl acetate, Ethyl vanillin.
Reasumując: Balsam Tisane darzę ogromnym sentymentem. Jest to pierwszy tego typu produkt, który rozprawił się z moimi spierzchniętymi ustami. Pomimo upływu czasu nie stracił swoich dobroczynnych właściwości. Waniliowa, apetyczna woń sprawia, iż chętnie powracam do wyżej wspomnianego kosmetyku. Ze względu na jego skuteczność i zapach, przymykam oko na niepraktyczne opakowanie. Wydobywając balsam za pomocą patyczka kosmetycznego, unikamy niedogodności.
PS Czy mieliście do czynienia z zaprezentowanym produktem? Jakie wywarł na Was wrażenie? Czy korzystacie z balsamów w słoiczku?
karminowe.usta
moja przygoda z Tisane zaczela się w identyczny sposób! :D i trwa do tej pory, dla mnie jest to bez watpienia jeden z najlepszych balsamow do ust, szkoda ze wersja w sztyfcie nijak ma sie do tej w słoiczku :)
OdpowiedzUsuńGdy trafiłam na sztyft, moje oczy zaświeciły się. Niestety, pomadka ochronna nijak się ma do balsamu w słoiczku:(
UsuńJa Tisane bardzo lubię, jeden z najlepszych balsamów, według mnie bije Carmex na głowę. Bardzo lubię też balsamik z Decubal, mogłabym używać ich na zmianę :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam do czynienia z Carmexem. Efekt mrowienia skutecznie zniechęca mnie do zakupu tego produktu... Chętnie zapoznam się z balsamem Decubala, skoro jesteś z niego zadowolona:)
UsuńKurczę,ja raz go kupiłam,fakt,że dawno temu,ale pamiętam,że odstawiłam go w połowie słoiczka,bo nie spełniał swojego zadania:( może dam mu druga szanse:)
OdpowiedzUsuńKażde usta są inne:) Moim nie służy masło kakaowe. Po użyciu tego naturalnego produktu nadal pozostają suche...
UsuńA ja nie polubiłam się z Tisane, zdecydowanie nie pomógł mi kiedy miałam popękane usta. Jednak jestem z tych co kochają Carmex, ale ostatnio lubię też masełko z Nivea :)
OdpowiedzUsuńCarmex mnie nie kusi ze względu na efekt mrowienia. Jeśli kiedyś wypuszczą produkt wolny od tego rodzaju atrakcji, to chętnie się z nim zapoznam;)
Usuńdziałanie tego kosmetyku oceniam pozytywnie, ale... nie potrafię znieść tego smaku i zapachu. obrzydza mnie i jestem w stanie go używać jedynie na noc, w małej ilości...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Zapach i smak jest kwestią gustu:) Wiem, że wiele osób chętnie sięga po pomadki w płynie Apocalips, ale ja nie jestem w stanie znieść ich woni, która przypomina mi farby akrylowe...
Usuńze słoiczka, tylko własne masełka, bo jednak wolę sztyfty :)
OdpowiedzUsuńJa również stawiam na sztyfty, ponieważ cenię sobie wygodę i higienę:)
UsuńKiedys go mialam, pozniej balsam ten odszedl nieco w zapomnienie. Ale chetnie do niego wroce, gdyz dobrze go wspominam :)
OdpowiedzUsuńJa również miałam kilkuletnią przerwę od balsamu Tisane. Ucieszyłam się, gdy otrzymałam ten niepozorny słoiczek na opolskim zlocie. Przy okazji odbyłam podróż sentymentalną do czasów młodości i dobrej zabawy;)
UsuńKilkakrotnie czaiłam się na ten produkt , ale ostatecznie wybrałam masełko nivea i jestem również b.zadowolona :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masło Nivea przypadło Ci do gustu. Słyszałam, że można je nabyć po atrakcyjnej cenie w Biedronce:)
UsuńJeden z moich ulubieńców! Miałam go w wersji słoiczkowej i w sztyfcie. Obie, moim zdaniem, są dobre, większych różnic nie widzę.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że wersja w sztyfcie jest słabsza, ale każde usta mają inne wymagania:)
Usuńja podchodzilam do niego, ale sie nie skusilam- kojarzy mi sie z tesciową :P A jakos nie mam ochoty o niej codzinnie wspominac :D
OdpowiedzUsuńJa na szczęście mam nieco lepsze skojarzenia;) Balsam Tisane przypomina mi o beztroskich chwilach;) Chciałabym jeszcze raz mieć 19 lat:)
UsuńUwielbiam produkt z tego słoiczka, mam też bardzo dobre wspomnienia odnośnie wersji w sztyfcie.
OdpowiedzUsuńSztyft Tisane akurat nie przypadł mi do gustu, aczkolwiek zauważyłam, że firma regularnie wypuszcza zmodyfikowane wersje pomadki, więc może kiedyś trafię na produkt spełniający moje oczekiwania:)
Usuństałam parę dni temu nad nim w Hebe, pamiętałam, że wiele blogerek poleca, ale nie zdecydowałam się, bo zwizualizowałam sobie moje pudełko z mazidłami do ust :D bardzo chętnie się za niego zabiorę, jak się tam trochę przejaśni, ale fajnie, że też polecasz. teraz już jestem pewna, że kiedyś się zaopatrzę.
OdpowiedzUsuńWidzę, ze nie tylko ja mam hopla na punkcie pielęgnacji ust:) Moje pudełko z mazidłami powoli zaczyna świecić pustkami, więc niebawem będę mogła przygarnąć parę dobroci:) Mam ochotę na parę drobiazgów z DMu, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie:)
Usuńnie miałam jeszcze przyjemności, choć czytałam o nim dużo dobrego :)
OdpowiedzUsuńJa z balsamem Tisane po raz pierwszy spotkałam się 5 lat temu. Niestety, słoiczek nie jest zbyt praktycznym rozwiązaniem, toteż powróciłam do sztyftów, z których mogę skorzystać na przystanku autobusowym:) Ucieszyłam się, gdy na zlocie, w jednej z paczek, ujrzałam balsam Tisane:)
Usuńnie mam problemów z ustami, ale lubię go używać :) ma bardzo fajny zapach, nie wiem sama, co dokładnie mi przypomina :D
OdpowiedzUsuńTeż długo zastanawiałam się, co przypomina mi zapach tego balsamu, aż w końcu doszłam do wniosku, że mój nos rejestruje waniliowe nuty:)
Usuńteż go dziś opisywałam :D
OdpowiedzUsuńCzyżby telepatia?:)
UsuńNigdy go nie używałam, ale jakoś szczerze nawet mnie do niego nie ciągnie, może dlatego, że nigdy nie mam większych problemów z ustami
OdpowiedzUsuńRozumiem:) Wiem, że wielu osobom w zupełności wystarczają pomadki Nivea:)
UsuńJa go nie lubię i to bardzo. Ale kupiłam pomadkę z tej serii, by dać drugą szansę. Zobaczymy.
OdpowiedzUsuńW każdym razie ten balsam uratował usta mojej przyjaciółki, która przechodziła długie leczenie dermatologiczne i NIKT nie potrafił pomóc. Doszło do tego, że powstała jedna wielka rana. Kupiłam ten balsam w zasadzie, że przecież nie zaszkodzi. I stał się CUD :) Wiem, że wiele osób go lubi i poleca, ale u mnie on nie zdaje egzaminu :(
Ja wprawdzie nie przechodziłam leczenia dermatologicznego, ale w klasie maturalnej miałam okropny problem z ustami. Codziennie powstawały nowe rany, a spożywanie posiłków stawało się udręką. Wtedy odkryłam ten balsam. Jednak każde usta inaczej reagują na ten sam zestaw składników. Wiem, ze wiele osób chętnie sięga po masło kakaowe. Niestety, w moim przypadku nie przynosi pożądanych rezultatów, usta nadal pozostają suche...
UsuńMam ochotę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJeśli natkniesz się na ten balsam, to warto go przygarnąć, żeby przekonać się, jak spisze się na Twoich ustach:)
UsuńUwielbiam Tisane :) tez mam sentyment do niego :) ze wzgledow higienicznych kupuje tylko w sztyfcie, nie widze zadnej roznicy w dzialaniu miedzy wersja w sztyfcie, a w sloiczku :))
OdpowiedzUsuńOstatnio widuję na blogach sztyft z filtrem. Chętnie się z nim zapoznam, ponieważ odpowiednik wersji w słoiczku nie przypadł do gustu moim kapryśnym ustom. Może tym razem będzie inaczej?:)
UsuńSłoiczkowe balsamy to podstawa mojej pielęgnacji, wydaje mi się że są lepsze niż sztyfty, po które sięgam tylko poza domem.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest:) Zauważyłam, że moim ustom służą miękkie sztyfty. Przy twardych poziom nawilżenia jest niedostateczny.
Usuńbardzo lubie ten balsam i zawsze mam jakies opakowanie. Ten w sztyfcie jest znacznie gorszy niestety, mniej nawilzający, ale tez daje rade (pamietam zreszta akcje dawno temu na ktorymś z forów, kiedy dziewczyny masowo pisały do producenta żeby wprowadzil Tisane w sztyfcie - no i udalo się, niestety ze skutkiem dla jakości). Ze słoiczkiem jest zawsze ten sam problem aplikacji, szczególnie w zimie, jednak robi ustom tak dobrze, że raczej z niego nie zrezygnuję
OdpowiedzUsuńNa szczęście zawsze można obejść problem kłopotliwej aplikacji, nosząc przy sobie pędzelek lub patyczki kosmetyczne;)
UsuńLubię ten balsam ;)
OdpowiedzUsuńTen niepozorny produkt wspaniale nawilża usta:)
UsuńMój must have na zimę :) Nic tak świetnie nie nawilża moich ust jak on!
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka zimą nieustannie sięga po Tisane:) Ja preferuję sztyfty, ponieważ mogę po nie sięgnąć, przemierzając zaspy;) Przy słoiczku pojawia się problem z brakiem higieny.
UsuńWidzę, że obie borykamy się z problemem powracającej opryszczki. Do tej pory używałam Carmexu i odmienił moje życie. Dzięki niemu nie było nawrotów, a jeżeli czułam jakieś mrowienie, to wystarczyło posmarować Carmexem i wszystko mijało.
OdpowiedzUsuńO Tisane słyszałam wiele dobrego, jednak miałam oczywiste obawy. Teraz wiem, że naprawdę warto :)
Wiem, że wiele osób zwalcza opryszczkę w zarodku przy pomocy Carmexa, ale ja jakoś nie potrafię przekonać się do kosmetyków fundujących efekt mrowienia;)
UsuńA ja jeszcze go nie miałam ;/
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie miałam do czynienia z Carmexem, ponieważ nie przepadam za efektem mrowienia;)
UsuńBardzo go lubię, ale nie działa na moje usta tak perfekcyjnie jak pomadka z Alterry :-)
OdpowiedzUsuńWczoraj zużyłam Tisane i wróciłam do pomadek Alterry:) W moim przypadku działanie tych dwóch produktów jest porównywalne, aczkolwiek na korzyść sztyftów przemawia wygoda i aspekt higieniczny:)
Usuńmój ulubieniec :)
OdpowiedzUsuńTen produkt zasługuje na uwagę:)
UsuńKocham go!! :-)))
OdpowiedzUsuńMoim numerem jeden pozostaje brzozowa pomadka Sylveco, aczkolwiek do Tisane mam ogromny sentyment:)
UsuńTisane ? UWIELBIAM!! ;) mój nr 1 ;)
OdpowiedzUsuńBalsam Tisane spisuje się naprawdę przyzwoicie:)
UsuńNigdy go nie miałam ale teraz z pewnością wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że balsam Tisane przypadnie Ci do gustu:)
UsuńKocham, kocham, kocham. Tyle w temacie hi hi :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Tisane jest Twoim numerem 1:)
UsuńOd pomadek, balsamów czy masełek na usta jestem uzależniona! Często żartuję, że gdyby zdarzyła się jakaś katastrofa ogólnoświatowa umarłabym jako pierwsza na suche usta :D
OdpowiedzUsuńAnomalia
Nie wiem, jak długo wytrzymałabym, nie mając pod ręką żadnej pomadki ochronnej. W kryzysowych sytuacjach ratuję się sałatkami z dodatkiem oliwy;) Kiedyś zapomniałam sztyftu, a moje usta zaczynały pierzchnąć. Wówczas wstąpiłam do pobliskiego bufetu po sałatkę grecką:)
UsuńNa mnie niestety nie zadziałał :/
OdpowiedzUsuńW moim przypadku pomadki na bazie masła kakaowego są bezużyteczne;/ Każde usta mają swoje preferencje.
UsuńNie miałam jeszcze okazji stosować żadnej wersji Tisane.
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie miałam do czynienia z Carmexem:) Zniechęca mnie efekt mrowienia.
Usuńmiałam go ale szału nie zorbił, lezy gdzieś zapomniany w szafie
OdpowiedzUsuńSzkoda, że balsam Tisane nie przypadł Ci do gustu...
Usuń