Odkąd pamiętam,
przygotowaniom na większe wyjście towarzyszą trudności. Problem
pojawia się już na samym początku. Nigdy nie wiem, o której
rozpocząć przygotowania. Jeśli zrobię to zbyt późno, wówczas
mogę nie zdążyć i mój makijaż będzie niepełny. Z kolei
przedwczesne przystąpienie do dzieła skutkuje tym, że potem nie
mam co ze sobą począć. Takie czynności jak sprzątanie,
prasowanie czy gotowanie odpadają na starcie. Odkąd prowadzę
bloga, problem jest częściowo rozwiązany. Po zakończeniu makijażu
i upięciu włosów, oddaję się swojej pasji. Ta notka powstaje w
oczekiwaniu na wieczorne spotkanie z moim TŻtem;)
Wybór stosowanej kreacji
zawsze zajmuje mi sporo czasu, dlatego kilka dni temu ustaliłam, co
założę w Walentynki. Gdybym zwlekała z tym do dzisiaj, to
prawdopodobnie w tej chwili krążyłabym między lustrem a szafą,
marudząc pod nosem, że znowu nie mam się w co ubrać. Zawsze
znajdę jakąś wadę danej kreacji. Jedna sukienka jest za cienka,
druga zbyt gruba, w trzeciej nie odpowiada mi długość, a do
czwartej nie pasuje torebka, którą wybrałam na wieczorne wyjście.
W przypadku biżuterii
również nie potrafię podjąć szybkiej decyzji. Jedne kolczyki
prezentują się znakomicie, kolor kamienia świetnie współgra z
odcieniem sukienki, ale ich bogate wzornictwo kłóci się z
asymetrią kreacji. Poza tym nigdy nie wiem, czy mogę sobie pozwolić
na naszyjnik. Pragnę uniknąć efektu choinki. Z drugiej strony
niektóre sukienki aż się proszą o założenie wisiorka.
Z włosami na szczęście
nie mam większych problemów. Nie potrafię tworzyć skomplikowanych
upięć, toteż ograniczam się do podkręcenia włosów i ich
rozpuszczenia. Lubię loki, ponieważ łagodzą rysy mojej twarzy.
Przed większym wyjściem
nigdy nie eksperymentuję z maseczkami i peelingami. Różowa glinka
odpada w przedbiegach, ponieważ stawia spory opór podczas zmywania.
Czerwone plamy na policzkach czy nosie raczej nie prezentują się
zbyt korzystnie. W przypadku peelingów jestem zdana na enzymy,
ponieważ mechaniczne zdzieraki nasilają problemy z naczynkami.
Przystępując do
makijażu, muszę uzbroić się w cierpliwość, płyn micelarny i
spory zapas płatków kosmetycznych. Gdy zależy mi na dobrym
wyglądzie, to osiągam efekt odwrotny do zamierzonego. Sprawdzony
podkład nagle zaczyna wchodzić w zmarszczki. Podczas nakładania
ulubionego pudru, część produktu ląduje na ubraniu. Wykazuję
ponadprzeciętny talent do tego typu „wypadków”, toteż zawsze
zakładam stare bluzki, które mogę pobrudzić.
Sięgając po róż,
stawiam na bezpieczne odcienie, którymi nie można zrobić sobie
krzywdy. W takich sytuacjach chwalę sobie słabiej napigmentowane
produkty. Przynajmniej nie grożą mi kolorowe plamy, które trudno
rozetrzeć.
Podkreślanie ust sprawia
mi sporo radości. Dysponuję sprawdzonymi czerwieniami, które
zawsze prezentują się nienagannie. Dzielnie trwają na swojej
pozycji przez wiele godzin, nie wysuszając przy tym ust.
Oczy zawsze stanowią dla
mnie nie lada wyzwanie. Ich anatomia nie ułatwia wykonywania
makijażu. Wprawdzie wiem, w jaki sposób kreować załamanie, ale
mam problem z powtarzalnością. Jednego dnia makijaż spełnia moje
oczekiwania, ale nazajutrz nie potrafię go odtworzyć. Wiem, że
dla wielu osób wytuszowanie rzęs to bułka z masłem. Niestety, nie
mogę dołączyć do tego grona. Moje słabowite włoski krzywo
rosną, dlatego muszę zachować ostrożność. W związku z tym, iż
rzęsy nachodzą na siebie, bardzo łatwo można je zlepić maskarą,
a owadzie nóżki nie należą do estetycznych widoków.
Przygotowania do
wieczornych wyjść nierzadko odbywają się w pośpiechu. W drodze z
pracy/uczelni odwiedzamy przypadkową drogerię, ponieważ
zmywacz/top coat właśnie dobił dna, a nasze paznokcie znajdują
się w opłakanym stanie. Zazwyczaj sięgamy wówczas po
niesprawdzone produkty, wszak nie dysponujemy zbyt dużą ilością
wolnego czasu i nie możemy pozwolić sobie na wstąpienie do innej
drogerii. W telegraficznym skrócie pragnę przybliżyć Wam kilka
bubli, po które nie warto sięgać.
Waniliowy zmywacz do
paznokci PharmaCF
Zupełnie nie radzi sobie
z usuwaniem emalii. Jedna buteleczka tego „cuda” wystarcza na 10
paznokci. Niestety, nie żartuję. Na dodatek płytka nie jest dobrze
oczyszczona z lakieru. Na brzegach paznokci wciąż możemy dostrzec
resztki emalii. Warto również podkreślić, iż omawiany zmywacz
charakteryzuje się bliżej niezidentyfikowaną, mdłą wonią. Z
takim bublem dawno nie miałam do czynienia.
Bielenda bezacetonowy
zmywacz do paznokci
W przeciwieństwie do
swojego poprzednika doskonale radzi sobie z usuwaniem lakieru. W czym
zatem tkwi haczyk? Największą wadą tego produktu jest jego
zapach. Za każdym razem odnoszę wrażenie, iż wylałam na dłonie
pół butelki taniej wody kolońskiej. Niestety, ta woń
charakteryzuje się ponadprzeciętną trwałością. Na moich
paznokciach utrzymuje się przez 4 godziny.;/
Wibo Express Growth
fluo top coat
Ten szatański wynalazek
skraca żywotność lakieru, czyli funduje nam efekt odwrotny do
zamierzonego. Ten produkt z powodzeniem może być stosowany jako
oryginalna forma zmywacza. Po jego aplikacji lakier schodzi płatami.
Po ten produkt sięgałam w sytuacjach kryzysowych, gdy musiałam
szybko wyjść z domu. Wówczas fluo top coat aplikowałam go na
„nagie” paznokcie. Kosmetyk Wibo schnie ekspresowo. Po trzech
minutach można powrócić do wykonywania codziennych czynności.
Stosowany solo jest w stanie przetrwać kilkanaście godzin w stanie
nienaruszonym. Fluo top coat rzeczywiście daje fioletową poświatę
w świetle UV.
Wibo Magic top coat
Ten produkt wprawdzie nie
skraca żywotności lakieru, ale też jej nie przedłuża. Jeśli
liczymy na efekt nabłyszczenia, to spotka nas rozczarowanie.
Omawiany top nie spełnia swoich funkcji. Ten produkt został
spożytkowany jako baza pod lakier.
Reasumując:
Przekonałam się, że w przypadku lakierów nawierzchniowych warto
sięgać po sprawdzone produkty. W tej materii nie można pozwolić
sobie na eksperymenty. Dobry top coat jest w stanie przedłużyć
trwałość kiepskiego lakieru, dlatego musi wyróżniać się wysoką
jakością. W najbliższym czasie muszę zakupić kilku buteleczek
ulubionego zmywacza. W kryzysowych sytuacjach nie chcę być
uzależniona od asortymentu pobliskiego sklepu.
PS Jak przygotowujecie
się do większych wyjść? Ile czasu zajmuje Wam skompletowanie
garderoby i wykonanie makijażu? Na jakie buble trafiłyście,
dokonując zakupów w pośpiechu?
karminowe.usta
U mnie wszelkie plany zwykle zostają szybko zweryfikowane. Nawet jeżeli coś przyszykuję sobie wcześniej, to przed samym wyjściem często zmienia mi się koncepcja :D
OdpowiedzUsuńKupiłam ostatnio ten zmywacz z PharmaCF i już żałuję.
Najgorsze są dni, w których króluje niezdecydowanie;P Dzisiaj mam takowy i nie umiałam wybrać swetra;P Przed szafą spędziłam 20 minut:D
UsuńTen zmywacz jest koszmarny. Nawet kremowy, jasny lakier stanowi dla niego nie lada wyzwanie... Gdy próbowałam nim usunąć brudny fiolet z Essence, zużyłam całą buteleczkę, a paznokcie i tak nie były dobrze domyte...
sporo czasu mi zajmuje przygotowanie się na większe wyjście, zazwyczaj planuje to kilka dni, najpierw sukienka jaka? a później reszta
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie jestem osamotniona;) Zawsze mam największy problem z wyborem bazy, czyli sukienki. Gdy w końcu się na którąś zdecyduję, to pojawia się problem biżuterii. Najmniej trudności sprawia mi wybór kosmetyków do makijażu, za to jego wykonaniu zazwyczaj towarzyszą komplikacje...
Usuńoch, skąd ja znam opisywane przez Ciebie sytuacje... ;) dlatego zawsze rezerwuję sobie kilka godzin na przygotowania. zauważyłam u siebie również dziwny fakt, że jak normalnie, na co dzień, z makijażem nie mam większego problemu, tak jeśli chcę naprawdę wyjściowo się umalować, to coś nie wychodzi. albo nałożę cienie niesymetrycznie na obu oczach, albo skopię kreskę, albo upaćkam się tuszem naokoło...
OdpowiedzUsuńmiłego spotkania z tż :*
Ja mam to samo:) jak za bardzo się chce,to nigdy nie wychodzi:))
UsuńU mnie uzyskany efekt jest odwrotnie proporcjonalny do włożonego wysiłku:P Im bardziej zależy mi na wykonaniu symetrycznego makijażu, tym uzyskuję większe dysproporcje;) Dlatego stawiam na sprawdzony zestaw kosmetyków i rezygnuję z czynności, które mogą sprawić mi problem;)
UsuńWczorajszy wieczór zdecydowanie mogę zaliczyć do udanych;)
Pędzle Ecotools mi się marzą!:)
OdpowiedzUsuńUważam, że są całkiem przyzwoite i warto w nie zainwestować:) Mam pędzel do różu, pudru i zestaw do oczu, ze wszystkich jestem zadowolona;)
UsuńA mi nigdy nie chce się niczego planować, tym bardziej, że jeśli już się zacznę zastanawiać co mogłabym założyć, to okazuje się, że nie mam niczego pasującego i zbieram się przez 5 godzin zamiast jednej.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, im bardziej się nad czymś zastanawiamy, tym więcej problemów dostrzegamy. Nagle okazuje się, że jakaś drobnostka nie pasuje do reszty i zaczynają się nerwowe poszukiwania innej sukienki/bluzki/spodni. Pozostałe również nie są pozbawione wad i wkrada się nerwowa atmosfera.
UsuńMnie średnio starcza ok. 3 godzin :) Zaczynam od relaksującej kąpieli a na makijażu kończę. Jeżeli jest to coś naprawdę extra dwa dni wcześniej robię próbny makijaż i szykuję garderobę plus wszystkie dodatki. Nigdy nie zostawiam tego na ostatnią chwilę. Tutaj muszę mieć wszystko rozplanowane :)
OdpowiedzUsuńTakże jak widać nie należę do skomplikowanych przypadków ;) paznokcie maluję dzień wcześniej i zawsze się do tego zabieram wieczorem. Mam sprawdzony zestaw a Seche Vite to mój najlepszy przyjaciel.
Tak naprawdę to czuję się małym odmieńcem w porównaniu z moimi koleżankami :D bo zawsze potrzebowałam najmniej czasu i przygotowanie się w godzinę także nie stanowi problemu.
Relaksująca kąpiel to podstawa;) Dzięki niej czujemy się komfortowo, dzięki ciepłej wodzie napięcie mięśni ulega zmiękczeniu;) Wszelkie dodatki aromatyczne są mile widziane;)
UsuńMasz rację, że szykując się na większe wyjście, warto wykonać próbny makijaż. Ja zbyt rzadko stosuję się do tej zasady i zawsze mam z czymś problem;)
Paznokci staram się nie zostawiać na ostatnią chwilę, ale czasami o nich zapomnę i potem rozpoczynają się nerwowe poszukiwania zmywacza, bo przecież nigdzie nie wyjdę z takimi czerwonymi odpryskami;)
Jak muszę się przygotować w godzinę, to jakoś zamknę się w tych ramach czasowych. Zazwyczaj stawiam wtedy na minimalizm w makijażu. Podkład, róż i pomadka to niezastąpione trio. Jednak gdy dysponuję większą ilością wolnego czasu, to moje przygotowania przeciągają się;)
Tak jak Ty zazwyczaj dzień lub dwa wcześniej ustalam w co się ubiorę, bo w przeciwnym razie mogłabym nigdzie nie wyjść ;)
OdpowiedzUsuńMakijaż na naprawdę wielkie wyjścia, zwłaszcza makijaż oczu, ograniczam do minimum. Nie mam wprawy w tworzeniu make up'u i wszelkie kosmetyki kolorowe robią mi krzywdę :)
Ja muszę wszystko wcześniej zaplanować, ponieważ rano mam problem z wyborem swetra i bluzki, której zimą i tak nie widać;P Zawsze wkrada się jakiś dylemat;) Czy nie będzie za ciepła, a może zacznie mi gdzieś wystawać;P
UsuńWidzę, że obie dopiero uczymy się podkreślać oczy;) To właśnie one są moją najsłabszą stroną. Z konturowaniem twarzy i makijażem ust jakoś sobie poradzę;)
Oj u mnie to często wszystko zmienia się na 5 minut przed wyjściem. Miała być spódnica, a jest sukienka, miały być cienie a jest sam eyeliner, miały być kolczyki a jest wisiorek. Standardem jest chaos, ale pracuję nad tym :)
OdpowiedzUsuńJa czasem też zmieniam zdanie 5 minut przed wyjściem. Ostatnio biegłam na zajęcia, ponieważ tuż przed wyjściem doszłam do wniosku, że założę żakiet, a do niego nie pasowała niebieska bluzka, którą miałam na sobie;P Odpinanie 15 maleńkich guzików zajęło mi sporo czasu:P
UsuńKurczę, potrzebuję ok. 4 godzin żeby się przyszykować na takie większe okazje ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że potrzebujemy tyle samo czasu;) Jak mam go nieco mniej, wówczas rezygnuję z pewnych rzeczy, bo nie umiem nabrać rozpędu;) W moim przypadku pośpiech jest złym doradcą...
UsuńJa zawsze stoję ostatecznie pod szafą, bo to co miałam w wizji niekoniecznie potem na mnie dobrze wygląda ;) A na większe wyjścia wolę się szykować wcześniej i posiedzieć w necie, zwłaszcza jeśli chodzi o makijaż, wolę mieć to z głowy niż potem w pośpiechu rysować krzywą kreskę ;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo często mam wizję zestawienia poszczególnych elementów garderoby, ale muszę ją wcześniej zweryfikować, ponieważ bardzo często moje wyobrażenia rozmijają się z rzeczywistością;)
UsuńTeż lubię prześledzić makijaże dostępne w internecie. Zawsze można się czymś zainspirować;)
Ja nie mam problemów z czasem.
OdpowiedzUsuńZ natury jestem bardzo dobrze zorganizowana.
Myślę, że mieszczę się w trzech godzinach :)
O ile na co dzień potrafię się zorganizować i łączenie różnych obowiązków nie stanowi dla mnie problemu, o tyle z przygotowaniami mam zawsze problem. Chyba za bardzo mi zależy na dobrym wyglądzie i wtedy popełniam mnóstwo błędów...
UsuńWkurzył mnie ostatnio zmywacz z Biedronki i kupiłam PharmaCF i się wkurzam jeszcze bardziej... co za dziadostwo sprzedają teraz...
OdpowiedzUsuńZapamiętam sobie, że zmywacze z Biedronki należy omijać szerokim łukiem. Wprawdzie rzadko bywam w tym dyskoncie, ale w takich miejscach bardzo często przypominam sobie o pewnych brakach. Codziennie przechodzę obok Rossmanna, ale dopiero gdy robię zakupy w Polo Market czy Netto, przypominam sobie, że płyn micelarny zaczyna sięgać dna...
UsuńTeż tak mam z czasem do wyjścia, zacznę się szykować za wcześnie to się rozwlekam i nie wiem co ze sobą zrobić, za późno to wiadomo...
OdpowiedzUsuńTeż mam takie rzęsy nachodzące na siebie i u mnie świetnie się sprawdza na nie malowanie "zygzakiem", rzęsy się wtedy nie sklejają ze sobą tak mocno jak przy klasycznych pociągnięciach szczoteczką.
Dziękuję za poradę:) Poszukam jakiegoś filmiku, gdzie pokazany jest ten ruch;) Teoretycznie kojarzę, o co chodzi, ale jak przychodzi mi przejść do części praktycznej, to zaczynają się schody;)
UsuńJa nie lubię tych chwil, gdy kończę przygotowania 15 minut przed czasem. Wówczas nie wiadomo, co ze sobą począć. Z jednej strony można odpalić netbooka i przeczytać jakiś artykuł, ale z drugiej trudno skupić się na czymś innym niż planowane wyjście.
Ja dzisiaj jakoś dziwnie straciłam poczucie czasu i miałam uwaga: godzinę na umycie naolejowanych włosów, znalezienie jakiejś kiecki, ubranie się, makeup, fryzurę i dobór biżuterii. Wyrobiłam się i najlepsze jest to, że wszystko wyszło mi idealnie! A pewnie jakbym zaczęła się szykować z precyzją i w odpowiednim czasie to przebierałabym się 5 razy i zmieniała makijaż z 8 :D
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest:) Im mniejszą ilością czasu dysponujemy, tym mniej się zastanawiamy. Wówczas wszystko wychodzi nam idealnie. Poza tym limit czasowy potrafi wykrzesać z nas sporo energii;) Nagle okazuje się, że czynności, które zazwyczaj zajmują nam pół dnia, można wykonać w godzinę;)
UsuńZawsze oczom poświęcam najwięcej uwagi. Nigdy nie wymacham tuszem nic specjalnego na szybko, dlatego w malowaniu rzęs zwalniam :P Dobrze jest mieć sprawdzony podkład, bo sterczące skórki potrafią nieźle wkurzyć :D
OdpowiedzUsuńU mnie z kolei przypadkowe machanie tuszem kończy się sklejeniem rzęs, co nie prezentuje się zbyt korzystnie;) Potrzebuję spokoju i czasu, aby podkreślić je, unikając tego niekorzystnego zjawiska;)
UsuńMasz rację, nie ma nic gorszego niż podkład-detektor suchych skórek;) Twarz wówczas sprawia wrażenie zaniedbanej...
Mi to nie zajmuje duzo czasu, najwiecej chyba wybor ubrania. Otwieram pelna szafe i coz nie mam sie w co ubrac :D
OdpowiedzUsuńOstatnio czytałam artykuł, że zawartość szafy powinno się ograniczyć do minimum, bo wtedy bez problemu znajdziemy to, czego potrzebujemy:D Ja jednak nie wyobrażam sobie, że miałabym okroić jej zawartość;) Prędzej zdecyduję się na przeniesienie najważniejszych i najbardziej uniwersalnych rzeczy do innej szafy;)
UsuńJa zawsze staram się zacząć przygotowania jak najwcześniej, wolę zrobić wszystko przed czasem niż się potem spieszyć i o czymś zapomnieć. Kreację i paznokcie zazwyczaj przygotowuje dzień wcześniej:))
OdpowiedzUsuńJa też staram się pomalować wcześniej paznokcie, ale czasem odkładam tę czynność na później. Nie jest to zbyt dobre rozwiązanie, ponieważ w pośpiechu zawsze zahaczam o skórki. Potem próbuję je wyczyścić, ale robię to nieudolnie, bo już jestem zdenerwowana tym, że straciłam więcej czasu, niż planowałam. Zauważyłam, że w pośpiechu moje ręce strasznie się trzęsą, przez co nietrudno o katastrofę;)
Usuń