Bardzo rzadko pozwalam sobie na poruszanie tak prywatnych spraw, ale dzisiaj po prostu muszę;) Z jednej strony chcę się pochwalić swoimi osiągnięciami, z drugiej zmobilizować do dalszej pracy. Nie od dziś wiadomo, że jesteśmy najbardziej konsekwentne, jeśli obiecamy coś na blogu;)
Wczoraj łzy lały się strumieniami, bo czułam, że jestem zbyt głupia na napisanie pracy magisterskiej. Próbowałam jakoś połączyć ze sobą rozrzucone dane, ale nic z tego nie wychodziło. Byłam przekonana, że przy moim wrodzonym antytalencie do posługiwania się słowem pisanym, moja praca magisterska po prostu nie powstanie. Stety albo niestety, wdałam się w mamę. Do nas przemawiają wyłącznie liczby, wykresy i wzory. Bardzo często patrzę na wykres, wyciągam wnioski, potrafię je zastosować w życiu, ale nie potrafię ubrać w słowa, żeby przekazać innym, co mam na myśli. Tak samo mam z angielskim. Rozumiem komunikaty, ale nie jestem w stanie ich komuś przetłumaczyć. Czasami odnoszę wrażenie, iż nawet najprostszy komunikat dociera do mojej głowy w postaci kodu zero-jedynkowego;)
Możecie wierzyć lub nie, ale jako dziecko miałam ogromny problem z pisaniem wypracowań. Moi rodzice musieli ze mną siedzieć, żebym napisała rozprawkę dłuższą niż 5 zdań. Starali się ciągnąć mnie za język i dzięki temu mogę zamieszczać treść notek, nie ograniczam się tylko do zdjęć i lakonicznych tytułów;)
Poza tym pisanie dłuższych tekstów jest dla mnie drogą przez mękę. Nie potrafię usiedzieć na miejscu. Cały czas zachowuję się, jakbym miała owsiki. Poza tym czuję, że marnuję czas. Zawsze wolałam egzaminy od referatów pisanych na zaliczenie. Do egzaminu przysiadam 2 dni wcześniej. Referat płodzę codziennie przez miesiąc, a na koniec i tak nie jestem z niego zadowolona.
Dzisiaj udało mi się przełamać kryzys. Spłodziłam część teoretyczną:P Całe 19 stron;) Jutro zamierzam przysiąść nad opracowaniem wyników. Wykresy są mi bliższe od tworzenia długich tekstów, ale pewnie polegnę przy podpisywaniu wykresów. To mój odwieczny problem. Znając życie, zapomnę o jakiejś bardzo ważnej opcji w Excelu typu symbol mikro i będę jej szukała przez cały dzień. Ale nie zamierzam się tak łatwo poddawać;) Sztukę odświeżania spisu treści też opanuję;) Ilekroć mam zrobić automatyczny spis, to ogarnia mnie skleroza. Jak wreszcie go zrobię, to muszę coś poprawić, potem wypadałoby go jakoś odświeżyć. Swoją drogą niezła ze mnie agentka, skoro zrobiony przeze mnie spis nie chce się sam zaktualizować;P Im szybciej napiszę tę pracę, tym szybciej powróci spokojny sen i będę miała więcej dla przyjaciół i blogerek;) Gdy tylko uwolnię się od brzemienia magisterki, zamierzam przysiąść porządnie nad aparatem i nauczyć się robić dobre zdjęcia. Chciałabym też opanować GIMPa i poćwiczyć makijaż;D Perspektywy są całkiem zachęcające;) Teraz muszę znaleźć w sobie siły i wziąć się do pracy:)
karminowe.usta
Gratulacje :) mnie czekam w tym roku akademickim pisanie pracy licencjackiej i nie bardzo wiem, jak się za to zabrać, mimo że kłopotów z pisaniem nie mam. Kiepsko to widzę ;)
OdpowiedzUsuńGeneralnie takie pisanie jest nudne, dlatego tak trudno się za nie zabrać;)
UsuńA no tak, zwłaszcza jak ja mam pisać z prawa pracy ;) ale powoli zbieram literaturę ;D
UsuńCzasami nie wiem co gorsze;) Prawo pracy czy pisanie o biegunce i sposobach jej zapobiegania... W każdym razie tematy prac magisterskich i licencjackich do zbyt ciekawych nie należą:p
UsuńGratuluję i życzę powodzenia w dalszej pracy!
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno - antytalentem w pisaniu to Ty nie jesteś! :D Bardzo lubię czytać Twoje posty :)
Dziękuję za miłe słowa;) Mam nadzieję, że nie zabraknie mi sił w dalszej pisaninie;P Jeśli nie polegnę jutro przy wykresach, to będzie dobrze, bo wnioski i argumenty do dyskusji wypisywałam sobie od myślnika, podczas tłumaczenia artykułów:) Trzeba to tylko ogarnąć;)
UsuńGratulacje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńOjjj... Dobrze, że inżynierka już dawno za mną, a magisterskie studia... może kiedyś.
OdpowiedzUsuńTrzymym kciuki za to, żeby ci sprawnie poszło
O widzę, że nie jestem jedyną, którą dopadło zmęczenie materiału;)
UsuńGratuluję i życzę powodzenia@
OdpowiedzUsuńOj, przyda się, bo jest jeszcze dużo do zrobienia;)
UsuńMowilam Ci juz - dasz rade ;)
OdpowiedzUsuńMam takiego kolege, ktory zawsze mowi: damy rade, nie takie rady sie dawalo!
I to jest bardzo zdrowe podejście;) Gorsze rzeczy się przechodziło i jakoś dawało radę;)
UsuńGratuluje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:*
Usuńczytam Twojego bloga od jakiegoś czasu i w życiu bym nie pomyślała, że masz problem ze słowem pisanym. wręcz przeciwnie :)
OdpowiedzUsuńsuper, że przełamałaś kryzys. tak w ogóle, jeśli napisałaś 19 stron w 1 dzień, to ja podziwiam. sama pisałam i pracę licencjacką i magisterską, ale u mnie 10 stron w 1 dzień to było maksimum możliwości. ściskam kciuki i oby tak dalej! poza tym nie martw się, jeśli coś przeoczysz - przecież masz promotora od zwracania na takie rzeczy uwagi :)
Prowadzenie bloga jest dla mnie przyjemnością;) Tutaj nie muszę się zastanawiać, czy dane słowo jest za mało naukowe;) Myśli same przelewają się na klawiaturę;) Mam więcej pomysłów na notki niż czasu;) To naprawdę wciąga;) Czasem leżę w wannie i nagle nachodzi mnie wena;) Przypominam sobie o jakiejś naturalnej maseczce na włosy;)
UsuńA co do pisania, to jak mam dobry dzień, jestem w stanie napisać 19 stron, ale jak mam gorszy, to sformułowanie 5 zdań zajmuje mi kilka godzin...
Usuńskąd ja to znam ;)
UsuńDobrze wiedzieć, że nie jestem osamotniona w niemocy twórczej;P
UsuńŻadnym antytalentem pisarskim nie jesteś, bo Twoje posty są bardzo ciekawe, i najważniejsze - napisane szczegółowo. :)
OdpowiedzUsuńJa do rozpoczęcia pisania swojej magisterki podchodziłam trzy miesiące i pisałam średnio 10 stron na miesiąc. xD Na ostatnim, czyli drugim roku. ;D Mój biedny promotor. xD
Dziękuję za miłe słowa;) Akurat prowadzenie bloga stanowi dla mnie czystą przyjemność:) Może gdybym miała temat poświęcony jakiemuś składnikowi kosmetycznemu, to z większym zapałem podchodziłabym do pisania pracy;)
Usuń10 stron na miesiąc to nie jest zły wynik;) Znam ludzi, którzy pisali po pół strony na miesiąc, a potem musieli tworzyć całą dzień i noc;P
bardzo dobrze Ciebie rozumiem, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńDzięki Waszym ciepłym słowom, to pisanie już mnie tak nie przeraża:)Wierzę, że dam radę;)
UsuńGratuluję :) ja też czasami mam problem "aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa" :) nie przejmuj się dasz radę ! trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńBardzo trafnie określiłaś ten problem;) Wiem, co mam na myśli, ale nie zawsze umiem to przelać na klawiaturę;)
UsuńGratuluję napisania części teoretycznej.:) Ja mam podobny problem, ale głównie z tym, że nie mogę się zmobilizować, skupić myśli... A czas płynie.
OdpowiedzUsuńZnam to uczucie;) Za każdym razem jak mam zasiąść do pisania pracy, to nawet sprzątanie łazienki wydaje się atrakcyjniejszą perspektywą, a jaka się wtedy robię głodna;P Co chwilę chodzę po coś do kuchni;P
Usuńgratuluję i powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Usuńgratuluję przełamania kryzysu i życzę dużo sił i chęci na kolejne strony.
OdpowiedzUsuńja swoją inżynierkę mam za sobą, pamiętam ten horror, wybrałam strasznie nudny temat i też nie mogłam przełamać się do pisania. Wizja tegorocznej magisterki przedstawia się dużo bardziej pozytywnie, bo temat mam z zupełnie innej bajki i zakresu który bardzo mnie ciekawi
Ja z kolei cieszę się, że nie musiałam pisać licencjatu/inżynierki, bo miałam egzamin;) Ciekawy temat potrafi dużo zmienić:) Zawsze chętnie przygotowuję tematy z inżynierii genetycznej i żywienia:)
UsuńNa blogu nie widać zupełnie, ze masz problem ze słowem pisanym :)
OdpowiedzUsuńNajgorzej zacząć, na pewno ud Ci się napisać i obronić się na piątkę. A jaki masz temat?
Też tak często mam,że nie wierzę, że uda mi się ogarnąć materiał, potem miło się zaskakuję, że jestem bardziej bystra niż myślałam :D
Piszę nt. antybakteryjnych właściwości olejków eterycznych;)
UsuńNa blogu nie mam problemu ze słowem pisanym, bo piszę o tym, co mnie interesuje i wtedy, kiedy mam na to ochotę:)
Mobilizacja i postanowienia sa ważne.
OdpowiedzUsuńTym bardziej, że przelałaś je na klawiaturę/blog ;)
Powodzenia!
Takie postanowienia stanowią świetną mobilizację;) Poza tym obiecałam sobie, że gdy napiszę magisterkę, to kupię sobie statyw:)
UsuńNo i widzisz, ruszyłaś :).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będę miała takich przestojów jak polskie koleje państwowe;P
UsuńPowodzenia!
OdpowiedzUsuńTeż wisi nade mną magisterka, w tym roku obrona a ja jeszcze nie mam rozdziału teoretycznego a już mamy metodologię pisać ;/
OdpowiedzUsuńTo jest najgorsze, gdy nagle zaczynają gonić i trzeba się sprężyć...
UsuńMam to samo, tyle że z pracą licencjacką... na początku się cieszyłam z tematu, a teraz kiedy trzeba pisać kompletnie nie mogę się za to zabrać :( mam nadzieję że jakoś ruszę do przodu, bo z egzaminami mam tak samo - wystarczy kilka dni i jakoś udaje mi się opanować materiał... z pisaniem już jest problem, nagle jest tyyyle ciekawszych rzeczy do zrobienia :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia i dalszej motywacji życzę :D
- Justyna
Ja też myślałam, że mam fajny temat. Obiektywnie rzecz biorąc, chyba nikt inny nie ma lepszego:P
UsuńGratuluję! Ja niekiedy też ma problem z siedzeniem w miejscu i pisaniem... Jestem z siebie dumna, że napisałam licencjat, a przede mną obecnie mgr i już mam ciarki... Natomiast gdy piszę coś na temat, który mnie interesuję, to jest to dla mnie przyjemnością. Natomiast Tobie zazdroszczę umysłu ścisłego:)
OdpowiedzUsuńNa przyjemne tematy mogę pisać bez końca;) Ja jestem z osób mających miliard pomysłów na minutę i takie siedzenie, i płodzenie czegoś na siłę kojarzy mi się z marnowaniem czasu, zważywszy, iż w tego typu pracach zazwyczaj korzysta się z dorobku innych osób...
UsuńGratuluję, gorsze za Tobą :)
OdpowiedzUsuńMnie moje LO (klasa mat-fiz-inf)tak już zgnębiło, że nie wiem nawet czy chcę iść na studia związane z tym... :(
Szczerze mówiąc, liceum jest chyba najgorsze. Tak straszą maturą, że człowiek przez 3 lata chodzi zestresowany. A matura wcale taka trudna nie jest...Moja nauczycielka biologii tak nas gnębiła, że wracałam do domu załamana... Potem się okazało, że najgorsze egzaminy są łatwiejsze od jej sprawdzianów.;)
UsuńJa nie tak dawno skończyłam i obroniłam pracę mgr, więc znam ten ból...Mi akurat pisanie przychodzi łatwo, nawet sprawia mi przyjemność, za to mam problem z przedstawieniem danych w taki sposób, żeby było to jasne i logiczne dla czytającego...Często wydaje mi się, że coś jest oczywiste i nie trzeba o tym wspominać, a potem promotorka wypisywała mi na pracy komentarze w stylu "Dlaczego?", "Uzasadnij", "Wyjaśnij dokładniej" itp :P Jestem typową humanistką, nie lubię takich konkretnych szczególików, badań, danych...
OdpowiedzUsuńTrudno jest czasem zawrzeć najważniejsze elementy w pracy. Dla nas będzie to co innego niż dla promotora. W zeszłym semestrze miałam parę referatów. Zawsze były one bardzo konkretne. I jedna wykładowczyni zawsze zwracała uwagę, że jest tego za mało...
UsuńŻyczę powodzenia i dużo cierpliwości :*
OdpowiedzUsuńOj, cierpliwość się przyda:) Zawsze i wszędzie, bo jestem urodzoną choleryczką;) Łatwo się denerwuję, ale za to nie tłamszę w sobie emocji i jestem przez to zdrowsza;P
UsuńJa zaś mam odwrotnie :D
OdpowiedzUsuńA jednak udało Ci się przełamać- powodzenia ! :)
Dziękuję;) Najtrudniej chyba było napisać pierwszą stronę, potem szło już o wiele lepiej;)
Usuńgratuluję i życzę powodzenia
OdpowiedzUsuńDziękuję, przyda się;) Zwłaszcza że jutro czeka mnie dyskusja wyników;) Dzisiaj ułożyłam interesujące informacje w jakiś ciąg logiczny, mam nadzieję, że jutro będę potrafiła je przelać na klawiaturę;)
Usuńja mam podobnie, liczby do mnie przemawiają, ale żeby ułożyć kilka zdań... no way :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia z dalszą pracą :)
Dzisiaj wszystko ładnie pozestawiałam, ale miałam problem, żeby opisać wyniki, bo przecież to wszystko takie oczywiste;) Od tego jest wykres;D Hehe;D
UsuńTwoje posty są zawsze długie i pełne informacji, że w życiu bym nie pomyślała, że pisanie nie sprawia Ci dzikiej przyjemności ;P Powodzenia w walce z magisterką ;)
OdpowiedzUsuńPisanie na tematy, które są mi bliskie, to prawdziwa przyjemność;) Gorzej jest z tymi oficjalnymi;) Jak coś mnie interesuje, to nie ma problemu, słowa same cisną się na klawiaturę;) Zwłaszcza że prowadząc bloga, mogę posługiwać się mniej naukowymi sformułowaniami;) I to ja decyduję, o czym piszę;)
UsuńJa właśnie jestem na finiszu z magisterką. W połowie października miałam jeszcze 35 stron, pisanych ponad pól roku, aż tak się zmabilizowałam, że obecnie posiadam prawie 80 stron i jutro zamierzam skończyć to cholerstwo ;)
OdpowiedzUsuńP.s.: polecam mobilizację w postaci jakiegoś małego prezentu, sama dla siebie ;) Na mnie czeka w sklepie miś Tous ;)
UsuńJa dzisiaj już prawie skończyłam:P Miałam takie natchnienie;) Teraz muszę tylko zrobić spis rycin i tabeli;P
UsuńBrawo! :) Mi zostały do napisania już tylko wstęp i zakończenie.
UsuńBardzo przekonujący blog to i publikacja też będzie. Jak widzę postępy są znaczne:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa otuchy:) Boję się, że moje wypociny zostaną zmiażdżone przez promotorkę, ale czuję, że i tak nie jestem w stanie lepiej przedstawić poruszanej tematyki.
UsuńCzytając Twoje posty nie zauważyłam, że masz jakiekolwiek problemy z pisaniem. Wręcz przeciwnie - teksty są logiczne i ciekawe :) Życzę powodzenia :)
OdpowiedzUsuńPisanie notek to sama przyjemność:) Tutaj wszystko jest proste i jasne;)
Usuń