Wypryski to wstydliwy
problem, dlatego chętnie sięgamy po nowe, „cudowne” preparaty
mające poprawić stan naszej skóry. Każda z nas marzy o gładkiej
twarzy, nieskalanej przez niedoskonałości. Nawet jeśli któryś
żel wysuszy krostki, to po pewnym czasie problem powraca ze zdwojoną
siłą. Przesuszona skóra zaczyna się bronić, produkując większe
ilości łoju. Wskutek czego przypominamy połączenie latarni
morskiej z muchomorem. Pryszcze lubią pozostawiać po sobie pamiątkę
w postaci przebarwień i blizn. Tego typu niedoskonałości są
niezwykle trudnym przeciwnikiem. Wiele kobiet jesienią i zimą sięga
po preparaty zawierające kwasy. Potrzeba jednak ogromnych pokładów
cierpliwości, ponieważ łuszcząca się skóra stanowi pewien
dyskomfort.
Wiele z nas wypowiedziało
walkę trądzikowi. Chcąc ograniczyć ten problem, sięgamy po
kosmetyki. Tymczasem trądzik należy zaatakować z dwóch stron.
Dzisiaj pragnę przedstawić Wam krótki zarys tego, jak dieta wpływa
na stan naszej skóry.
Jeszcze kilka lat temu
pokutował pogląd, iż nadmierne spożywanie cukrów i tłuszczów
stanowi przyczynę powstawania wyprysków. Aczkolwiek te hipotezy nie
zostały nigdy w pełni potwierdzone. Obecnie przypuszcza się, iż
głównym winowajcą jest chlor, który współtworzy chlorek sodu
(sól kuchenną). Ta przyprawa cieszy się ogromną popularnością.
Nie tylko poprawia smak potraw, ale też pełni rolę naturalnego
konserwantu. Producenci żywności chętnie sięgają po sól, gdyż
ta wiąże wodę. Dzięki niej z 0,5 kg mięsa otrzymujemy 1,5 kg
wędliny. Ostatnio sporo miejsca poświęca się problemowi
nadmiernej konsumpcji soli. Chcąc ograniczyć spożycie tej
przyprawy, a tym samym zredukować ilość wyprysków, powinniśmy
zrezygnować z wysoko przetworzonych wyrobów i fast foodów.
Wysoko oczyszczone
produkty węglowodanowe, wyroby cukiernicze, słodzone napoje, tłuste
smażone produkty nie służą naszej skórze. Chcąc poprawić jej
kondycję, powinnyśmy sięgnąć po pełnoziarniste produkty
(pieczywo, kasze, makarony), świeże owoce, warzywa i chude
mięso(chyba że jesteśmy wegetariankami, wówczas zastępujemy
chude mięso odpowiednimi produktami).
Pryszcze są skutkiem
nadmiernej aktywności gruczołów łojowych. Produkowana przez nie
wydzielina próbuje wydostać się na zewnątrz przez pory skórne.
Łój stara się usunąć zalegające martwe komórki, ale niestety
zaczopowuje pory. Wówczas do akcji wkraczają bakterie, które
przetwarzają łój w substancje drażniące i tym samym wywołują
stan zapalny skóry. Jeszcze niedawno starałam się wysuszyć
powstałe zmiany, tym samym popełniałam podstawowy błąd. W wyniku
ewolucji powstał mechanizm chroniący naszą skórę przed
nadmiernym wysuszeniem. Gdy stosujemy silne żele przeznaczone do
cery trądzikowej bądź też wystawiamy ją na działanie promieni
słonecznych, uzyskujemy krótkotrwały efekt. Wysuszenie skóry nasz
organizm odbiera jako atak i wysyła informację do gruczołów
łojowych, a te przystępują do wzmożonej produkcji wydzieliny.
Wskutek tego problem powraca do nas ze zdwojoną siłą.
Trądzik może być
uwarunkowany genetycznie, ale najczęściej jest skutkiem stresu i
wzmożonej aktywności hormonów płciowych. Te ostatnie pobudzają
działanie gruczołów łojowych zlokalizowanych na twarzy,
ramionach, dekolcie i plecach. To wyjaśnia, dlaczego na tydzień
przed miesiączką na naszej twarzy pojawiają się pryszcze.
Trądzik obniża
samoocenę, dlatego jesteśmy skłonne wydać krocie na specyfiki
zwalczające ten problem. W związku z tym przeprowadzono wiele badań
naukowych. Wykazały one, że w organizmie wielu osób uskarżających
się na trądzik, brakuje cynku. Wprawdzie fast foody zawierają
znaczne ilości tego pierwiastka, ale też stanowią bogate źródło
tłuszczów, soli i węglowodanów, które pogarszają kondycję
naszej skóry. Cynk możemy znaleźć w skorupiakach, orzechach,
chudym mięsie, jogurcie i mleku.
Chętnie sięgamy po
kremy zawierające pochodne witaminy A. Nie bez powodu firmy
kosmetyczne dodają ten składnik do swoich produktów. Witamina A
pozwala utrzymać skórę w dobrej kondycji. Ze względu na niską
trwałość, do kosmetyków i produktów spożywczych (w tym mleka)
zazwyczaj dodaje się palmitynian retinylu. Spożywanie szpinaku,
marchwi, brzoskwini i mango jest nie tylko zdrowsze (niektóre
badania naukowe sugerują, iż palmitynian retinylu może działać
rakotwórczo), ale przede wszystkim jest skuteczniejsze.
O ile cierpiącym na
trądzik nie poleca się potraw charakteryzujących się dużą
zawartością tłuszczów nasyconych (kanapki ze smalcem, frytki,
hamburgery, chipsy itp.), o tyle zaleca zaleca się dietę bogatą w
wielonienasycone kwasy tłuszczowe. Głównym źródłem tych
składników są oleje: słonecznikowy, sojowy i kukurydziany).
Przypuszcza się, iż redukują one liczebność pryszczy.
Chcąc ograniczyć liczbę
powstających wągrów (zaskórników), powinnyśmy sięgać po
produkty bogate w witaminy z grupy B. Te związki chronią również
naszą skórę przed nadmiernym blaskiem. Z kolei witamina C,
występująca obficie w owocach cytrusowych, chroni nasz organizm
przed infekcjami. Należy pamiętać, iż Propionibacterium acnes
(bakteria) uczestniczy w powstawaniu stanów zapalnych skóry. Olej
lniany wytłaczany na zimno stanowi bogate źródło witaminy E,
która pomaga przywrócić skórze dobrą kondycję.
Dawniej zwalczałam
niedoskonałości żelami i maściami przeznaczonymi do skóry
trądzikowej. Większość z nich tylko zaogniała problem. Wysyp
nabierał na sile, pojawiały się kolejne przebarwienia. W pewnym
momencie odrzuciłam wszystkie żele i kremy. Zaczęłam również
zwracać większą uwagę na to, co jem. I o dziwo, zauważyłam
poprawę. Tuż przed okresem na moim licu pojawiają się pryszcze.
Ale są to pojedyncze niedoskonałości, które z czasem samoistnie
znikają. Moja skóra nie jest idealna, ale muszę też wziąć pod
uwagę fakt, iż mieszkam w centrum miasta, a tutejsze powietrze nie
należy do najczystszych. Kupowane przeze mnie produkty nie zawsze
pochodzą z ekologicznych upraw, w związku z tym wprowadzam do
swojego organizmu środki ochrony roślin oraz nawozy. To wszystko
nie pozostaje bez wpływu na kondycję mojej skóry.
Trądzik to niewątpliwie
problem wymagający konsultacji z lekarzem. Niestety, nie jest łatwo
o dobrego dermatologa. Przepisywanie silnych antybiotyków i hormonów
bez wykonania stosownych badań, stanowi istną plagę. Jeśli mamy
wolne fundusze, to warto wykonać prywatnie badania mikrobiologiczne,
ponieważ tylko one umożliwiają dobranie właściwego antybiotyku.
Gdyby zawsze korzystano z pracy diagnostów laboratoryjnych, to
prawdopodobnie wiele problemów udałoby się rozwiązać, a problem
narastającej antybiotykooporności stanowiłby wyłącznie temat
naukowych rozważań.
PS Czy zmiana diety
pomogła którejś z Was ograniczyć liczbę wyprysków?
karminowe.usta
Ja mam skore sucha ze sklonnoscia do wypryskow na policzkach. I bardzo pomaga mi woda. Jesli nie wypije wystarczajaco duzo wody, na nastepny dzien widze efekty. Nie tylko w postaci wypryskow, ale rowniez tego, ze twarz mam zszarzala :)
OdpowiedzUsuńSkore idealna mialam w drugim trymestrze ciazy, ale ten sposob na piekna skore niestety odpada ;)
Podejrzewam, że u Ciebie działa mechanizm, który ma za zadanie chronić organizm przed nadmierną utratą wody. Gruczoły zaczynają produkować łój, który ma stworzyć warstwę chroniącą przed parowaniem wody.
UsuńJa na szczęście nie mam problemów z wypryskami :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie masz problemów z cerą:) Mam jedną koleżankę o gładkiej twarzy i za każdym razem ją podpytuję, co robi, że nie musi męczyć się z żadnymi niespodziankami:)
UsuńOd października planuję pić ok 2l wody codziennie, taka kuracja powinna dobrze mi zrobić i skórze, bo mam na twarzy za szarą, odwodnioną.
OdpowiedzUsuńJa odkąd przestałam jeść chipsy i dużej ilości fast foodów - mam mniej wyprysków :)
Ooo ja nie potrafię wypić tyle wody. Ale tłumaczę sobie, że skoro jem mnóstwo owoców i warzyw, to normalne, że nie odczuwam pragnienia. Nie wiem, czy można do tego podchodzić w ten sposób i traktować owoce jako część dziennego zapotrzebowania na wodę.
UsuńRaczej one mają w sobie dużo wody :)
UsuńStaram się w miarę dobrze odżywiać, rzadko spożywam jedzenie typu fast food, chipsy, a mimo to zaskórniaki towarzyszą mi od dawna. Może taki wiek, ale w tym roku wkraczam w 20 i mimo tego nie widzę, by cera chciała się poprawić. Stosowałam już różne specyfiki, wewnętrznie (picie bratka, branie tabletek) jak i zewnętrznie. Ktoś powie idź do dermatologa, otóż byłam, dostałam maść, uczuliła mnie i doświadczyłam silnego złuszczenia skóry. Po tym miałam piękną cerę, ale za dużym kosztem. Teraz cały czas borykam się z jakimiś 5-7 zaskórnikami.. Chyba już kwestia przyzwyczajenia, bo nadzieje straciłam.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Niektóre maści przepisywane przez dermatologów są tak silne, że ciężko przejść przez taką kurację. Sama próbowałam i skóra piekła niemiłosiernie, maść mnie podrażniła i zapchała. Potem sprawdziłam skład i znalazłam w niej typowy zapychacz.
UsuńJa ogólnie odżywiam się raczej zdrowo, jem tylko białe mięso, kiełki, nie lubię słodyczy i nie solę kanapek :D jednak nie mam idealnej cery i wciąż nie wiem co jest tego przyczyną :)
OdpowiedzUsuńMoże stres i hormony?W dzisiejszych czasach nie sposób uniknąć kłopotliwych sytuacji budzących niepokój...
Usuńja w sumie nie mam problemu z trądzikiem, tylko z zapychaniem, przez nie które kosmetyki, są takie, że po pierwszym razie zapcha mnie potężnie, a nie które z pół opakowania dopiero idzie,
OdpowiedzUsuńJa też miewam różne przygody z kosmetykami. Czasami po kilku dniach widzę, ze coś mi nie służy, a czasami negatywne skutki pojawiają się dopiero pod koniec opakowania.
Usuńod paru lat staram się odżywiać zdrowo, ale dopiero po tym jak odstawiłam mleko i przetwory mleczne zauważyłam znaczącą poprawę. Niespodzianki pojawiają już tylko od święta (albo jak się skuszę na czekoladę ;))
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie wypryski pojawiały się na tle alergii na mleko?
Usuńteż właśnie to podejrzewam
UsuńOdstawienie tych produktów było dla Ciebie bolesne? Lubiłaś przetwory z mleka? Ja cieszę się, że nie mam alergii na mleko, ponieważ nie wyobrażam sobie dnia bez jogurtu, sera itp.
UsuńOgólnie nie miałam problemów z wypryskami, swojego czasu bardziej męczyły mnie tzw. gule hormonalne ale uspokoiło się to. Na razie. Mam nadzieję, że nie wróci.
OdpowiedzUsuńZmiana diety? Tutaj w zasadzie niewiele zmieniłam, unikam fast foodów. Nigdy nie byłam ich zwolenniczką choć od czasu do czasu lubię gotową kanapkę. Z reguły jem dużo warzyw i owoców. Tak było od dziecka :)
Obecnie sama przygotowuję chleb oraz wiele innych rzeczy, pod nosem mam farmę, na której kupujemy warzywa, owoce i część nabiału. Zaczęłam próbować różnych nowych rzeczy oraz potraw.
To, co ograniczam to, głównie ostre przyprawy :( Uwielbiam pikantne rzeczy, ale niestety. Kawa, alkohol. Nie potrafię zrezygnować ale jestem w stanie przyjąć minimum ;)))
Słodycze nigdy mnie nie ciągnęły, od czasu do czasu lubię słodki deser albo ciasto. Jednak nie są to jakieś ogromne ilości.
Czasami gotuję na parze ale nie jestem fanką takiego rodzaju kuchni;) Uwielbiam za to gotowane mięso :)
Czy to wszystko działa? trudno mi ocenić bo nigdy nie widziałam specjalnych zmian przy zmianie menu.
U mnie przy wszelkich wahaniach hormonalnych też pojawiają się podskórne gule. Kiedyś zwalczałam jedną przez 1,5 miesiąca. Nie chciała zejść, chociaż używałam maści przepisanej przez lekarza... Ostatnio wszystko się uspokoiło. I oby tak pozostało;)
UsuńJa czasami ulegam pokusie i kupuję bagietkę z czosnkiem;) Nigdy nie ciągnęło mnie do hamburgerów, zapiekanek itp. Czasami decydowałam się na frytki i chipsy.
Chleb własnej roboty jest przepyszny:) Można dodać trochę obłuskanego słonecznika;) W miarę możliwości staram się robić zakupy u pani prowadzące gospodarstwo ekologiczne, ale nie zawsze mam na to czas. Ale smak sprzedawanych przez nią warzyw wynagradza drogę, jaką trzeba przebyć;)
Ja wciąż "grzeszę" i powracam do ostrych potraw. Zupa bez papryczki chilli i dużej ilości pieprzu po prostu mi nie smakuje...
Kiedyś byłam uzależniona od słodyczy, ale z wiekiem zmienił mi się smak i obecnie wszystko wydaje mi się za słodkie i mdłe...
Wiesz, przypraw sobie nie odmawiam ale daję w ograniczonej ilości :) Nie wyobrażam sobie, aby je wykluczyć. Niestety.
UsuńOstatnio mam fazę na chleb z ziarnami słonecznika i dyni :) Maszyna do chleba to świetna sprawa :) Można sobie ustawić dowolny program oraz kolor itd. Poza tym chleb jest bez żadnych wspomagaczy. Staram się robić jak najprostsze aby wykluczyć sztuczne dodatki. Smak jest niesamowity :) i do tego jak zrobię świeże pesto to niebo w gębie :D
Jak pojawiają się takie niesforne niespodzianki to... pozbywam się ich kremem z kwasem migdałowym. Pięknie działa i żaluję, że tak późno zdecydowałam się na niego. W okolicy linii brody nic złego się nie dzieje.
Ja nie jestem w stanie ich nawet ograniczyć;) Chyba się od nich uzależniłam;)
UsuńO maszynka do chleba to dobra sprawa. Na razie radzę sobie tradycyjnie, tzn., jak raz na jakiś czas najdzie mnie na pieczenie własnego chleba to ciasta ugniatam ręcznie. W końcu mamy pewność, że to co jemy to prawdziwy chleb, a nie same spulchniacze i polepszacze smaku...
Dużo dobrego słyszałam o olejku z drzewa herbacianego. To co piszesz o kremie z kwasem migdałowym to dla mnie nowość, ale chętnie się za nią rozejrzę, bo zbliżają się trudne dni dla mojej skóry...
To jest akurat preparat Pharmaceris T Sebo-almond peel 10% Krem peelingujący II stopień złuszczania o którym pisałam niedawno TUTAJ
UsuńJest także słabsza wersja 5%
Zakup maszynki gorąco polecam jak się zdecydujesz :) Zajmuje mało miejsca, wsypujesz wszystkie składniki się robi. W zależności od programu czas pieczenie jest różny ale już po 3h masz chleb gotowy. Możesz sobie ustawić tzw. czasówkę, czyli szykujesz składniki, wstawiasz i jeżeli chcesz mieć gotowy chleb na 9 rano to ustawiasz programator :)
Jak dobrze, że nie mam takiego problemu :)
OdpowiedzUsuńMasz dobre geny i właściwie dobraną pielęgnację;)
UsuńNie miałam dużych problemów z trądzikiem, ale potwierdzić mogę, że zmiana diety pomaga. Odstawienie czekolady i ostrych przypraw pomaga :)
OdpowiedzUsuńJa niestety też mam skórę problemową ;/
OdpowiedzUsuńMoja też czasami płata mi figle...
Usuńzauważyłam wysyp podczas gdy w ogóle nie dbałam o to co jem , dieta wpływa na wszystko - na grzybice, otyłość , układ nerwowy , ograny wewnętrzne ,
OdpowiedzUsuńniestety nie jest łatwo nie ulec pokusie gdy półki sklepowe uginają się od smakołyków
Mnie najbardziej ciągnie do pikantnych potraw. Do wszystkiego dodawałabym papryczkę chilli i pół opakowania pieprzu.
UsuńNiestety, moja skóra nie zawsze dobrze reaguje na ostre potrawy... Gdy przez kilka dni z rzędu przesadzam z chilli i pieprzem, to potem pojawia się kaszka...
Usuń