Gdy wiosną tego roku
przeczytałam, że krem Babydream do brodawek sutkowych jest
stosowany przez włosomaniaczki do zabezpieczania końcówek,
zwróciłam na niego uwagę. Aczkolwiek do jego zakupu skłoniła
mnie informacja, że Rossmann planuje wycofywanie tego produktu.
Takie wiadomości zawsze działają na mnie mobilizująco. Nagle
okazuje się, że znajdę chwilę na krótkie zakupy;) Nazajutrz
udałam się do pobliskiego Rossmanna i wrzuciłam do koszyka
wszystkie opakowania kremu Babydream, które leżały na półce.
Poddałam się zakupowemu szaleństwu, nie mając bladego pojęcia,
czy ten produkt sprawdzi się na moich włosach. Czy robienie zapasów
okazało się dobrym rozwiązaniem? Tego dowiecie się, czytając
poniższą recenzję.
Łagodzenie
podrażnień i otarć
Czasami przed okresem
borykam się z problemem bolących brodawek. Skoro producent
zapewnia, że krem poradzi sobie z otarciami tej części ciała,
postanowiłam to zweryfikować. Po aplikacji kremu okazało się, że
odczucie dyskomfortu straciło na sile. Problem nie został
całkowicie rozwiązany, ale po żadnym kosmetyku nie spodziewam się
cudów.
Miękkie
włosy
Krem z Babydream nanoszę
na całą długość włosów. Nie aplikuję go jedynie przy skórze
głowy. Zazwyczaj chodzę z takimi „tłustymi” włosami przez 5
godzin, potem używam szamponu i czekam, aż moje włosy wyschną w
sposób naturalny. Później mogę się cieszyć miękkimi kosmykami.
Już po pierwszym użyciu kremu spostrzegłam, że doskonale nawilża
moje włosy.
Blask
Bardzo lubię ten
kosmetyk, ponieważ sprawia, że po jego zastosowaniu moje kosmyki
lśnią równie intensywnie jak po aplikacji jedwabiu, który jest
naszpikowany różnymi silikonami.
Ułatwienie
rozczesywania
Ten krem to prawdziwy
skarb! Jeszcze nigdy rozczesywanie moich włosów nie było tak
łatwe. Dla kogoś, kto ma proste włosy, to nic wyjątkowego.
Natomiast ja jestem posiadaczką fal i loków, a te niespecjalnie
lubią spotkania pierwszego stopnia ze szczotką.
Plątanie
włosów
Początkowo obawiałam
się, że krem może posklejać i poplątać moje kosmyki. Na
szczęście nic takiego nie miało miejsca. Po umyciu głowy nie
musiałam rozsupływać włosów.
Obciążanie
Krem jest dość
treściwy, dlatego brałam pod uwagę możliwość obciążenia
włosów. Moje obawy okazały bezpodstawne. Krem ograniczył
puszenie, ale moja fryzura nie oklapła.
Zmywanie
Pamiętam, że gdy
siedziałam z tym kremem na głowie i oglądałam ulubione seriale,
nagle wstałam i poszłam do łazienki. Postanowiłam rozprawić się
ze zmywaniem tego produktu, gdy byłam w pełni sił. Przygotowałam
się do pokonywania trudności, a tymczasem usuwanie tego produktu z
głowy okazało się niezwykle proste.
Konsystencja
Krem jest dosyć
treściwy. Po wyciśnięciu naszym oczom ukazuje się żółta,
tłusta maź.
Zapach
Mój nos nie wyczuwa
żadnej woni.
Opakowanie
Kosmetyk znajduje się w
różowej, metalowej tubce, której ujście należy przekłuć przed
pierwszym użyciem. Moim zdaniem jest to dobre rozwiązanie, ponieważ
mamy pewność, że krem nie był wcześniej używany. Wyciskanie
produktu z metalowej tubki nie należy do przyjemności. Po każdym
wydobyciu żądanej ilości produktu, należy ponownie skorzystać z
siły nacisku, ale tym razem kierując ją w przeciwną stronę.
Zauważyłam, że jeśli nie „cofniemy” kosmetyku, to krem będzie
wyciekał samoistnie.
Wydajność
Trudno jest mi
wypowiedzieć się na ten temat, ponieważ używam tego produktu
niezgodnie z przeznaczeniem. Aczkolwiek gdy nakładam krem na całą
długość włosów 5 razy w tygodniu, to po upływie 2 tygodni muszę
sięgnąć po kolejne opakowanie.
Testowanie
na zwierzętach
Od pewnego czasu Rossmann
nie testuje swoich produktów na zwierzętach. Przy czym należy
zaznaczyć, iż nie jest to kosmetyk przeznaczony dla wegan, ponieważ
zawiera substancje pochodzenia zwierzęcego.
Skład
Lanolin-lanolina,
wydzielina gruczołów łojowych owiec. Emolient, który na tworzy na
powierzchni skóry warstwę okluzyjną, która zapobiega parowaniu
wody. Odpowiada także za powstanie filmu wygładzającego naskórek.
Ponadto pełni rolę emulgatora (umożliwia wymieszanie fazy wodnej z
fazą olejową).
Helianthus
annuus extract-ekstrakt
ze słonecznika, czyli rośliny stanowiącej bogate źródło
witaminy E, zwanej też witaminą młodości. Słonecznik stanowi
także bogate źródło kwasów tłuszczowych nienasyconych, które
pozytywnie wpływają na stan naszej skóry. Pełni rolę nawilżacza
i przeciwutleniacza.
Simmondsia
chinensis seed oil-olej
z jojoba. To płynny wosk o złoto-żółtym zabarwieniu. Jego
głównymi składnikami są nasycone i nienasycone kwasy tłuszczowe
oraz alkohole. Zawiera także witaminy A i E, które działają
przeciwstarzeniowo, gdyż zwalczają wolne rodniki. Stanowi także
bogate źródło skwalenu i fitosteroli. Naprawia strukturę
naskórka, jego działanie można porównać do cementu. Zmiękcza,
uelastycznia i chroni naskórek przed szkodliwymi czynnikami
środowiska. Spowalnia procesy rogowacenia i zapobiega powstawaniu
zaskórników. Reguluje wydzielanie łoju, w związku z czym poleca
się go osobom posiadającym cerę tłustą i mieszaną. Działa
nawilżająco.
Prunus
amygdalus dulcis oil-ekstrakt
z migdałów ma za zadanie nawilżać skórę głowy i włosy.
Prunus
armeniaca kernel oil-olej
z pestek moreli. Zawiera takie kwasy tłuszczowe jak linolowy,
palmitynowy i oleinowy. Emolient tzw. tłusty. Tworzy warstwę
okluzyjną zapobiegającą nadmiernemu parowaniu wody.
Tocopherol-witamina
E, zwana też witaminą młodości ze względu na swoje właściwości
antyoksydacyjne. Chroni przed powstawaniem wolnych rodników, które
odpowiadają za procesy starzenia.
Cena
Ja
swoje kremy upolowałam za 3,99 zł podczas akcji „Dobra cena na do
widzenia”.
Dostępność
Kremy
zostały wycofane z polskich Rossmannów, ale z tego, co wiem, wciąż
można je nabyć w Niemczech. Zmieniły się ich opakowania, ale
skład podobno jest taki sam.
Reasumując:
Żałuję, iż ten wielofunkcyjny kosmetyk został wycofany z
polskich drogerii. Mam nadzieję, że ponownie zagości na naszych
półkach. Krem rzeczywiście łagodzi podrażnienia brodawek
sutkowych, ale możemy nakładać go również na włosy i tym samym
poprawiać ich kondycję. Jeśli macie dostęp do tego produktu, to
myślę, że warto go przetestować. Na pewno zostanie jakoś
spożytkowany:) Jeśli nie pomoże naszym obolałym brodawkom, to
może posłuży naszym włosom albo przesuszonym stopom.
PS
Nakładacie odżywcze kremy na włosy? Czy ta metoda pielęgnacji
kosmyków do Was nie przemawia?
karminowe.usta
Nigdy nie nakładałam żadnego kremu na włosy, a o tym słyszę po raz pierwszy :P
OdpowiedzUsuńJa też wcześniej tego nie robiłam, ale jak przeczytałam, że niektóre dziewczyny tak robią, postanowiłam spróbować:)
UsuńMam go :D, uzylalam go kiedys wlasnie do wlosow.
OdpowiedzUsuńTo dzięki Twojej notce zostałam uświadomiona, do czego można go wykorzystać:)
UsuńMam i używam na końcówki. Czekam aż wróci w nowym opakowaniu. Mam nadzieję, że wróci, bo inaczej będzie klops.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy nie wprowadzą go w odświeżonej wersji wraz ze stuningowanymi olejkami i nową odżywką z Alterry.
UsuńJa już jestem przesycona włosowymi eksperymentami. :) Zamiast szukać wyszukanych składników tworzących warstwę okluzywną, wolę chyba iść do drogerii i kupić pierwszą lepszą odżywką z silikonami. :)
OdpowiedzUsuńSilikony nie są takie złe;) Gdyby nie one chyba nie miałabym nic na głowie, ponieważ przez lata prostowałam włosy. Na szczęście zawsze używałam kosmetyków termoochronnych z silikonami:)
UsuńSzkoda, że został wycofany.
OdpowiedzUsuńNie zdążyłam wypróbować.
Ja się na niego załapałam praktycznie w ostatniej chwili... Akcje "Dobra cena na do widzenia" są dla mnie zawsze wielką niespodzianką, o której dowiaduję się zazwyczaj po fakcie...
UsuńLanolina raczej nie jest wegańska, sama w końcu napisałaś, że pochodzi od owiec..
OdpowiedzUsuńWiem i dlatego napisałam, że "nie jest to produkt przeznaczony dla wegan, ponieważ zawiera substancje pochodzenia zwierzęcego".
Usuńbiję się w piersi,nie doczytawszy. sorry ;-))
UsuńSpoko, też czasem czegoś nie doczytam;)
UsuńJa nie probowalam, ale pamietam, ze wieki temu kolezanka w szkole kladla na glowe krem Nivea, zeby wlosy ujarzmic.
OdpowiedzUsuńI jak to wyglądało?:) Jej włosy wyglądały na przetłuszczone, czy udało jej się uzyskać naturalny efekt?:)
UsuńWygladaly tak, jakby nalozyla na nie pianke. Ale to byl koniec lat 90tych, wiec bylo to w dobrym tonie ;)
UsuńA to wtedy można było trochę poszaleć;)
Usuńja używałam zielonego kremu z biedronki, jednak po myciu - jako zabezpieczenie końcówek. muszę spróbować kremowania przed myciem :)
OdpowiedzUsuńTeż słyszałam o kremie z Biedronki jako sprzymierzeńcu włosomaniaczek:) Jak Babydream nie wróci na nasze półki, to rozejrzę się za tym kremem z Biedronki. Ewentualnie sprawdzę, czy krem do rąk z Alterry nadaje się do włosów:)
UsuńO którym kremie z Biedronki piszecie? nigdy nie słyszałam o kremowaniu włosów. Chętnie wypróbowałabym krem z rossmanna-szkoda, że go wycofali:( Blondynka
UsuńO kremie BeBeauty:) Widziałam, że niektórzy na końcówki dają też krem do rąk z Isany:) A co do kremowania włosów, to trzeba znaleźć jakiś krem o dobrym składzie:) Myślę, że krem z Biedronki nie nadaje się do aplikacji na całą długość. Sprawdzi się przy zabezpieczaniu końcówek:)
UsuńNie załapałam się na niego i żałuję:(
OdpowiedzUsuńTo naprawdę dobry produkt i szkoda, że zniknął z półek z dnia na dzień...
UsuńSzkoda, że go wycofali :(
OdpowiedzUsuńTeż bardzo nad tym ubolewam. Ale mam nadzieję, że niebawem powróci w nowym opakowaniu. Z tego, co widziałam na blogach to cieszył się sporym zainteresowaniem włosomaniaczek. Mam nadzieję, że nie tylko one go kupowały i jego powrót będzie dla producenta opłacalny:)
UsuńNapaliłam się na niego, po czym przeczytałam, że wycofali ;( no szkoda ;(
OdpowiedzUsuńJa też się napaliłam, ale jakoś nie umiałam się zebrać, żeby pójść do Rossmanna. Ale jak przeczytałam, że go wycofują, to nazajutrz poszłam robić zapasy:D I to był dobry pomysł, ponieważ mam jeszcze 1,5 opakowania tego specyfiku i jak ładnie poproszę kuzyna, to po 20 września będę miała dostawę:D
Usuńto dobrze Ci wyszło zakupienie kilku opakowań:)
OdpowiedzUsuńOj tak:) Tym razem ryzyko się opłaciło:)
UsuńCiekawe pierwsze słyszę o takiej metodzie odżywiania, nawilżania włosów czy chronienia ich końcówek. Zaciekawiła mnie Twoja recenzja, ale skoro go wycofują to i tak już o pewnie nie dostane w Rossie a chciałam wypróbować ... trudno ;p
OdpowiedzUsuńWycofali go na przełomie marca/kwietnia. Ciągle mam nadzieję, że powróci w zmienionym opakowaniu;)
UsuńNiestety,kiedy rozpoczęłam polowanie na ten krem, to już był wycofany :(
OdpowiedzUsuńJa też tak miałam z paroma kosmetykami. Za późno się zorientowałam i nie było mi dane ich spróbować...
UsuńŚwietna recenzja! Mi się udało dorwać dwa opakowania tego kremu, jedno już na wykończeniu :(
OdpowiedzUsuńJa też niedługo zużyję swoje zapasy i zostanę z niczym, a krem jest świetny. Nie rozumiem polityki wycofywania dobrych produktów...
Usuńnigdy nie widziałam takiego kremu w rosmanie, szkoda, ze je wycofali. po tej recenzji napewno bym go sprobowala! ;)
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że zarówno ten krem, jak i inne kosmetyki Babydream przeznaczone dla mam są tak ułożone, że ciężko je znaleźć... Na dodatek w każdym Rossmannie znajdują się w innym miejscu. Zawsze się nieźle natrudzę, zanim znajdę to, czego szukam...
Usuńnigdy nie próbowałam kremowania włosów. nie widziałam tego kremu na półce i pewnie to spowodowało,że go niezauważyłam ;)
OdpowiedzUsuńJa o kremowaniu i kremie Babydream dowiedziałam się z blogów. To był ostatni dzwonek. Krem był opatrzony napisem: "cena na do widzenia". Nie wiem, czy tak sytuacja wygląda w każdym Rossmannie, ale u mnie bardzo ciężko znaleźć produkty Babydream fur Mama. Te dla dzieci są na odpowiednim dziale, a preparaty dla mam poupychane w kąty...
Usuńja mam bardzo delikatny i wydaje się czystszy od tego w składzie, maternea - w aptece kupiłam, też z masłem shea
OdpowiedzUsuń