Lista próśb i zażaleń


Atqa wczoraj zamieściła bardzo ciekawą notkę, w której wymieniła swoje oczekiwania i uwagi związane z funkcjonowaniem firm kosmetycznych i drogerii. Wspomniała również, że jej wypowiedź można potraktować jako swoisty tag. Myślę, że temat jest na tyle ciekawy, że warto poświęcić mu chwilę. Oto moja lista skarg i zażaleń;)
Grafika zaczerpnięta z http://www.atqabeuaty.blogspot.com

  • Chciałabym, żeby kosmetyki nie stały pod lampami, ponieważ emitują one znaczne ilości ciepła, a to wpływa niekorzystnie zwłaszcza na pomadki, lakiery. Skoro szminka jest w stanie roztopić się w naszej kosmetyczce podczas upałów, to trudno oczekiwać, żeby nie zmieniła konsystencji podczas wielotygodniowego naświetlania. Rok temu zdarzyło mi się kupić pomadkę z Essence, która miała roztopiony „dzióbek”. Wyglądało to na tyle nieestetycznie, że od razu straciłam ochotę na jej użytkowanie.
  • Światło w drogeriach przeraża mnie za każdym razem, gdy je odwiedzam. Zazwyczaj jest zbyt pomarańczowe. Myślę, że to sprytne rozwiązanie ma za zadanie zwiększyć sprzedaż zbyt ciemnych podkładów. Choć jestem bardzo blada, to w drogeriach wyglądam jak bywalczyni solarium.
  • Chciałabym, aby producenci przywiązywali większą wagę do zabezpieczania kosmetyków. Wprawdzie niektórzy robią to od dawna, ale wciąż istnieją produkty, co do których świeżości i czystości mikrobiologicznej nie mam żadnej gwarancji. Sama naklejka to w moim przekonaniu za mało. Widziałam, jak kobieta odklejała błyszczyki, używała ich, po czym ponownie je zaklejała. Na pewno nie zakupię żadnej pomadki, tuszu czy różu, co do których nie mam pewności, że nie były wcześniej używane.
  • Chciałabym, żeby w kosmetykach dla naczynkowców nie było alkoholu, a te przeznaczone dla posiadaczek cery problematycznej, skłonnej do wyprysków były pozbawione zapychaczy. Nie przekonują mnie kremy przeznaczone do cery mieszanej, które na pierwszym miejscu w składzie mają paraffinum liquidum. Nie każdy klientka jest w stanie przeanalizować skład, dlatego opiera się na deklaracjach producenta, przez co może sobie zaszkodzić.
  • Chciałabym, aby wypuszczane na rynek kremy z filtrem były mniej tłuste. Mogę nie stosować balsamów do ciała, ale latem nie wyjdę z domu nieposmarowana kremem z filtrem. Niestety, zazwyczaj jest to dla mnie bardzo niekomfortowe przeżycie, ponieważ czuję się oblepiona.
  • Wiem, że wiele kobiet preferuję spektakularne wydłużenie i pogrubienie rzęs. Jednakże są też takie osoby jak ja, którym po prostu zależy na ich lekkim podkreśleniu. Nie przemawiają do mnie tusze, które oblepiają moje rzęsy grubą warstwą produktu. Gdy ta zastygnie, to moje włoski stają się bardzo twarde. Nie jest to dla nich korzystne. Nadmierne obciążenie rzęs kończy się ich zwiększoną łamliwością.
  • Trwalsze i lepiej napigmentowane pomadki o satynowym wykończeniu to moje marzenie. Niestety, niewiele firm wypuszcza szminki, które kryją w 100%. Nie ukrywam, że ja decyduję się na tego typu produkty po to, ponieważ zależy mi na kolorze. Gdybym chciała uzyskać tylko lekką poświatę, kupiłabym pomadkę półtransparentną lub błyszczyk. Poza tym chciałabym, żeby producent zaznaczał, z jakim produktem mam do czynienia. „Efekt glamour”, „całuśnych ust” nijak się ma do wykończenia.
  • Sprawne pompki. Wspominam o tym, ponieważ nadziałam się na dwa buble, które do tanich nie należą. Kremy z Clareny to nie wydatek rzędu 15 zł, zresztą kosmetyki niezależnie od ceny powinny działać sprawnie. Jeśli producent decyduje się na butelką z pompką, to niech ta pompka rzeczywiście działa.
  • Mniej ostre krawędzie maseł do ciała. Nie wiem dlaczego wszyscy producenci maseł uparli się na niepraktyczne, plastikowe pudełka, które z trudem się odkręca. Ani to higieniczne, ani praktyczne. Poza tym większość tego typu opakowań ma tak ostre krawędzie, że nie raz i nie dwa zdarzyło mi się nimi dotkliwie skaleczyć.
  • Nie wiem, dlaczego producenci podkładów zakładają, że wszystkie Polki mają śniadą karnację. Wszak Słowianki są blade. Tymczasem na próżno szukać jasnych podkładów w polskich drogeriach. Tego typu produkty trzeba zamawiać przez internet. Przypomina to nieco błądzenie dziecka we mgle, ponieważ kupując dany podkład za pośrednictwem Ebaya czy Allegro, opieramy się wyłącznie na swatchach. A zdjęcia zawsze są nieco przekłamane.
  • Chciałabym, aby wypuszczano więcej matowych cieni. Te, które obecnie można nabyć są z reguły albo słabo napigmentowane, albo mają konsystencję kredy.
  • Nie lubię wyrzucać kosmetyków do śmieci. Jest to nieekonomiczne i nieekologiczne. Uważam, że eyelinery w żelu, podobnie jak rozświetlacze i lakiery do paznokci powinny być dostępne także w opakowaniach o mniejszej pojemności. Nie jestem w stanie zużyć w ciągu 6 miesięcy 30 ml rozświetlacza w płynie.
  • Chciałabym, żeby obsługa drogerii typu Douglas i Sephora nie oceniała klientek po ubiorze. Nie zamierzam stroić się na zakupy tylko po to, by panie w drogerii nie traktowały mnie jak natrętnej muchy. Zwykły strój nie musi oznaczać braku środków finansowych na zakup ekskluzywnych perfum.
  • Uważam, że ekspedientki w Douglasie i Sephorze powinny posiadać większą wiedzę nt. składników kosmetycznych i dermatologii. Nie interesują mnie silne kremy przeciwzmarszczkowe. Kiedy wyjaśniam, że są dla mnie za mocne, to pada argument, że nie zaszkodzą... Poza tym gdy proszę o krem bez parafiny, która mnie zapycha, to chciałabym dostać kosmetyk pozbawiony tego związku. Ekspedientka powinna znać również synonimy poszczególnych substancji. Mam tu oczywiście na myśli ekspedientkę, która rzekomo może pochwalić się dyplomem z kosmetologii. O dziwo, pani, która pełni rolę kosmetycznej ekspertki w Superpharmie i ukończyła biotechnologię, posiada o wiele większą wiedzę niż absolwentki kosmetologii zatrudnione w Douglasie. Dodam, że argument pt. „gliceryna z Rouge Bunny Rouge mnie nie zapcha, ponieważ jest to kosmetyk wysokopółkowy”, zupełnie mnie nie przekonuje.
  • Chciałabym także móc wejść do danej drogerii, zapytać o perfumy o zapachu anyżu. Użyć testera i po prostu wyjść. Perfumy, podkład to kosmetyki, których nie ocenia się w 5 minut. Trzeba sprawdzić, jak rozwija się zapach, czy podkład się nie utlenia. Tymczasem mam czarną listę drogerii, do których nie wejdę na testy, ponieważ wiem, że zostanę tam tak zmierzona wzrokiem, jakbym co najmniej planowała wynieść pod płaszczem kilka opakowań markowych perfum.
  • Chciałabym również otrzymywać niewielkie ilości podkładów, perfum, które mnie zainteresowały. Takie próbki pozwalają mi lepiej zapoznać się z danym kosmetykiem. Jeśli przypadnie mi do gustu, to na pewno wrócę się po pełnowymiarowe opakowanie. Nie rozumiem tej „oszczędności”. Moim zdaniem w Polsce wciąż nie rozumie się, iż zadowolony klient wraca. Jeśli kupi bubel, którego nie mógł wcześniej przetestować, to będzie robił zakupy przez internet. Jeśli i tym razem trafi na coś, co go zapycha, to chociaż wyda na ten kosmetyk mniej niż w Douglasie czy Sephorze.
  • Data ważności to nie tajemnica firmy. Powinna zawsze widnieć na produkcie w takiej formie, aby przeciętny klient był w stanie ją rozszyfrować. Nie zamierzam chodzić do drogerii z netbookiem, żeby przetłumaczyć tajemniczy kod na konkretną datę. Moim zdaniem ustawodawca powinien coś z tym zrobić, zmusić producentów kosmetyków bądź ich polskich dystrybutorów do zamieszczania daty ważności w formie przystępnej dla każdego konsumenta.
  • Promocja to nie przecena. Już sam ustawodawca dostrzega różnicę pomiędzy tymi dwoma terminami. Drogerie wciąż mają z tym problem i w koszyku z napisem promocja, umieszczają kosmetyki, które powinny trafić na przecenę. Używana szminka, tusz czy pokruszony cień do powiek sprzedawane o 20 zł taniej to żadna promocja.
  • Chciałabym także, aby ekspedientki nie tylko zwracały uwagę osobom, które używają pełnowymiarowych kosmetyków, ale żeby także same ich nie macały. Nikt nie chce płacić 50 zł za tusz, w którym namnożył się chorobotwórczy szczep Pseudomonas aeruginosa, który wyschnie po tygodniu użytkowania.
  • Pragnę robić zakupy świadomie. Zawsze zwracam uwagę na skład, dlatego chciałabym, aby wszystkie kosmetyki miały podaną listę ingredientów. Dopuszczam również ulotkę naklejoną na standzie. Nie podoba mi się, iż w niektórych drogeriach muszę wołać panią, która przez kilka do kilkunastu minut poszukuje segregatora ze składami kosmetyków. Co ciekawe, niektóre kosmetyki mają tak utajniony skład, że nie sposób znaleźć go nawet w internecie.
  • Jestem zwolenniczką różnorodności, dlatego chciałabym, aby w polskich drogeriach obok tradycyjnych kosmetyków, znajdowały się również produkty organiczne.
  • Używanie kosmetyków powinno być higieniczne, a wygrzebywanie kremu palcem z pewnością takie nie jest.
  • Mam niezwykle wrażliwy nos, dlatego chciałabym mieć możliwość poznania zapachu odżywki szamponu, balsamu, zanim dany kosmetyk trafi do mojego koszyka. Myślę, że minipróbki kosmetyków pielęgnacyjnych byłyby dosyć atrakcyjnym rozwiązaniem. Podnoszenie klapki od szamponu również nie jest zbyt higieniczne, ponieważ wnikają do niego wszelkie zanieczyszczenia z powietrza.
  • Drogerie internetowe powinny oferować różne możliwości dostawy. Kurier jest dosyć kosztownym rozwiązaniem, gdy zamawiam pastę do zębów za 9 zł.
  • Chciałabym również, aby producenci kosmetyków nie traktowali mnie jak idiotki. Kremy liftingujące to mój ulubiony potworek. Lifting jest zabiegiem chirurgicznym i żaden krem nie zastąpi skalpela i rąk lekarza. Poza tym nie lubię, gdy producent składa obietnice trudne do weryfikacji. Czym bowiem jest deklarowany na podkładzie „efekt wow”?
  • Chciałabym również, aby skład kosmetyków, ich data ważności oraz odcień nie był zalepiany ceną.

PS Wszystkie zainteresowane zapraszam do zabawy. Atqa zaznaczyła, że możemy wykorzystać grafikę z jej postu jako tagowy banner;)

17 komentarzy:

  1. się rozpisałaś :)
    ale pod wieloma z tych próśb bym się podpisała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama się zdziwiłam, że aż tyle mi wyszło. Myślałam, że napisanie swoich zażaleń zajmie mi chwilę, ale jak zaczęłam, to poczułam przypływ weny i wyszedł długi tekst;)

      Usuń
  2. Wow, spora lista, myślę, że w 99% mogę się pod nią podpisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że drogerie i producenci kosmetyków dojrzeją się do tego, by zacząć brać pod uwagę opinie konsumentów.

      Usuń
  3. "Chciałabym, aby wypuszczano więcej matowych cieni. Te, które obecnie można nabyć są z reguły albo słabo napigmentowane, albo mają konsystencję kredy." Popieram. Zresztą zgadzam się z wieloma punktami. Niektóre rzeczy są wręcz absurdalne,a nadal są praktykowane..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko widzę maty, to od razu biorę się za testery, ale zazwyczaj zachwyt szybko mija. Ze sklepów stacjonarnych w miarę dobre maty ma Inglot, aczkolwiek niektóre odcienie są tak tępe, że trzeba się nieźle natrudzić, żeby cokolwiek wyszło. Jeszcze nie miałam okazji wypróbować cieni z Miyo, które podobno są rewelacyjne. Ale jeśli chodzi o maty to jest naprawdę kiepsko, My Secret i Essence sprzedają kredę, a cienie z Bell z kolei są słabo napigmentowane.
      W polskich drogeriach wciąż wiele rzeczy budzi zdziwienie. Ale mam nadzieję, że powoli zacznie się to zmieniać.

      Usuń
  4. Przeczytałam całość i mogłabym się pod nią podpisać ;-) Ale jak tak czytam o tych bakteriach itd to aż się odechciewa kupować w drogeriach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie wszystko jest macane, ale rzeczywiście trzeba włączyć tryb:"zwiększona czujność", żeby nie nadziać się na jakąś bombę biologiczną;D

      Usuń
  5. świetne spostrzeżenia, najbardziej zgadzam się z odcieniami podkładów (jestem bardzo blada, a dodatkowo moja cera ma chłodny odcień) - dawno nie kupowałam podkładu w drogerii bo po prostu nie ma nic dla mnie, a kupowanie w Internecie to zawsze niestety loteria. Denerwują mnie także panie w droższych drogeriach, nie wiem z jakiego powodu większość z nich okazuje wyższość nad klientem, który nie wygląda jak wyjęty z żurnala, myślą, że boga za nogi złapały pracując w Sephorze czy w Douglasie? Nie uważam, że to jakiś wstyd, ale ich zachowanie wskazuje ze podnoszą to do nie wiadomo jakiej rangi, chętnie kupiłabym jakiś jeden droższy kosmetyk, zamiast miliona tańszych (cenowo wychodzi podobnie, u mnie przynajmniej) ale sama atmosfera w sklepie mnie odstrasza, jestem na tym punkcie przewrażliwiona, nawet nie z powodu, że czuję się urażona, ale irytuje mnie zachowanie tych pań... A w Naturze czy Rosmannie bardzo rzadko zdarza mi się spotkać nieprzyjemną panią, no czasami ochroniarze są irytujący, ale w zasadzie stoją tam cały dzień, trochę to nudne podejrzewam, trzeba sobie znaleźć jakieś zajęcie :D

    Co do testowania pełnowymiarowych kosmetyków zamiast testerów, niektórzy są na tyle bezczelni, że nie przeszkadza im fakt istnienia testerów, oni i tak muszą otworzyć nowy produkt.

    uff, ale się rozpisałam :)) ale narzekanie i marudzenie to temat mi bliski i trafiając na okazję nie mogę się powstrzymać. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się zastanawiam, skąd to wywyższanie się. Zresztą ja takiej postawy nie akceptuję u nikogo. Ani u wykładowców, ani u lekarzy, ani u sprzedawców. Wszyscy jesteśmy takimi samymi ludźmi i szanujmy się nawzajem.

      Usuń
    2. PS ostatnio jak szukałam pędzli do rozcierania, to chciałam zajrzeć do Douglasa, ale jak zobaczyłam swoją ulubioną sprzedawczynię, to przeszła mi ochota. Wiedziałam, że znowu będzie patrzenie z góry, tym bardziej, że byłam ubrana w zwykłą bluzkę i krótkie spodenki. Gdybym przyszła w sukience i szpilkach, to ta sama babka by koło mnie skakała. Wiem, bo sprzedawała mi szminkę, bazę i konturówkę, wtedy zostawiłam w Douglasie ponad 300 zł, więc nawet się mnie zapytała, jakie chcę próbki. To poprosiłam o próbki perfum i dostałam wiele różnych zapachów. Kiedy indziej weszłam do tego samego sklepu ubrana normalnie, bo wracałam z zajęć i tym razem mnie ignorowała.

      Usuń
  6. Większość postulatów pokrywa się z tym, co czytałam u Atqi, więc nie będę powtarzać swoich opinii z komentarza na jej blogu, ale całym sercem zgodzę się z tłustością kremów z filtrem... Ostatnio po posmarowaniu nóg brudziłam wszystko cały dzień, bo się nie wchłonął ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze zastanawiam się, czy wypada mi gdzieś usiąść, jak się nim wysmaruję, bo nie wiem, czy nie pobrudzę jakiegoś krzesła w poczekalni do lekarza;/

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Niestety, w polskich drogeriach wciąż jest jeszcze wiele do zmienienia...

      Usuń

Pozostawiając u mnie komentarz, pozostawiasz u mnie swoje dane osobowe. Są one starannie przechowywane i nieudostępniane innym podmiotom.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...