Żeby jakiś kosmetyk
wylądował w mojej muszli, musi się naprawdę postarać. Nie każdy
kosmetyk przypadnie nam do gustu, ale nie oznacza to, że nie
sprawdzi się u nikogo innego. Po nieciekawych przeżyciach
związanych z jego użytkowaniem, za testy wzięli się pozostali
członkowie rodziny. Ponieważ nikt nie mógł powiedzieć o nim
niczego dobrego, to w końcu zaczął zabijać bakterie w moich
sanitariach. Podejrzewam, że idzie mu to naprawdę nieźle, ponieważ
nieźle zaszkodził mojej skórze. O kim mowa? O żelu oczyszczającym
i odblokowującym pory z Garniera.
Usuwanie
brudu
Pod tym względem radzi
sobie dobrze. Bardzo mocno się pieni (sodium laureth sulfate w
składzie). Ale jest za mocny. Przyczynia się do zaczerwienienia,
potężnego wysuszenia skóry, która następnie pęka. Temu
wszystkiemu towarzyszy pieczenie.
Wysuszanie
niedoskonałości
Ten żel wysusza
wszystko, co napotka na swej drodze. Swym działaniem obejmuje nie
tylko niedoskonałości, ale całą twarz oraz dłonie, ponieważ
trzeba jakoś go nałożyć na lico.
Oczyszczanie
porów
Niestety, nie zanotowałam
żadnego oczyszczenia porów.
Zwężanie
porów
Nie stwierdziłam. Moje
pory zwężają jedynie maseczki z glinki.
Matowienie
Skóra twarzy po użyciu
tego kosmetyku była ekstremalnie przesuszona. Potem gdy się
złuszczała, to mój organizm zaczął produkować łój na potęgę.
Koniec końców było gorzej niż na początku.
Nowe
pryszcze
Stosowanie tego żelu nie
zapobiegało pojawianiu się nowych niespodzianek. Myślę, że
zadziałał tu pewien mechanizm. Po tym, jak spękana skóra ulegała
złuszczeniu, organizm produkował zwiększone ilości łoju, w
związku z tym niespodzianki wciąż się pojawiały.
Zapychanie
Nie zanotowałam.
Kosmetyk nie zawiera gliceryny i parabenów, które mi nie służą.
Przyspieszanie
gojenia
Żel wysuszał
niedoskonałości, ale też resztę twarzy. Przesuszona skóra pękała
i powstawały nowe uszkodzenia o szerszym zasięgu.
Mrowienie
Po nałożeniu tego żelu
na twarz odczuwałam silne mrowienie. Było to bardzo nieprzyjemne
uczucie. Przyczyniało się to nie tylko do dyskomfortu, ale też
bólu. Moim zdaniem producent przesadził z ilością mentolu i
ekstraktu z eukaliptusa.
Konsystencja
Ten żel ma dosyć leistą
konsystencję. Jest przeciwieństwem „gluta” spotykanego w
szamponach Alterry, ale nie jest też na tyle rzadki, by określać
go mianem wodnisty.
Zapach
Już sam zapach jest
dosyć drażniący. Można w nim wyczuć mentol i wyciąg z
eukaliptusa. Myślę, że jego woń jest w stanie wyczuć nawet
osoba mająca katar.
Właściwości
podrażniające
Żel popisowo podrażnił
moją skórę. Nie tylko wyglądałam po nim jak pomidor, ale doszło
również do przesuszenia skóry, która następnie pękała. Temu
wszystkiemu towarzyszyło pieczenie.
Wydajność
Trudno mi wypowiedzieć
się na ten temat, ponieważ po zużyciu 1/5 produktu, przestał być
wykorzystywany zgodnie z przeznaczeniem. Zaczęłam wlewać do
muszli. Mając na uwadze to, co zrobił z moją skórą, myślę, że
jest w stanie zniszczyć bakterie zasiedlające sanitaria.
Opakowanie
Produkt otrzymujemy w
niebiesko-przeźroczystej butelce z pompką. Wygląda to całkiem
nieźle. Pompka umożliwia wygodne i higieniczne użytkowanie
kosmetyku.
Testowanie
na zwierzętach
Garnier należy do
koncernu L`Oreal, który testuje na zwierzętach.
Skład
Aqua-woda,
składnik bazowy większości kosmetyków, rozpuszczalnik polarny.
Coco-betaine-substancja
aktywnie myjąca, zaliczana do grupy tensydów (środków
powierzchniowo czynnych). Zazwyczaj jest pochodzenia roślinnego.
Uważana za względnie bezpieczną.
Propylene
glycol-glikol propylenowy. Substancja pochodzenia
chemicznego, otrzymuje się ją z ropy naftowej. Ma za zadanie
utrzymywać wilgoć w skórze i wiązać cząsteczki wody z
otoczenia. Jest również wykorzystywana jako rozpuszczalnik. Jeśli
jest obecna w kosmetyku w większym stężeniu, wykazuje działanie
konserwujące. Glikol propylenowy jest używany w przemyśle tworzyw
sztucznych, kosmetycznym i papierniczym. Wykorzystywany w ekstrakcji
składników roślinnych. Rozcieńcza gęste tensydy. Wykazuje
właściwości podrażniające.
Sodium
laureth sulfate-anionowa substancja powierzchniowo czynna.
Znalazła również zastosowanie w chemii gospodarczej ze względu na
niskie koszty produkcji. Detergent ten ma za zadanie usuwać
zanieczyszczenia z powierzchni skóry. Związek ten charakteryzuje
się wysoką aktywnością pianotwórczą. Według obecnego stanu
wiedzy, SLES nie jest zaliczany do substancji rakotwórczych, ale
może wywoływać podrażnienia.
PEG-120
methyl glucose dioleate- surfaktant, środek myjący,
emulgator.
Sodium
chloride- chlorek sodu. Substancja dobrze rozpuszczalna w
wodzie. Przyczynia się do wzrostu lepkości preparatów myjących, w
których wykorzystano anionowe środki powierzchniowo czynne tj.
SLES.
Disodium
cocoamphodiacetate- emulgator, ułatwia zmywanie
kosmetyku.
Benzyl
salicylate-pełni rolę filtru przeciwsłonecznego,
substancji zapachowej, konserwantu. Jest to ciecz o balsamicznym,
słodkim, kwiatowym zapachu. Pochłania promienie UVB. Wykazuje
właściwości lekko znieczulające.
Eucalyptus
globulus extract- ekstrakt z eukaliptusa posiada
właściwości aromatyzujące, przeciwbakteryjne. Może podrażniać.
Limonene-komponent
zapachowy o świeżym zapachu, występuje w olejku rozmarynowym,
grejpfrutowym, pomarańczowym i cytrynowym. Posiada świeży
zapach. Działa antybakteryjnie. Może podrażniać osoby wrażliwe
na ten składnik.
Linalool-linalol.
Nienasycony alkohol należący do grupy terpenów. Otrzymuje się go
z olejków eterycznych w tym z kolendrowego, goździkowego,
cytrynowego. Posiada właściwości antybakteryjne. Stosowany także
w przemyśle spożywczym, zwłaszcza w słodkich napojach gazowanych.
Może podrażniać wrażliwe osoby.
Menthol-mentol.
Posiada właściwości chłodzące, aromatyzujące, przeciwbólowe i
antybakteryjne. Może być syntetyczny lub uzyskiwany z mięty
pieprzowej i olejków miętowych. Może podrażniać.
Methoxypropanediol-
podejrzewam, że producent tutaj coś przekręcił, ponieważ nie
znalazłam informacji na temat tego składnika. Za to dużo jest o
methylpropanediol, czyli glikolu metylopropanowym. Rozpuszczalny w
wodzie, glicerynie, etanolu i glikolach. Może powodować słabe
podrażnienie błon śluzowych. Dobry rozpuszczalnik dla lipidów,
posiada właściwości nawilżające.
Salicylic
acid- kwas salicylowy. Konserwant, środek wybielający.
Ma za zadanie zwalczać mikroorganizmy przyczyniające się do
wystąpienia niedoskonałości. Delikatnie złuszcza zrogowaciałe
warstwy naskórka, dzięki czemu inne składniki mogą działać
bardziej efektywnie. Mogą wystąpić problemy u osób, które nie
tolerują tego składnika. Jeśli macie alergię na ten składnik, to
nie powinnyście używać kosmetyków, które mają go w swoim
składzie, ponieważ może się to zakończyć gorzej niż problemami
skórnymi. Posiada właściwości wysuszające, dzięki czemu
pryszcze szybciej zaczynają znikać z naszej twarzy.
Sodium
benzoate-benzoesan sodu. Substancja konserwująca
wykorzystywana zarówno w przemyśle spożywczym, kosmetycznym, jak i
farmaceutycznym. Chroni przed namnażaniem się bakterii i grzybów.
Jest to sól sodowa kwasu benzoesowego. Kwas ten występuje w
niewielkich ilościach w żurawinie, suszonych śliwkach i cynamonie.
Jeśli w jednym produkcie dojdzie do połączenia kwasu benzoesowego
i witaminy C, wówczas może powstać rakotwórczy benzen. Istnieją
przypuszczenia, że benzoesan sodu jest jednym z czynników
odpowiedzialnych za nadpobudliwość u dzieci. Ale sami naukowcy
podkreślają, że sam benzoesan sodu nie powoduje ADHD. Jest tylko
jednym z wielu czynników.
Tetrasodium
EDTA-jest substancją chelatującą, wyłapuje wolne jony
metali, może wiązać także wolne rodniki. Spełnia rolę
konserwantu, stabilizatora i regulatora lepkości. Może podrażniać
skórę, błony śluzowe. Powinny go unikać kobiety w ciąży i
karmiące piersią. W obecności witaminy C i wodorowęglanu sodu
może przyczyniać się do powstawania związków rakotwórczych.
Zinc
gluconate- glukonian cynku, wykazuje właściwości
bakteriostatyczne. Ma za zadanie zwalczać mikroorganizmy
przyczyniające się do powstawania pryszczy. Posiada również
właściwości ściągające i reguluje wydzielanie sebum.
Parfum-kompozycja
zapachowa.
Cena
Ten żel to wydatek rzędu
12-16 zł.
Dostępność
Swego czasu często
widywałam go w Schleckerze, Superpharmie, Rossmannie, Realu i Tesco.
Reasumując:
U każdego sprawdzają się inne kosmetyki, ale ten jest na tyle
drażniący, że przed użyciem zalecam nałożyć go na rękę i
sprawdzić reakcję. Jeśli widzimy, że dzieje się coś
niepożądanego, to lepiej te kilkanaście złotych spuścić w
muszli niż cierpieć.
PS Jaki jest najlepszy, a
jaki najgorszy żel do mycia twarzy, jaki miałyście okazję używać?
Lubicie żele z Garniera?
karminowe.usta
Miałam go kiedyś, dawno temu. Nie zrobił mi takiej krzywdy, ale faktycznie wysuszał skórę. Nic dobrego też nie zrobił...
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie miałaś z nim takich przygód. Ja po nim czułam się czasami tak, jakbym polała się ACE. Tak piekło...
UsuńBezapelacyjnie najgorszym żelem do twarzy jaki stosowałam, był żel z algami z The Body Shop. On faktycznie odblokowywał pory, ba - miałam wrażenie że wyżerał mi skórę razem z porami.
OdpowiedzUsuńNajlepszy zaś jest żel do kąpieli dla dzieciaczków Babydream i balsam do kąpieli dla mam Babydream:)
Czasami odnoszę wrażenie, że producenci zapomnieli dopisać: "wyżera wszystko, wraz ze skórą".
UsuńOstatnio też polubiłam się z Babydreamem, ale ja zaczęłam od wycofywanego kremu do brodawek. Miałam go stosować na końcówki włosów, ale tak mnie boją brodawk, że smaruję. Wiadomo, ten krem bólu nie uśmierzy, ale jest trochę znośniej.
A ja właśnie z okazji urodzin dostałam od cioci ten żel ;P. Zobaczymy, może u mnie jednak się sprawdzi ;).
OdpowiedzUsuńZrób sobie wcześniej test na ręce;) Może u Ciebie się sprawdzi. Każda skóra jest inna, na dodatek producenci ciągle zmieniają skład.
UsuńNIe kupiłabym go, bo nie dla mnie takie żele. Dostałam zielony żel Garniera i muszę przyznać,że był całkiem dobry
OdpowiedzUsuńKiedyś namiętnie kupowałam żele odblokowujące pory, matujące, innymi słowy dla cery tłustej i mieszanej. Z perspektywy czasu widzę, że nie warto w takie coś inwestować, bo to, co matuje, jednocześnie wysusza. Wysuszona skóra produkuje jeszcze więcej łoju, bo organizm chce odbudować barierę i koniec końców błyszczymy się mocniej niż przed rozpoczęciem przygody z kosmetykiem matującym.
UsuńŻE CO? L'oreal testuje na zwierzakach? No to koniec z kupowaniem garniera, loreala i ich mazideł. Hm ja miałam z tej serii żel/peeling/maseczka to 3 w 1 też mocno wysuszał skórę. Mój najgorszy chyba Eveline antybakteryny dla osób z trądzikiem, nawet nazwy już nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńL'Oreal, obok Unilever'a to lider w dziedzinie testów na zwierzętach. Pod L'Oreal podlega zaś masa firm: Garnier, Maybelline, Biotherm, Vichy, La Roche Posay, Lancome, YSL, Helena Rubinstain, Mary Kay, Sanoflore, The Body Shop i wiele wiele innych...
UsuńNiestety, L`Oreal i Garnier testują. Poza tym coraz więcej firm decyduje się na podbój Chin, a tam każdy kosmetyk musi być testowany. Ostatnio Urban Decay chciał rozszerzyć swój zasięg, to pociągałoby za sobą konieczność testowania. Ale pojawiły się oskarżenia o hipokryzje (swoją drogą notka, w której firma wspomniała o swoich planach pełna była frazesów) i firma zrezygnowała z Chin. Ale nie jestem tak naiwna, by wierzyć w ich nawrócenie. Po prostu przeprowadzili rachunek ekonomiczny i wyszło im, że się nie opłaca.
Usuńno to ja dziękuję:) za dużo minusów dla mojej suchej skóry;/
OdpowiedzUsuńNa opakowaniu producent nawet uczciwie pisze, że nie należy go używać przy suchej i wrażliwej skórze.
UsuńMiałam go kiedyś, ale nie zapamiętałam nic szczególnego jeśli chodzi o jego działanie... dostałam ostatnio w prezencie ten żel, ale używam go do innych celów - mam suchą skórę i nie chcę ryzykować. Za to moja Siostra używa tylko tego żelu, bo mówi, że tylko ten jej domywa twarz dokładnie i nie podrażnia (a również ma suchą skórę).
OdpowiedzUsuńCo osoba to inne działanie. Nawet wśród danego rodzaju cery zdarzają się różne przypadki:) To naprawdę ciekawe, jak wiele zależy od genów:)
UsuńNie miałam go i raczej nie spróbuję, mam wrażliwą skórę. Obecnie używam Normaderm z Vichy i jest to na prawdę bardzo dobry żel :)
OdpowiedzUsuńDużo dobrego słyszałam o Normadermie, ale ja z żelami wolę już nie ryzykować. Od paru miesięcy nie używam żadnego i moja cera zdecydowanie się poprawiła.
UsuńCzytałam dużo niepochlebnych opinii i troszkę boję się go kupić.
OdpowiedzUsuńPóki co, cały czas zostaję przy żelu od BeBeauty :)
Do gazet często są dodawane jego próbki. Możesz wypróbować ich działanie i uniknąć w ten sposób wyrzucenia pieniędzy w błoto.
Usuńmiałam nawet cały zestaw - dostałam od kogoś... i tak mi wysuszył skórę że szok...nigdy więcej!
OdpowiedzUsuńWidzę, że niestety więcej osób ten żel totalnie wysuszył...
Usuńnie miałam i chyba nie kupię po Twojej opinii, fajne ma opakowanie z pompka, ale to mnie napewno nie skusi
OdpowiedzUsuńdla mnie najlepszy jest żel BeBeauty, nie podrażnia, dobrze oczyszcza
Opakowanie rzeczywiście ma ładne, zachęcające do zakupu:) Widzę, że żel BeBeauty rządzi:)
Usuńja go lubię, kiedys używalam tylko garniera ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że się u Ciebie sprawdza;) Ja już zrezygnowałam z poszukiwań ideału wśród żeli do mycia twarzy, stosuję teraz płyn micelarny, hydrolaty, maseczki z glinką, puder enzymatyczny i wodę termalną. Lepiej mi służą:)
Usuńw tym momencie namiętnie używam vichy normaderm-kupuję na all po 2 sztuki, taniej ;)
UsuńZauważyłam, że większość kosmetyków lepiej kupować przez internet. Zawsze można wziąć parę sztuk i wtedy koszty przesyłkę w przeliczeniu na jednostkę produktu wychodzą naprawdę niskie;)
UsuńBył czas, ze kupowałam go regularnie. Jednak cera mi się poprawiła i teraz faktycznie jest to zbyt mocny kosmetyk do mojej cery
OdpowiedzUsuńMyślę, że przy skórze, która się uspokoiła, ale pojawiają się pojedyncze niespodzianki, lepiej stosować coś innego, bo kosmetyki dla nastolatków są dosyć żrące...
UsuńU mnie sprawdzila sie cala seria Garnier, zel swietnie radzi sobie z moja tlusta cera, a krem nalozony przed spaniem pomaga zwalczac tradzik i pryszcze. probowalam wczesniej nivea i loreal i okazaly sie beznadziejne. Takze co cera, to inaczej:)
OdpowiedzUsuńW moim przypadku drogeryjne produkty rzadko przynoszą oczekiwane rezultaty. Od pewnego czasu sięgam po pianki myjące i żel kolagenowy. Zauważyłam, że łagodne produkty służą mojej kapryśnej cerze.
Usuń