Dzisiaj znowu Was trochę
postraszę swoim beztalenciem makijażoocznym;) Wciąż przede mną
długa droga, jeśli chodzi o zabawę z cieniami. Ale swoją technikę
mogę poprawić tylko poprzez ćwiczenia praktyczne;) Może kiedyś
uda mi się zmalować coś, w czym nie będę wyglądała jakbym
wystylizowała się na Halloween. Tymczasem chciałam pokazać, że o
wiele lepiej operuje mi się perłą. Większość matów z Inglota
jest trudna we współpracy. O ile z beżami i różami nie mam
problemu, efekt jest całkiem znośny, o tyle szarości, brązy,
czernie często wyglądają jak jedna wielka plama. Staram się ją
oczywiście rozetrzeć, ale wtedy pojawiają się prześwity. Z
perłowymi cieniami nigdy nie miałam takich problemów. Obecnie
używam paletki Joko (seria bez parabenów). Cienie mają dobry
poślizg, są lekko kremowe i świetnie współpracują. Przy użyciu
pierwszego lepszego pędzla można je rozetrzeć. Nie pojawiają się
żadne prześwity. Makijaż wygląda fatalnie wyłącznie z powodu
mojej leżącej i kwiczącej techniki, a właściwie jej braku. O ile
w przypadku Inglota mogłam co nieco zwalić na jakość cieni, o
tyle tutaj nie ma się do czego przyczepić. Jeśli ktoś ma wprawną
rękę, to w kilka minut wyczaruje szałowy makijaż, wykorzystując
w tym celu tę paletkę.
Niestety, mam opadającą
powiekę. Jeszcze niedawno mogłam sobie pozwolić na perłę w
makijażu. Teraz powinnam się jej wystrzegać. Niestety, ciężko
znaleźć matowe cienie. Jeśli już jakieś trafię, to:
a)mają konsystencję
kredy
b)są słabo
napigmentowane
c)trudno je rozetrzeć,
tworzą się prześwity
d)podrażniają moje
wrażliwe oczy
e)są w Polsce
niedostępne, a sprowadzenie ich ze Stanów generuje dodatkowe
koszty.
PS Znacie jakieś dobre
maty? Interesują mnie głównie cienie mineralne, ale jeśli znacie
coś godnego polecenia i dostępnego stacjonarnie, to też będę
wdzięczna za informacje. Poza tym przydałaby mi się jakaś dobra książka/film z instruktażem malowania oczu. Może coś znacie i możecie polecić? Bo wstyd tak do ludzi wychodzić, a ja tak bardzo lubię cienie;)
karminowe.usta
dla nie wygląda troszkę, jak taki brudasek i ten efekt wcale mi się nie podoba, chociaż na niektórych zdjęciach ładnie rozświetla oko
OdpowiedzUsuńmoże na początek spróbuj matów Golden Rose, nie są takie drogie, a diabelsko napigmentowane :)
Wiem, też to na szczęście widzę. I dlatego zmazałam to zaraz po sfotografowaniu. Mi generalnie makijaż oka nie wychodzi i chyba poprzestanę na malowaniu ust:) A ćwiczyć dalej będę, może kiedyś coś z tego wyjdzie. Przejdę się na stoisko Golden Rose i pooglądam co tam mają. Nie wiem tylko, czy przy moim beztalenciu opłaca się brać cienie dobrze napigmentowane. Może do ćwiczeń lepszy będzie lżejszy kaliber.
Usuńćwicz, ćwicz... mi dopiero niedawno coś normalnego zaczęło wychodzić xD a maluję się już dobre kilka lat ;P masz w miarę dobre pędzle? najlepiej kilka sztuk w różnych kształtach i rozmiarach... to super ułatwia zadanie :)
UsuńWłaśnie mam takie zbierańce z drogerii, bo było mi szkoda pieniądze na dobre, bo zawsze miałam do tego dwie lewe ręce. Najlepszy pędzel mam do pomadek. Kupiłam sobie skręcany, żeby móc go ze sobą zawsze nosić. Myślałam nad zmianą pędzli na coś porządniejszego:)
Usuńogólnie jeśli chodzi o cienie to lubię paletki sleeka ;) ale te podwójne brązy z bell, czy cienie kobo też są całkiem spoko
OdpowiedzUsuńja też lubię Sleeka i jego używam najczęściej, rzadko go 'zdradzam' :)
UsuńPoprzeglądam sobie wymienione przez Was cienie. Co do Bell, to nie wiem jak brązy, ale fiolety trafiły mi się strasznie kredowe. A Sleeka wiele osób zachwala:) Coś w tym musi być. Kobo nigdy nie macałam, pora to zmienić:)
UsuńA ja polecam maty z MIYO. Pigmentacja powala, a cena ok 5 zł za sztukę.
OdpowiedzUsuńTeż je sobie obejrzę:) Jak uważasz, warto kupować dobrze napigmentowane cienie do nauki, czy lepiej postawić na początek na coś słabiej napigmentowanego, ale za to dającego się dobrze rozetrzeć?
UsuńWiesz co, ja bym stawiała na mocniej napigmentowane. W ogóle kiedyś natknęłam się na info, że najlepiej uczyć się na bieli i czerni, bo jak opanuje się te kolory, to wszytko inne będzie kaszką z mleczkiem:)
UsuńSama uczyłam się na cieniach z Sephory - perłowych i dość kremowych brązach. Ale tak pięknie blendować jak np. Sroka nie potrafię do tej pory:( A że też mam opadające powieki, to i tak mało co widać.
Bo na nich najlepiej widać potknięcia, więc doskonalimy się na najtrudniejszej materii;)
UsuńNiektóre dziewczyny robią takie makijaże, że aż dech w piersiach zapiera:)
bardzo fajny minimalistyczny :) ja jestem dopiero na etapie raczkowania :) również mam opadające powieki
OdpowiedzUsuńCzyli obie jesteśmy na etapie nauki:) Ja pod tym względem czuję się, jakbym była w I klasie podstawówki:P Może uda mi się kiedyś wbić level i dojść chociaż do klas IV-VI:D
UsuńJa polecam My Secret :) aktualnie na promocji za 2,99 lub 3,99 a sama na nich zaczynałam :)
OdpowiedzUsuńJa się zastanawiam, czy kupować coś taniego, a może droższego, bo przy lepszej konsystencji może być łatwiej się nauczyć. Z drugiej strony szkoda pieniędzy na ciągłe zmywanie i nakładanie.
Usuńmi efekt się podoba :)
OdpowiedzUsuńTakie zestawienie kolorystyczne mi pasuje, ale chciałabym umieć to lepiej rozetrzeć, żeby to nie wyglądało tak brudno...
UsuńFajny efekt ;D
OdpowiedzUsuńNiestety, nie jestem z niego w pełni zadowolona.
Usuńa tak swoją drogą, może trochę durne pytanie.. ale z jakiego miasta jestes ? ;d
OdpowiedzUsuńW mineralnych kosmetykach błądzę niestety :( bardzo dobre są cienie matowe z My Secret, teraz chyba nawet na promocji za 3 zł / szt. Wybór kolorów raczej podstawowy, ale jeśli będziesz miała czas - zerknij :)).
OdpowiedzUsuńDzięki za info:) Może w końcu po drodze będzie mi z jakąś Naturą:)
Usuń