Pokończyło mi się parę
rzeczy i w związku z tym musiałam odwiedzić drogerię, co było mi
nie na rękę, bo z TŻtem wybieraliśmy się do jego kuzynki, która
mieszka pod miastem. Z Rossmanna wyszłam zadowolona, że udało mi
się szybko uwinąć. Ale co nagle to po diable, po drodze okazało
się, że zapomniałam zmywacza, a przydałoby się zmienić
manicure. W związku z tym wstąpiłam do jednej z podmiejskich
drogerii no name. Okazało się, że mają w niej parę rzeczy z
Essence. Najbardziej zainteresowały mnie lakiery do paznokci. Gdy
podeszłam do półki, zobaczyłam, że jedna z klientek otwiera
różne błyszczyki i bezczelnie maluje nimi usta. To były
pełnowymiarowe produkty! Następnie wycierała ujścia chusteczką,
zakręcała i odkładała na miejsce. Warto podkreślić, że
odkładała je z tyłu. Większość z nas myśli, że jeśli coś
leży z tyłu, to raczej nie powinno być macane. Gdy zwróciłam jej
uwagę, że ktoś to kiedyś kupi, to stwierdziła, że dużo nie
zużyła, bo specjalnie brała z każdego opakowania „troszkę”.
To uświadomiłam ją, że większym problemem są wprowadzone przez
nią bakterie. Obrażona opuściła sklep. Wszystkiemu
przysłuchiwała się ekspedientka, ale nie zrobiła nic. Wyszłam z
tej drogerii ze zmywaczem, który raczej macany nie był. Jeśli już,
to raczej ktoś wylewał jego zawartość, a nie wsadzał palca do
środka. Jakiegoś widocznego ubytku nie zanotowałam. Więcej do
tej drogerii nie zawitam. A nie będzie to trudne, bo raczej nie
jeżdżę pod miasto na zakupy kosmetyczne. Musiałam o tym napisać,
bo aż wszystko się we mnie gotowało. Nie rozumiem, jak
ekspedientka mogła nie zareagować. To nie ja powinnam zwracać
uwagę pani macantce, która na biedną nie wyglądała. Skoro stać
ją na drogą torebkę, fryzjera i solarium, to zapewne stać ją
również na błyszczyk za 10 zł. Używanie pełnowymiarowych
produktów i odkładanie ich z powrotem na półkę jest
prostactwem. Kwalifikacji występku nie zmienia pseudokulturalny gest
wycierania ujścia. Takie same reguły współżycia społecznego
dotyczą wszystkich. Także pani z torebką z najnowszej kolekcji
Kazara. A ekspedientka powinna zwracać uwagę wszystkim, którzy
macają produkty i odkładają je na miejsce.
Przez dzisiejsze
zdarzenie będę miała duże opory przed zakupem kosmetyków, do
których jest wolny dostęp, a które nie są w żaden sposób
zabezpieczone. Brak naklejek etc. uniemożliwia ocenę czystości
mikrobiologicznej produktu. Nie mam bowiem żadnej pewności, że
kupowany przeze mnie kosmetyk jest wolny od cudzej mikroflory.
Bardzo lubię robić zakupy w Inglocie, ponieważ tam mam 100%
pewność, że cień, kredka czy tusz nie był wcześniej przez
nikogo otwierany.
Swoją drogą jestem
ciekawa, czy w ilu drogeriach przymyka się oko na macanie produktów
przez klientów? Może panuje odgórny zakaz zwracania uwagi, żeby
klient nie zraził się do danego sklepu i nie zaczął robić
zakupów u konkurencji. A może obowiązuje podwójna moralność?
Uwagę zwraca się tylko biedniejszej klienteli, a tej wyglądającej
na lepiej usytuowaną nie przeszkadza się w wykonywaniu
spontanicznego makijażu?
Na koniec wspomnę o
czymś przyjemniejszym. Widziałam, źe Eveline wypuściło na rynek
kremy BB. Rzuciłam okiem na ich skład. Daleko im do ideału, ale
mimo to odnoszę wrażenie, że jest lepszy od Garniera. Zawiera
bowiem więcej substancji odżywczych. Wysoka pozycja dwutlenku
tytanu pozwala sądzić, iż SPF 15 widniejący na opakowaniu kremu,
to nie tylko obiecanki cacanki ze strony producenta. Produkt zawiera
parabeny i to dosyć wysoko. Nie wiem, jak jest z jasnością, bo
testerów nie było. Produkt występuje w dwóch wersjach: dla cery
jasnej i śniadej. Ale podejrzewam, że ten jasny jest dosyć ciemny,
ponieważ nawet modelka na opakowaniu ma ciemniejszy koloryt skóry.
Widziałam dzisiaj różaną
kolekcję w Rossmannie. Niewiele tego zostało. Czy wcześniej można
było nabyć jakiś czerwony albo fioletowy lakier z tej serii? Bo
dzisiaj widziałam same różowe niedobitki;)
PS Zwracacie uwagę
macantom? Czy uważacie, że od tego są pracownicy drogerii?
Jak ja nie lubię takiego macania... A tym bardziej smarowania się kosmetykiem, który nie jest testerem! :O Zachowanie tej pani było co najmniej żenujące, a jej odpowiedź świadczy o zaskakująco niskim poziomie jej inteligencji.
OdpowiedzUsuńI w tym wypadku kompletnie nie rozumiem reakcji pracowników drogerii, przecież to tylko działa na ich niekorzyść...
Niestety kiedyś przez takie durne zachowanie kupiłam eyeliner w żelu - okazało się, że na jego powierzchni odbity był ślad palucha >:-[
I jak tu normalnie kupować...? :/
Nie wiem, po co ludzie macają pełnowymiarówki, skoro obok leży tester. Podejrzewam, że babka wychodziła z założenia, że testery są brudne, więc nimi się nie malowała, ale czemu by tu nie pobawić się tymi na sprzedaż. W końcu jej bakterie są "szlachetne";/
Usuńkarminowe.usta, dokładnie tak pomyślałam :(
UsuńSwoją drogą, z moich obserwacji wynika, że ogromny procent "macantek" to ekspedientki. Trudno więc wymagać, żeby zwracały uwagę klientkom,...
Atqa Beauty, masz rację, że pracownikom drogerii też zdarza się pomacać, pootwierać. Trudno, żeby tępili coś, w czym sami nie widzą problemu. Kiedyś w Rossie pan ochroniarz otwierał sobie przeróżne kosmetyki. Nuda, poszukiwanie prezentu? Nie wiem, ale na pewno taka sytuacja nie powinna mieć miejsca.
Usuńteż nie rozumiem czemu ludzie wszystko otwierają i macają.. widzisz wielki napis TESTER to ten produkt sobie macaj do woli, jeśli nie-nie ruszaj.
OdpowiedzUsuńja teraz jeśli wiem, że chcę coś na pewno kupić to otwieram przed pójściem do kasy..kiedyś chyba na 3 produkty w kremie, których nie spr 2 były macane :/ często wymacane są eyelinery, produkty w kremie, raz dopiero w domu zauważyłam palca w pudrze prasowanym i kupiłam 2 zmacane szminki.. masakra to co się dzieje. Wydaje mi się, że ekspedientki patrzą na określoną grupę osób-młode dziewczyny z większymi torebkami/placakami przecież są bardziej podejrzane, niż ładnie ubrana pani.
W naturze obserwowali mnie na początku z każdego profilu i kazdej możliwej strony i półki, raz zwrócili mi uwagę jak otwierałam tester.
Ja też nauczyłam się sprawdzać. Podchodzę do ekspedientki i mówię, że otworzę, jeśli będzie nieruszany, to wezmę, jeśli nie, to wymienię na inny. Zazwyczaj nikt nie robi problemu. Raczej mi wierzą, że naprawdę chcę kupić ten kosmetyk.
UsuńTeż myślę, że oceniają po wyglądzie. Nastolatce zresztą łatwiej jest zwrócić uwagę. Wytwornej babce gorzej, bo coś odpyskuje albo zacznie się wykłócać.
Może babeczka zbyt dobrze wyglądała i "nie wypadało" zwrócić uwagę:) Z drugiej strony...chyba nie wszystkie ekspedientki są na tyle odważne. A przecież to jeden z ich obowiązków.
OdpowiedzUsuńPewnie sporo zależy od osobowości. Są osoby, które są z natury nieśmiałe i nawet zapytane o cenę tuszu, czerwienią się, głos im drży itp. Im na pewno trudniej jest zwrócić komuś uwagę, bo nie wiadomo jak macant zareaguje. Często broni się przez atak. Pewnie też wiele osób jest nietykalnych, bo wygląda zamożnie. Nie wiadomo, gdzie taka osoba zasiada, a nuż można się narazić komuś ważnemu.
Usuńłooo zabiłabym ją wzrokiem! aż by sama ze strachu w popłochu wyszła na dodatek z tymi macanymi błyszczykami!!! agresor by mi się włączył jak nic!
OdpowiedzUsuńBo przecież każda z nas może być potencjalną nabywczynią macanego kosmetyku. Dlatego poczułam się w obowiązku zwrócenia uwagi. Zważywszy, że z racji studiów mam do czynienia z różnymi mikroorganizmami i wiem, że można się nabawić bardzo nieciekawych rzeczy.
UsuńW takich przypadkach trzeba reagować zdecydowanie. Bardzo dobrze, że zwróciłaś uwagę paniusi. Niedobrze mi się robi na myśl, że ktoś mógł przede mną używać błyszczyka. Już widzę w nim kolonie helicobacter pylori:P
OdpowiedzUsuńPodobne praktyki macania są bardzo częste w drogerii Natura. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam edycji limitowanej, do której by nikt nie wsadził palucha.
Dobrze,że teraz producenci sami zaczynają się zabezpieczać i dodają do opakowań 'nalepki bezpieczeństwa' - jeśli ktoś macał produkt foliowy pasek zabezpieczający jest uszkodzony. W niektórych sklepach widziałam, jak pracownicy sami oklejali tusze do rzęs i pomadki taśmą bezbarwną, by uniemożliwić ciekawskim odkręcenie produktu.
Dobrze, że nawyk zaklejania wchodzi ludziom w krew. Też czasem widuję kosmetyki pozaklejane zwykłą taśmą. Z kolei w drogerii u mojego TŻta, która jest malutka, pracują dwie panie. Jedna na kasie, druga wykłada towar i pilnuje, by nikt nie macał pełnowymiarówki. Gdy jedna dziewczyna zabierała się za otwieranie szminki z Gosha, to ta dziewczyna od wykładania towaru spokojnie podeszła i podała jej tester, który tam stał.
UsuńJuż pisałam o tym parę razy w różnych miejscach, ale się powtórzę: zarówno w Douglasie jak i w Naturze zdarzyło mi się kupić macany produkt PO MACANIU zaklejony taśmą, jakby nigdy nic...
UsuńJak widać taśma nie daje 100% gwarancji. Chyba lepsza jest folia, czy też znaleźli się jacyś pomysłowi omijacze tego zabezpieczenia?
Usuńuu;/ źle się zachowała
OdpowiedzUsuńa widziałam BB kremy eveline, bo nawet konkurs jest :P
Nie wiedziałam o konkursie;)
UsuńJa kiedyś widziałam w Ross jak pani cala wymalowała się produktami do sprzedaży. Natomiast ochrona zaraz interweniowała i te produkty które"wymacała" musiała zakupić...
OdpowiedzUsuńTo przywraca wiarę w ludzi tam pracujących. Istnieją na szczęście drogerie, w których nie wolno macać. I dobrze, bo my nie jesteśmy narażone na zakup kosmetyku z cudzymi bakteriami.
UsuńA ja z kolei w R. byłam świadkiem jak klientka, młoda dziewczyna, wzięła lakier do paznokci (nie tester!), powoli pomalowała wszystkie paznokcie, chwilę pomachała rękami, żeby lakier szybciej wysechł, po czym wyszła ze sklepu nawet lakieru nie dokręcając. I nic! Nikt się nie przyczepił!
UsuńJa widziałam w jednym Rossie, jak nastolatki podczas ferii malowały sobie paznokcie lakierami Miss Sporty. Niestety, wymaziały dwie ostatnie soczyste czerwienie. Miałam ochotę na taki lakier, ale nie będę brała używanego.
UsuńBrak słów na takie zachowanie :/
OdpowiedzUsuńA co do BB kremu z Eveline - dla mnie 15SPF to jednak za mało, takie 25, na mniej słoneczne dni, to już byłoby coś. No i nie wiem jak to z tym odcieniem i/lub dopasowaniem się do koloru twarzy.
Dla mnie też SPF 15 to za mało. Chyba że pada śnieg i jest szaro, a ja idę tylko na zajęcia, a wracam z nich po zmroku. Ale wiosną, latem i jesienią muszę mieć SPF 50, nie ma bata, bo inaczej dostaję wysypki.
UsuńRęce opadają - też mnie drażni takie zachowanie. Dobrze, że zareagowałaś, może kobicie zrobiło się głupio i już nie będzie wszystkiego obmacywać. Jedna mniej:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kobieta ma w sobie jakieś pokłady wstydu, które można było obudzić.
Usuńaż dziwne, że tylko Ty zareagowałaś na takie zachowanie, ja często chodzę do drogerii, ale jeszcze nie zdarzyło mi się z czymś takim spotkać.
OdpowiedzUsuńMoże gdyby było więcej osób, to ktoś by zareagował. Ale byłam tylko ja, macantka i ekspedientka, która chyba bała się zwrócić uwagę.
Usuń