Ostatnio na blogu rzadko pokazuję kosmetyki. Wynika to z
faktu, że bardzo mało zamawiam i zazwyczaj pozostaję wierna sprawdzonym
produktom. Jednak ostatnio skusiłam się na parę nowości z Drogerii Natura.
Wprawdzie nie pojawiły się one na rynku w ostatnich dniach, ale wcześniej nie
miałam z nimi do czynienia. Te dwie paletki cieni widziałam w akcji na kanale
Agusiak747 w serwisie YouTube. Agnieszka
bardzo je sobie chwaliła, powiedziała, że jakościowo wypadają nieco lepiej od
paletki z fioletami, którą wypuścił GlamShop. Te cienie chciałam już kupić
wiosną tego roku, ale akurat się wyprzedały, a potem o nich zapomniałam. Teraz
ponownie pojawiły się na sklepie, więc dałam im szansę. Przy okazji uzupełniłam
też braki w swojej kosmetyczce. Zapraszam na zakupy z Drogerii Natura + nowości
z Avon.
Sensique Sensitive Skin Pastel Glam paletka cieni
Ta paletka cieni chodziła za mną już jakiś czas. Mam poprzednią
z bardziej nudziakowymi cieniami i jestem z niej zadowolona pod względem
jakości. Wiedziałam, czego mogę spodziewać się po paletce cieni Sensique
Sensitive Skin Pastel Glam. Nie zawiodłam się na niej pod kątem jakości. Muszę
jednak uczciwie przyznać, że błyszczący, kremowy cień z drobinkami złotego
brokatu nie przeżył transportu. Nie mam u siebie Natury, więc skorzystałam z
jej sklepu online. Paczka była dobrze zabezpieczona, ale ten cień ucierpiał.
Błyszczące cienie z Sensique i Kobo są bardzo podatne na uszkodzenia, bo
wielokrotnie przychodziły do mnie pokruszone. Jednak darowałam sobie
reklamację, bo na tym odcieniu nie bardzo mi zależało, a poza tym nie mam
obecnie czasu na składanie reklamacji. Zresztą zebrałam sobie tę błyskotkę do
czystego, plastikowego słoiczka na odlewki. Mogę z niej dalej korzystać. Mnie
nie przeszkadza, gdy cień jest sypki, umiem z takim pracować, muszę go sobie
tylko dobrze zabezpieczyć w pojemniczku, aby niczego nie pobrudzić w komodzie z
kosmetykami do makijażu.
Sensique Sensitive Skin Pastel Glam paletka cieni skusiła
mnie za sprawą pastelowych, chłodnych odcieni. Kocham takie kolorki, bo moja
brązowa tęczówka jest dzięki nim maksymalnie podkreślona za sprawą kontrastu.
Poza tym mam chłodną karnację i czarne włosy, dlatego mogę śmiało poszaleć z
pastelami. Otrzymujemy tutaj 12 cieni, z
czego aż 7 jest chłodnych. Szczerze mówiąc, w ogóle nie podoba mi się pomarańcz
i ten jaśniejszy brąz, bo w tych kolorach wyglądam fatalnie. Ciemniejszy,
czekoladowy brąz jest już bardziej użytkowy, podobnie jak łososiowy róż, jednak
nawet z tymi kolorami muszę uważać, bo są dla mnie ciut za ciepłe. Może nie aż
tak jak pomarańcz i jasny brąz, ale jednak nie wyglądam w nich korzystnie, gdy
nieodpowiednio je zestawię. Kremowy cień ze złotym brokatem jest całkiem okej,
aczkolwiek jeśli robimy paletkę pastelową, to odpuściłabym sobie cień kremowy
ze złotym brokatem, te dwa brązy i pomarańcz. Szkoda, że zamiast nich nie
stworzono jakiegoś dodatkowego niebieskiego czy różowego cienia.
Jestem zachwycona zieleniami, błękitem i trzema fioletami. Te
ostatnie goszczą na moich powiekach najczęściej. Cienie ładnie się blendują i są średnio
napigmentowane, ale nie z każdym pędzlem współpracują równie dobrze. Ja już
wiem, że ładniej rozcierają się, gdy sięgam po naturalne włosie. Przy
syntetycznym zdarza mi się uzyskać delikatne smugi. Paletkę kupiłam za ok. 32 zł, więc nie
narzekam. Jest naprawdę przyzwoita, a jej opakowanie szybko się nie zepsuje.
Kobo Professional Purple Sky Eye Shadow Set
Bardzo lubię fiolety, o czym przekonacie się, przeglądając tę
notkę. Te cienie także pojawiły się na kanale Agusiak747 i miały dobrą
recenzję. Gdy zamawiałam paletkę Pastel Glam, też były dostępne i objęte sporą
zniżką, więc dorzuciłam je do koszyka.
Jednak tutaj mam mieszane uczucia. Kobo Professional Purple Sky Eye
Shadow Set ma rewelacyjne, matowe fiolety. Praca z nimi to czysta przyjemność,
nie smużą, ładnie się rozcierają, są dobrze napigmentowane i nie są tak kredowe
jak cienie Kobo sprzed lat. Ich jakość zdecydowanie wzrosła. Jednak błyski
sprawiają bardziej wrażenie topperów niż cieni. U mnie widać same drobinki,
baza daje leciutką poświatę. Poza tym drobinki są dla mnie zbyt grubo
zmielone. Szkoda, bo kolorystycznie mi
odpowiadają. Te dwa matowe cienie zużyję
z przyjemnością. Trudno o tak ciemne, kryjące fiolety, które nie smużą, więc
nie żałuję zakupu paletki.
Sensique Sensitive Skin Creative Eyeshadows nr 106 Violet Orchid
Miałam kiedyś potrójne cienie z Sensique i bardzo je lubiłam,
bo miały dość użytkowe, idealnie dopasowane do siebie kolory. Na dodatek taką
trójeczkę bardzo łatwo ze sobą gdzieś zabrać, bo zajmuje niewiele miejsca w
torebce. Jestem maniaczką fioletów, więc
nie mogłam sobie darować Sensique Sensitive Skin Creative Eyeshadows nr 106
Violet Orchid. Jasny fiolet, liliowy fiolet i śliwkowy fiolet tworzą trio
idealne, ale tylko w opakowaniu. Te cienie dla mnie w ogóle nie mają pigmentu,
tworzą jedynie delikatną poświatę i to niezależnie od sposobu aplikacji. Może
muszę zedrzeć wierzchnią warstwę, aby dostać się do bardziej napigmentowanych
fragmentów produktu, ale na razie nie jestem zadowolona z tej trójeczki. To
największy bubel tego zamówienia.
Annabelle Minerals podkład mineralny matujący Beige Cream
To mój ulubiony podkład mineralny, któremu jestem wierna od
dwóch lat. Bardzo ładnie wyrównuje koloryt cery i trzyma mat przez dobrych parę
godzin. Nie zapycha, ma aksamitną konsystencję, która gładko się rozprowadza,
jest dość kremowa w dotyku. Tworzy efekt drugiej skóry, prezentuje się na mnie
bardzo naturalnie, gdyż mam tutaj do czynienia z idealnym odcieniem. Jest to
beż z kapką różu, który dobrze stapia się z moją karnacją. Podkład mineralny Annabelle Minerals jest
dostępny wyłącznie w sklepie online Drogerii Natura. Nie kupimy go stacjonarnie.
Sensique Sensitive Skin Matte Passion Crayon Lipstick nr 604 Kiss Me Hard
Tę szminkę już miałam i pokazywałam na swoim blogu. Tak
bardzo przypadła mi do gustu, że gdy poprzednie opakowanie dokonało żywota,
zamówiłam kolejne. Szminka, pomimo matowej formuły, nie wysusza moich ust. Jest
bardzo trwała i nie migruje poza kontur ust, na moich wargach utrzymuje się
nawet 9 godzin. Bardzo odpowiada mi jej chłodny, czerwony odcień, który jest
dość klasyczny. Optycznie wybiela zęby, ale też dobrze współgra z zimowym typem
urody. Na uwagę zasługuje forma szminki. Ma ona postać wysuwanej automatycznie
kredki, co zapewnia precyzję podczas wykonywania makijażu. Tak odwykłam od
tradycyjnych pomadek w sztyfcie, że gdy tylko nadarzyła się okazja, uzupełniłam
zapasy.
Avon Anew kremy do twarzy z protinolem
Avon wypuścił krem na dzień oraz krem na noc z
protinolem. Jest to opatentowany
składnik, który ma za zadanie zwiększyć syntezę dwóch rodzajów kolagenu, czyli
podstawowego białka budulcowego skóry, który odpowiada za jej elastyczność.
Dotychczas protinol był dostępny jedynie w ampułkach marki Avon, teraz dodano
go do kremów Anew. Jak zapewnia producent, ten opatentowany składnik aktywny ma
poprawnićgładkość i napięcie skóry już po dwóch dniach stosowania. Aby kuracja
przyniosła pożądane rezultaty, należy stosować zarówno Avon Anew krem na dzień
z protinolem, jak i Avon Anew krem na noc z protinolem. Ja mam oba produkty,
więc będę mogła przekonać się o ich skuteczności. #testujeprotinol
Ta zieleń mi się bardzo podoba!
OdpowiedzUsuńMnie też. Widzę, że obie kochamy zieleń :)
UsuńPiękne paletki :)
OdpowiedzUsuńSą świetne, zwłaszcza ta duża z Sensique :)
UsuńPomadka z Sensique mnie zaciekawiła
OdpowiedzUsuńJest naprawdę trwala, u mnie nie wysusza ust :)
Usuńile nowości :D
OdpowiedzUsuńJak na mnie naprawdę sporo, bo akurat kosmetyki kupuje bardzo rzadko :)
UsuńCiekawe kolorki, jakoś omijam te marki niechcąco.
OdpowiedzUsuńRozumiem, ja nie mam Natury u siebie w mieście, więc też często omijałam, ale potem byłam w Nysie, zaszłam do drogerii. Co nieco kupiłam, jakość mi się spodobala, więc zamawiam online :)
Usuń