100 zasad udanego związku – Lerner Harriet

Lubię czytać poradniki psychologiczne, to takie moje małe hobby. Potem mogę sobie omówić poszczególne kwestie, które mnie zainteresowały, z moją Izą:* Gdy sięgałam po 100 zasad udanego związku, liczyłam na to, że dowiem się czegoś wartościowego. Czy książka Lerner Harriet spełniła pokładane w niej nadzieje?

100 zasad udanego związku



Zacznę od podzielenia się z Wami swoimi spostrzeżeniami o charakterze ogólnym. Po pierwsze, strasznie drażnił mnie styl wypowiedzi. Zdania były tak wygładzone, że aż oderwane od rzeczywistości. Po prostu nie dało się ukryć, że tę książkę napisała Amerykanka. Biła z niej taka poprawność polityczna, że trudno było w tej książce odnaleźć siebie czy swoich znajomych. Po drugie, ten poradnik przypominał mi bajdurzenie psychologa, który skończył studia 20 lat temu i przestał się dokształcać, czytając najnowsze publikacje naukowe. Po trzecie, porady Lerner Harriet były momentami kosmiczne. Najbardziej „urzekła” mnie ta dotycząca zdrady. Jeśli twój facet cię nie zdradził, nie zostawiaj go, nie wypominaj tego, co zrobił, każdy może zdradzić, on jest tylko człowiekiem, zapisz się na psychoterapię par, a twój problem w magiczny sposób zniknie. Dla mnie tkwienie w związku ze zdradzającym partnerem to brak szacunku do samej siebie i pewna forma masochizmu. Zdaję sobie sprawę, że są kobiety, które myślą inaczej niż ja, szanuję to, ale nikt mi nie wmówi, że jakakolwiek zdradzana osoba wspina się na Himalaje dobrego wychowania, nie ma w sobie ani grama złości i bez trudu decyduje się być z tym, który ją skrzywdził.

Mam wrażenie, że większość porad Lerner Harriet przypomina scenariusze z seriali, vide Moda na sukces, a nie historie człowieka z krwi i kości. Może się mylę, bo nie znam autorki, ale trudno nie zauważyć, że bardzo liberalnie podchodzi do męskich wyskoków. Od kobiety oczekuje morza wyrozumiałości dla partnera. Jej porady momentami zalatują mi szowinizmem, na który mam alergię.  Z ciekawości parę kwiatków pokazałam mojej mamie, która zareagowała podobnie jak ja. Mężczyzna to święta krowa, której wszystko się należy i od której nie zwykło się niczego wymagać. Najbardziej porażający jest fragment – mężczyzna chce seksu, a ty nie masz ochoty? Zmuś się, aby on był zadowolony, przyjemność nie zawsze musi być obopólna, czasem trzeba być altruistką. Krótko mówiąc, pani Lerner Harriet oręduje do kobiet, aby te dokonywały gwałtu na samych sobie i zgadzały się na seks, na który nie mają ochoty. Pomijając absurd tej rady, trudno nie zauważyć, że taki wymuszony seks nie będzie dla faceta przyjemny, bo on wyczuje w tym pańszczyznę.  

Nie chcę nikogo oceniać, ale Lerner Harriet w swojej książce 100 zasad udanego związku jawi mi się jako taka amerykańska, perfekcyjna pani domu z bogatych przedmieść, która zawsze wita gości  wymuszonym uśmiechem na ustach.  W pokorze usługuje mężowi i zawsze głosuje na republikanów, bo oni wiedzą, gdzie jest miejsce kobiety i utrwalają szowinistyczne schematy. Zdecydowanie nie polecam Wam poradnika 100 zasad udanego związku.  Znam mnóstwo lepszych książek poświęconych relacjom damsko-męskim.


10 komentarzy:

  1. Niezbyt często sięgam po poradniki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre są zupełnie niegodne uwagi, vide ten, ale czasem trafiam na perełki.

      Usuń
  2. Nie lubię poradników, a ten utrwala mnie w moim przekonaniu. Wolę być sama niż maltretować się wymysłami egoistycznego partnera. Tłukłabym takim poradnikiem muchy, ewentualnie partnera po łbie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, dobre :) na serio, nie wiem, jak można być tak uległa. Ja nigdy nie potrafiłabym zrobić z siebie ścierki do podłogi, aby Panu i władcy było dobrze. Mam charakterek po mamusi, uległość nie leży w mojej naturze :)

      Usuń
  3. Dawniej częściej czytałam poradniki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio zaczęłam je lubić. Niektóre są świetne, a niektóre tragiczne. Wiele poradników jest o niczym. Sporo też ma charakter seksistowski.

      Usuń
  4. Podziwiam Cię, że pomimo braku uznania dla języka (i poglądów) autorki, byłaś w stanie dobrnąć do końca książki - ja rzuciłabym ją w kąt :) Kiedy styl wypowiedzi pisarza mi nie leży, po prostu rzucam "dzieło" w kąt :)

    Ciężka lektura jak wnioskuję z Twojej receznji, można ją sobie spokojnie darować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, lepiej omijać szerokim łukiem dla zdrowia psychicznego. Masz mówić komplementy facetowi, nawet jak zawiódł twoje zaufanie xd

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. To dobrze dla twojego zdrowia psychicznego. Autorka ma bardzo osobliwe poglądy, niczym usluzna żona że stepford xd

      Usuń

Pozostawiając u mnie komentarz, pozostawiasz u mnie swoje dane osobowe. Są one starannie przechowywane i nieudostępniane innym podmiotom.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...