Biuro M to pierwsza w nowym roku
książka, którą przeczytałam od początku do końca. Ostatnio
trafiałam ciągle na tytuły, które nie do końca mi leżały. Tym
razem trafiłam na powieść, która mnie wciągnęła od pierwszej
do ostatniej strony. Czytałam ją do rana, bo byłam ciekawa
zakończenia. Książka mnie rozbawiła poczuciem humoru obojga
autorów. Magdalena Witkiewicz jest mi znana ze świetnych powieści
obyczajowych i erotycznych. Nie wiedziałam, czego spodziewać się
po Alku Rogozińskim, ale moja koleżanka blogerka książkowa bardzo
go sobie chwaliła, więc zdecydowałam się na Biuro M. Książkę
kupiłam z dziewczynami, gdy zrobiłyśmy nalot na jedną z opolskich
księgarni.
Basia jest kobietą ciężko
doświadczoną przez los. Od przedszkola jej życie zatruwa Elwira.
Ta piękna kobieta tak naprawdę ma diabelską naturę. Jednak ze
względu na urok osobisty i opanowaną do perfekcji sztukę
manipulacji nikt nie potrafi dostrzec zła, jakie się w niej skrywa.
Tymczasem Elwira odbiła dla sportu trzech narzeczonych Basi. Młoda
kobieta załamała się po tych dramatycznych zdarzeniach i zaczęła
ubierać się workowato, by uchronić się przed zagrożeniem w
postaci mężczyzn.
Gdy Basia otrzymuje kota od zmarłej
staruszki, a jej ojciec jest na niego uczulony, wyjeżdża do
Miasteczka. Ma tam mieszkanie po ciotce Aldonie, która wyjechała do
pracy w Niemczech. Basia znajduje zatrudnienie w biurze
matrymonialnym. Choć początkowo nie jest przekonana do tej pracy i
osoby szefowej, szalonej pani Krystyny, która pali jednego papierosa
za drugim, to może w firmie wykorzystać swoje umiejętności
informatyczne.
Wkrótce po Basi zatrudnienie w biurze
matrymonialnym znajduje Jacek. Mężczyzna nigdzie nie potrafi
zagrzać miejsca na dłużej. Prowadzi hulaszczy tryb życia. Ciągle
spotyka się na niezobowiązujący seks z nowymi kobietami, nierzadko
mężatkami, a w pracy nieustannie wpada w tarapaty. Zostaje
skierowany do biura matrymonialnego przez urzędniczkę z PUP.
Praca w biurze matrymonialnym jest
pasmem przygód. Zarówno zielarz, jak i wróżka, którzy pracują w
tym samym budynku, dostarczają mnóstwo atrakcji głównym
bohaterom. Do tego dochodzą ich klienci oraz wątek kryminalny.
Czy Jacek i Basia uwierzą w miłość?
Czy praca w biurze matrymonialnym odmieni los głównych bohaterów?
Jak zachowa się Basia, gdy powrócą do niej duchy przeszłości?
Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie w powieści Biuro M.
Gorąco polecam Wam tę książkę.
Biuro M rozbawiło mnie do łez, zarówno wdówki, jak i Nicolette
miały w sobie duży potencjał rozrywkowy. To lekka lektura, która
pozwala zapomnieć o codziennych troskach. Choć książka miała
swoją premierę w 2018 roku, to dopiero teraz przeczytałam Biuro M.
Mam nadzieję, że niebawem trafię na równie wciągający tytuł,
bo mam dosyć przemocy w książkach. Swoją drogą, czy naprawdę
cierpienie ludzi sprzedaje się dziś najlepiej? Mam nadzieję, że
nowy rok przyniesie dużo pozytywnych powieści. Książka ma mnie
bowiem nastrajać pozytywnie do życia, a nie straszyć handlem
kobietami i zmuszaniem do prostytucji. Powiem Wam, że za każdym
razem, gdy trafiam na książkę, która jest niesmaczna, mam
straszne koszmary. Potem odechciewa mi się czytać. Dzisiaj
zrobiłam solidne porządki w biblioteczce, przekazuję dalej w świat
tytuły, które okazały się dla mnie zbyt mroczne. Mam teraz
troszkę miejsca na pozytywne nowości:)
Twoja recenzja bardzo mnie zachęciła, chętnie przeczytam tę książkę :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę jest fajna. Wciągnęła mnie, a ostatnio rzadko się to zdarza
UsuńNie czytam polskich autorów, jakoś mnie nie przekonują ;)
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie przepadam za zagranicznymi pisarzami, bo z reguły maja nieco inna kulturę. Nie odnajduje się w atmosferze amerykańskich małych miasteczek :)
UsuńEj kuuurcze...teraz chcę wiedzieć jak skończyła sie ta powieść!
OdpowiedzUsuńFajnie napisane. Pozdrawiam i gratuluję.
OdpowiedzUsuń