Kombinezon nie wychodzi z mody od kilku
sezonów. Ja długo się przed nim wzbraniałam. Wychodziłam bowiem
z założenia, że jest niewygodny, zwłaszcza gdy przebywamy poza
domem i chcemy skorzystać z toalety. Trzeba bowiem ściągnąć całą
górę. Na dodatek jego zakładanie bywa problematyczne, gdy nie
posiada zamka. Długo szukałam kombinezonu, który nie wyglądałby
u mnie źle. Bardzo często zdarzało się, że góra leżała
perfekcyjnie, ale wówczas na pośladkach działa się jakaś
masakra. Sytuacje odwrotne też miały miejsce. Gdy już coś było
dopasowane na pupie, to w biuście prezentowało się nie najlepiej.
Udało mi się kupić dwa ubrania tego typu. Czy polubiłam
kombinezony?
Zacznę od tego, że w życiu nie
zdecydowałabym się na kombinezon z długimi spodniami, bo
zwyczajnie lubię odkrywać nogi. Kombinezony, które wyglądają jak
minisukienka z miejsca podbiły moje serce. Dopasowana góra,
podkreślona talia i krótki, luźny dół to zestawienie, które
lubię. W sklepach ciężko o minisukienki. Większość jednak
kończy się lekko przed kolanem. Tymczasem kombinezony bywają
bardzo krótkie, często tak mocno, że sukienka o podobnej długości
byłaby niebezpieczna, bo odkrywałaby pośladki. Kombinezony z
krótkimi spodenkami to coś, co lubię, gdy całość układa się
jak sukienka. Nogi są pięknie wyeksponowane, a na tym zależy mi
najbardziej. Do tego talia jest podkreślona, podobnie jak biust.
Kombinezony nie są wbrew pozorom tak
bardzo niewygodne. Te, które mam, wystarczy spuścić z ramion,
troszkę ściągnąć i można skorzystać z toalety. W łazience
przecież i tak zawsze zamykamy się na klucz, więc nikt nam do niej
nie wejdzie niespodziewanie.
Jedno, na co warto zwrócić uwagę, to
materiał, z którego wykonano kombinezon. Mój różowy kombinezon
pochodzi z Nysy i w 100% składa się z wiskozy. Błękitny urzekł
mnie kolorem i wakacyjnym printem, jednak on to w 100% poliester.
Pomimo że ma spore wycięcie przy pachach, jest na ramiączkach, to
nie sprawdzi się w temperaturach powyżej 22 stopni. Poniżej jest
idealny. Różowy natomiast jest jedną z moich najbardziej
przewiewnych kreacji, dlatego noszę go podczas najgorszych upałów.
Owszem, jego prasowanie to makabra. Na dodatek tuż po wyprasowaniu
lubi się pognieść podczas siedzenia, ale zapewnia spory przewiew.
Pięknie Ci w tym błękicie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Też go bardzo polubiłam. Polowałam na błękitną sukienkę w Orsayu, ale mój rozmiar zniknął na wyprzedaży. A szkoda, bo moja ciocia wygląda w niej przepięknie.
UsuńUwielbiam kombinezony:) Są praktyczne i wygodne. Sprawdzą się i na luzie i na elegancko :)
OdpowiedzUsuńJa też uważam, że nosi się je wygodnie. Chyba że wybierzemy długie spodnie, które w połączeniu z górą tworzą bardzo obcisłą całość.
UsuńTen pierwszy kombinezon mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńMnie tez bardzo przypadł do gustu :)
UsuńTen pierwszy jest śliczny!
OdpowiedzUsuńWyglądasz fantastycznie w tych kombinezonach :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądasz w tych kombinezonach. Ja ich nie znoszę. Bo dużo piję i ściągnie całej kombinacji co chwila jest dla mnie mordęgą po prostu. Ale mam ochotę na taki z długimi, szerokimi nogawkami z mocno dopasowną talią właśnie..
OdpowiedzUsuńTen drugi mi się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńJa lubię krótkie kombinezony chociaż co roku mówię sobie, że przymierzę jakiś długi i jak będzie dobrze wyglądał to kupię, ale ta sytuacja jeszcze nie miała miejsca :P Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń