W czym podobasz się mężczyznom?

Wiem, że żyjemy w XXI wieku i często jesteśmy zabiegane, dlatego wybieramy wygodne stroje, a niekoniecznie te, które w pełni podkreślają nasze atuty. Niemniej istnieją ubrania i dodatki, które każda z nas powinna mieć w swojej szafie i przynajmniej  czasami robić z nich użytek.  W czym podobasz się mężczyznom i dlaczego?
czerwona sukienka
Zdjęcie autorstwa Magdaleny Kręcidło





Sukienki

Wszyscy moi bliscy koledzy ze studiów oraz kuzyni zgodnie twierdzą, że kobiety najkorzystniej wyglądają w sukienkach i spódniczkach. Wielu z nich wręcz ubolewa, że tak rzadko zakładamy te części garderoby, sięgając na co dzień po jeansy i podkoszulki. Muszę przyznać, że nic tak nie podkreśla kobiecej sylwetki jak sukienka. Pozwala ona wydobyć te części ciała, które tak bardzo różnią nas od mężczyzn. Nie chodzi o to, że każda z nas musi mieć 90-60-90, faceci zwracają uwagę na proporcje, a sukienki wspaniale podkreślają biust, wąską talię i szersze biodra. Osobiście preferuję 2 typy sukienek: rozkloszowane i ołówkowe.  Obydwa uważam za seksowne i równie korzystnie się w nich czuję. Rozkloszowane eksponują mój biust i wcięcie z talii, z których jestem naprawdę zadowolona, na dodatek wyglądają zwiewnie i nasuwają skojarzenia z ikoną seksu – Marilyn Monroe. Z kolei ołówkowe seksownie opinają piersi, wcięcie w talii i pośladki, a te ostatnie też w sobie lubię. Mam całą masę sukienek – takich, które sprawdzą się podczas upałów oraz idealnych na zimę – z dzianiny, z dłuższym rękawem. Nie tylko krój sukienki ma znaczenie.  Liczy się także długość oraz kolor. Osobiście nie noszę dłuższych sukienek. Wszystkie kończą się przed kolanem. Mam zgrabne, długie nogi i uważam, że grzechem byłoby je ukrywać pod zwojami materiału. Na dodatek w midi wyglądam pokracznie, a na maxi jestem za niska. Cóż, liczę tylko 1,68 m, więc długie sukienki wolę zostawić dziewczynom o figurze modelki. W mojej szafie dominują czerwone sukienki. Nic chyba bardziej nie kręci mężczyzn jak kobieta w czerwonej sukience. Nie bez powodu o paniach w takim odzieniu powstały piosenki, które do dziś są grane w radiach;)  Uwielbiam czerwień, miłością do tego koloru zapałałam na studiach. Biedna Olga pamięta moje relacje z cotygodniowych wypadów do Karolinki. Tak uparłam się na czerwony płaszcz,  że co tydzień sprawdzałam, czy takiego nie dowieźli. W końcu spełniłam swoje marzenie w Orsayu. Notabene płaszcz okazał się świetnej jakości, do dziś go noszę, ponieważ czas nie wpłynął negatywnie na jego stan.  Obecnie skanuję wnętrze sklepów pod kątem czerwonych ubrań. Jeśli takowych nie ma, to nawet nie wchodzę do środka. Oprócz czerwonych sukienek (w różnych odcieniach – malinowa czerwień, pomidorowa, truskawkowa etc.), mam też granatowe, niebieskie, czarne, żółte, fuksjowe i szare. Generalnie dobrze czuję się w żywych, nasyconych kolorach. Jestem bladą brunetką o ciemnych oczach, więc takie barwy są dla mnie stworzone.
seksowna sukienka


W czym podobasz się mężczyznom? Spódniczki

Mężczyźni także postrzegają je jako seksowne. Ba, spódniczki dopuszcza się jako element munduru – noszą je policjantki i żołnierki. W mojej szafie dominują mini. O ile sukienki zazwyczaj się nieco dłuższe, o tyle spódniczki kupuję wyłącznie krótkie. Wyznaję zasadę: im krótsza, tym lepsza.  Odsłaniają spory fragment nóg i tym samym mocno eksponują ich długość. Oczywiście na spotkania biznesowe nie chadzam w mini, znam bowiem umiar. Niemniej na spotkanie z przyjaciółmi zawsze zakładam to, na co mam ochotę. Posiadam zarówno rozkloszowane spódniczki, które nasuwają skojarzenia ze stylem retro i pin-up girl, jak i opięte, ołówkowe, które cudownie eksponują zgrabne pośladki. W przypadku spódniczek stawiam głównie na czerń, mam też kilka czerwonych. Uważam, że czerń można połączyć z bluzką w dowolnym kolorze. Mam też sporo czarnych i granatowych bluzek, które dobrze korespondują z czerwienią w dolnej części garderoby. Kocham spódniczki i sukienki, noszę je praktycznie od czasów studiów. Michał może to potwierdzić;)  Później po studiach musiałam się z nimi na krótko rozstać. W swojej pierwszej pracy byłam zdana na spodnie i bluzki z żabotem, w których czułam się jak pingwin.  Na dodatek po spodniach miałam pręgi i otarcia. Mam cienką i wrażliwą skórę, dlatego muszę nosić ubrania z miękkich i delikatnych tkanin. Jeans do takowych nie należy. Do dziś nie lubię spodni. Po pierwsze, kojarzą mi się z męskim strojem, a ja nie chcę czuć się jak facet, mam na tym punkcie małą schizę i nie kupię ubrania, które na pierwszy rzut oka może być zarówno damskie, jak i męskie. Z tego powodu mam problem z zakupem koszulek z długim rękawem. Muszą mieć kwiatki albo wiązania gorsetowe, wtedy wiem, że facet by ich nie założył.  Moje jedyne jeansy, te do lasu i w góry, są dopasowane i z wysokim stanem – takie do talii. Faceci raczej takich nie noszą;) Po drugie, są niewygodne, twarde i nie wiem, co musiałoby się stać, aby przekonać mnie do ich noszenia. Chyba ktoś musiałby mi nieźle sypnąć groszem,  żeby w ogóle chciało mi się w nich męczyć;) Owszem, zakładam czasem spodnie do lasu, żeby nie podrapać nóg. W spódniczkach nie zdobywam też górskich szczytów, wówczas lepsze są znienawidzone spodnie. Jednak gdy mam możliwość wyboru, zawsze zdecyduję się na sukienkę lub spódnicę. Dzięki nim pozbyłam się ciągłych pręgów i otarć z nóg. Wystarczy, że chodzę w jeansach więcej niż 2 godziny i dosłownie wszystko mnie swędzi. Nawet zimą zakładam spódniczki i sukienki, w końcu od czego są rajstopy 150 DEN;)

Szorty

Tak, jak nienawidzę długich spodni, tak kocham szorty, zwłaszcza takie z elastycznych tkanin, podkreślające pośladki i długie nogi. Chętnie je noszę, gdyż są wygodne i czuję się w nich kobieco. Oczywiście przy zakupie zwracam uwagę na krój. Nie dla mnie nijakie, niedopasowane szorty. Ja lubię wszystko, co opina sylwetkę;)

Szpilki

Moja Magda do dziś opowiada o moich przebieżkach na szpilkach. Pamiętam, jak na 12-centymetrowych szpilkach z CCC biegłam z głównego budynku uniwerku na swój wydział. O dziwo, nigdy nie złamałam  nogi, nawet się nie potknęłam i prawie nigdy się nie spóźniałam. To były piękne czasy;) Później na pewien czas musiałam zrezygnować ze szpilek przez drobną kontuzję. Odradzam chodzenie w butach na obcasach do centrum handlowego na obrzeżach miasta po to, aby zdążyć kupić ostatnią lustrzankę z promocji. Cóż, miewało się takie szalone pomysły;) Wiosną i latem tego roku musiałam pomykać w balerinkach, które notabene lubię, czuję się w nich drobna i kobieca. Ale jesienią nic mi już nie dolega i powróciłam do ukochanych botków na obcasie;)

Pończochy

Na co dzień noszę rajstopy, ale latem niejednokrotnie pończochy uratowały mi skórę. I to dosłownie. Na niektóre egzaminy w sesji letniej trzeba było ubrać się dość elegancko, inaczej można było od razu pomyśleć o poprawce we wrześniu. Pończochy wówczas okazały się nieocenione. Nie naciągamy ich na pośladki, więc przewiew powietrza jest zdecydowanie lepszy. Na dodatek można je łatwo ściągnąć, nawet pośrodku rynku, nie budząc przy tym niezdrowej sensacji. Na studiach nosiłam pończochy samonośne, ale obecnie stawiam na takowe, które przypina się do pasa. Ba, dorobiłam się dwóch pasów do pończoch. Jeden kupiłam w Intimissimi, drugi otrzymałam wraz z gorsetem;)  Uważam, że pończochy są niezwykle seksowne;) Zwłaszcza jeśli mają u góry coś koronkowego.  Ostatnio dzięki Darusi:* zrobiłam małe zapasy;) Mam nawet czerwone, które czekają na swoją premierę.


Gorsety

Swój pierwszy gorset kupiłam w tym roku i żałuję, że nastąpiło to tak późno. Wprawdzie znalezienie odpowiedniego modelu zajęło mi sporo czasu, to warto było poświęcić się tej czynności. Dziewczyny, gorset to największe dobrodziejstwo. Wspaniale podkreśla to, co w nas najlepsze – piersi, seksowne wcięcie w talii i zgrabne pośladki.  Każda z nas może tak dobrać gorset, by wyglądać niczym bogini. Mój jest czarno-niebieski i zapinany na haftki;)

Czerwone paznokcie

Mam chyba ze 100 lakierów do paznokci, ale najczęściej używam tych w odcieniach czerwieni. Cóż, ja na to poradzę, że upodobałam sobie ten kolor. Co ciekawe, mężczyźni też go lubią, ponieważ kojarzy im się z namiętnością, kobiecością i seksem;)

Czerwone usta

Czerwona szminka to nasza najlepsza przyjaciółka. Nie ma chyba kobiety, której by nie pasowała. Niestety, nie każda z nas potrafi trafić z odcieniem. Ja jestem prawdziwą szczęściarą, bo mogę przebierać w czerwieni jak w ulęgałkach. Malinowa, truskawkowa, krwista czy pomidorowa – każda pasuje do ciemnych włosów i bladej cery. Jednak są dziewczyny, które nie mają tak łatwo jak ja. Muszą się naprawdę sporo natrudzić, by w czerwieni wyglądać dobrze. W życiu nie ma jednak tak łatwo, w nudziakach wyglądam na chorą;)
czerwona szminka

Powiększone oczy

Niektóre kobiety odziedziczyły takowe po swoich rodzicach. Inne muszą wyposażyć się w kosmetyki do makijażu oczu i posiąść kilka trików, które optycznie powiększają oczy. Mężczyźni lubią duże oczy, ponieważ kojarzą im się z młodością.  Ze swoich jestem zadowolona, nie są może tak duże jak w bajkach anime, ale nie należą też do mikroskopijnych. Dzięki Bogu, bo mam wrażliwe spojówki i nakładanie cielistej kredki na linię wodną zawsze kończy się zaczerwienieniem i fontanną łez.  Na szczęście oczy można powiększyć optycznie, umiejętnie tuszując rzęsy. O niealergizującą maskarę jest już dużo łatwiej. Ostatnio nawet marka pielęgnacyjna AA wypuściła kolorówkę dla alergiczek;)

Zarumienione policzki

Uchodzą za synonim młodości, podniecenia itp., na szczęście można sobie dodać koloru za pomocą różu, z czego skwapliwie korzystam. Obecnie używam różu Felicea, który jest delikatny i naprawdę jasny.  Bronzera mogę nie mieć w swojej kosmetyczce, ale bez różu nie wyobrażam sobie makijażu. A pomyśleć, że jeszcze na początku studiów nie uznawałam tego kosmetyku. Dziś jest moim must have;)
felicea róż do policzków

Połyskujące kolczyki i wisiorki

Mężczyźni też lubią biżuterię, zwłaszcza taką, która podkreśla nasze atuty. Długie kolczyki eksponują długą, zgrabną szyję, zaś wisiorek zwraca uwagę na biust. Nawet jeśli nie jesteś wielką fanką biżuterii, spraw sobie jeden komplet, w którym czujesz się naprawdę dobrze. A wtedy już tylko pozostaje ci kusić nim swojego męża, partnera lub faceta, który właśnie wpadł ci w oko;)

A Wy w jakich strojach czujecie się najkorzystniej? Lubicie nosić sukienki, a może dopasowane jeansy królują w Waszych kreacjach?  Uważam, że niektóre kobiety wyglądają w nich naprawdę dobrze i seksownie, ale ja nie należę do miłośniczek spodni. Dla mnie są niewygodne i już;)  Na co dzień zakładacie biżuterię, czy raczej traktujecie ją jako mało praktyczną? Jak wygląda Wasz makijaż? Podkreślacie usta, czy eksponujecie oczy?:)  Czekam na Wasze komentarze;) Mam nadzieję, że niniejszy wpis potraktujecie z przymrużeniem oka. Nie chodzi mi o to, by napiętnować spodnie i wychwalać pod niebiosa sukienki. Po prostu ja wolę sukienki i spódniczki, gdyż lepiej się w nich czuję. Gdy je założę, czuję się naprawdę seksownie, a w spodniach nijako

PS Notka opublikowana automatycznie, po uprzednim zaplanowaniu.

23 komentarze:

  1. O tak! Wszystko prawda :D Pięknie wyglądasz w tej czerwieni i szpilkach, jak milion dolarów :) Uwielbiam sukienki, szpilki, szminki, i wszystko co kobiece :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mamy tak samo;) Ja też kocham wszystko, co kobiece. Jak zobaczę coś ładnego w sklepie, to idę to kupić. A czasem zdarza się, że przez wiele miesięcy nic nie kupuję, bo nie lubię sportowych ciuchów, a takie są aktualnie modne. Ma być kobieco i basta;)

      Usuń
  2. Ja to jednak jestem zwolenniczką własnego komfortu, aniżeli ubierania się dla podobania komuś, więc wybieram jeansy :) W czerwieni na ustach też siebie nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie wszystko zebrałaś, tylko że dla mnie to nie wygodne, mieszkam na wsi i tu najbardziej praktyczne są kalosze. Natomiast na specjalne okazje lubię się wyszykować, na co dzień lubię styl sportowy. Wolę, kiedy męzczyzna docenia walory mojego umysłu, czy np. to że dobrze gotuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To super, że na specjalne okazje lubisz się wyszykować. Dużo zależy też od pracy i miejsca zamieszkania. Ja mieszkam w mieście i pracuję w biurze, więc mam znacznie szersze pole manewru;)

      Usuń
  4. Jakbym ubrała w taką pogodę spódnice to na drugi dzień wylądowałabym w szpitalu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wszystko zależy od grubości spódnicy i rajstop. W niektórych spódnicach jest o wiele cieplej niż w spodniach:)

      Usuń
    2. Zgadzam sie w 100%. Jestem miłośniczką dżinsow (czasem chodze w spodniczkach) ale jak jest zimno to wole grube rajstopy i ciepła spodniczke bo nie cierrrrpie rajstop pod spodniami. Aaa... a z wiekiem niestety przd hmmm... no coz, spodniczki czy sukienka to juz wogole nie powoduja nieestetycznych "zagniecen skory" kiedy sie rozbieramy w sytuacjach intymnych :P dlatego tez jedt to dodarkowy powod dla ktorego czasem rezygnuje z dżinsów choc j3 uwielbiam i uwazam ze tez odpowiednio skrojone i z elastanem ( czy tam lycrą ) rowniez podkteslaja atuty figury oraz pupę :D pozdrawiam i gratuluje odwagi wypowiedzi !

      Usuń
    3. Zgadzam sie w 100%. Jestem miłośniczką dżinsow (czasem chodze w spodniczkach) ale jak jest zimno to wole grube rajstopy i ciepła spodniczke bo nie cierrrrpie rajstop pod spodniami. Aaa... a z wiekiem niestety przd hmmm... no coz, spodniczki czy sukienka to juz wogole nie powoduja nieestetycznych "zagniecen skory" kiedy sie rozbieramy w sytuacjach intymnych :P dlatego tez jedt to dodarkowy powod dla ktorego czasem rezygnuje z dżinsów choc j3 uwielbiam i uwazam ze tez odpowiednio skrojone i z elastanem ( czy tam lycrą ) rowniez podkteslaja atuty figury oraz pupę :D pozdrawiam i gratuluje odwagi wypowiedzi !

      Usuń
  5. Mój uniform weekendowy to sukienki (rozkloszowane, kopertowe, koszulowe, skater - maja wygladac kobieco i tuszowac wypukly brzuch) , a w tygodniu jeansy/Legginsy plus luzna koszula i wlosy w messy bun :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś praktyczna;) Czasem w tygodniu nie da się ubrać zbyt elegancko, trzeba się ubrać przede wszystkim wygodnie;)

      Usuń
  6. Przede wszystkim mężczyźni w ogromnej większości nie rozróżniają sukienki od spódniczki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, że niektórzy mają z tym problem, ale nie wszyscy. Współczynnik doedukowania w tej kwestii ostatnio wzrasta;)

      Usuń
  7. Zarówno ja, jak i sporo facetów z którymi rozmawiałam na temat kobiecej urody (pisząc bardzo ogólnie) nie zgadzamy się z większością wyżej wymienionych punktów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, każdy facet ma inny gust, ale większość to wzrokowcy;)

      Usuń
  8. Jaka laseczka no no ;D nie przepadam za czerwonymi kolorami ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, a jakie są Twoje ulubione kolory?:) Ja oprócz czerwieni lubię jeszcze żółty, fuksję, ciemną zieleń i granat;)

      Usuń
  9. Super wyglądasz :) Ja niestety nie umiem/nie preferuję makijażu. Po prostu nie umiem się malować. Paznokcie z racji pracy odpadają. Jestem pielęgniarką. Jeśli mam odnieść się do Twojego posta. Potwierdzam, że działają pończochy. Zdecydowanie! Zwłaszcza, że facet jest wzrokowcem (jak większość). :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pończochy mają w sobie coś wyjątkowego, prawda?:) Co do makijażu, to ja też jakąś mistrzynią nie jestem. Podziwiam dziewczyny, które potrafią zdziałać cuda na powiece;) Ja w makijażu oczu ograniczam się do minimum, bo tak też lepiej wyglądam. A w niektórych zawodach paznokci nie pomalujesz;/

      Usuń
  10. Sukienka, szpilki i czerwień, to idealne połaczenia <3

    OdpowiedzUsuń

Pozostawiając u mnie komentarz, pozostawiasz u mnie swoje dane osobowe. Są one starannie przechowywane i nieudostępniane innym podmiotom.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...