Władimir Putin. Wywiad, którego nie było – Arleta Bojke

Arleta Bojke pracowała jako korespondentka TVP w Rosji i na Ukrainie, obserwowała z bliska procesy zachodzące w tych krajach w przeciągu kilku ostatnich lat. Swoje spostrzeżenia dziennikarka postanowiła zawrzeć w książce Władimir Putin. Wywiad, którego nie było. Wielokrotnie wspominałam na blogu, że Rosja to kraj, który nie przestaje mnie intrygować. W tym miejscu powołam się na słowa Arlety Bojke, które celnie ujęła moje uczucia do tego kraju. Rosja ma dwie twarze, jedną z nich jest twarz polityków o mocarstwowych żądaniach, którzy nie cofną się przed niczym, by osiągnąć swój cel. Druga twarz Rosji jest zdecydowanie przyjemniejsza w odbiorze, to zwykli ludzie zamieszkujący ten kraj, którzy mają dla obcych, w tym Polaków sporo życzliwości pomimo napiętych stosunków pomiędzy obydwoma państwami. Osobiście znam sporo Rosjan – mieszkają przy tej samej ulicy co ja. Cechuje ich życzliwość i chęć pomocy. Dobre zdanie mam też nt. rosyjskich artystów i kultury. Ze względu na intensywne uczucia, jakimi darzę Rosję, nie mogłam przejść obojętnie obok książki Władimir Putin. Wywiad, którego nie było.

Władimir Putin Wywiad którego nie było




Władimir Putin. Wywiad, którego nie było – oryginalna konwencja literacka

Arleta Bojke zdecydowała się na dość ciekawą konwencję literacką. Każdy rozdział książki Władimir Putin. Wywiad, którego nie było rozpoczyna pytanie, które dziennikarka zadałaby prezydentowi Rosji, gdyby miała taką możliwość. Niestety, włodarz Kremla woli udzielać wywiadów mediom z krajów, które mają sporo do powiedzenia na arenie międzynarodowej. Najchętniej rozmawia z dziennikarzami z Niemiec, Francji, Włoch, Chin, USA i Japonii. Polsce udzielił tylko jednego obszernego wywiadu, rozmowę przeprowadził Adam Michnik związany z Gazetą Wyborczą. Paru polskich dziennikarzy dostąpiło zaszczytu w postaci krótkiej odpowiedzi Władimira Putina na zadane pytanie dotyczące bieżących wydarzeń. W związku z tym, iż Arleta Bojke nie przeprowadziła nigdy wywiadu z gospodarzem Kremla, udzielając odpowiedzi na pytania, posiłkowała się wypowiedziami z zagranicznych mediów. Po każdej odpowiedzi pojawia się rozwinięcie będące reportażem z Ukrainy lub Rosji. Muszę przyznać, że ta nietypowa konwencja literacka bardzo przypadła mi do gustu.

Aneksja Krymu – dlaczego półwysep tak szybko przeszedł w ręce separatystów?

Dużo miejsce w książce Władimir Putin. Wywiad, którego nie było, Arleta Bojke poświęciła aneksji Krymu i wojnie na wschodzie Ukrainy. Dziennikarka TVP pojawiła się na Krymie, gdy pod siedzibą lokalnego parlamentu trwały demonstracje prorosyjskie. Arleta Bojke postanowiła poznać opinie obu stron konfliktu. Zapytała ludzi, którzy przyszli wyrazić chęć przyłączenia do Rosji, dlaczego chcą oderwać się od Ukrainy. Padały różne odpowiedzi z ust różnych osób – młodszych i starszych, kobiet i mężczyzn, średnio zamożnych i biednych. Wszyscy pragnęli przyłączyć się do Rosji, ponieważ byli wściekli na władze w Kijowie, które przez lata lekceważyły wschodnie rubieże kraju. Nie liczyły się z ich zdaniem, nie usiłowały im pomóc w rozwiązaniu problemów ekonomicznych. Na dodatek rząd w Kijowie popełnił ogromny błąd, usiłując zwalczać język rosyjski, który dla wielu osób był jedynym, jaki znały. Ponadto Rosja kojarzyła im się z ładem, porządkiem i dobrobytem. Putin robi wszystko, by emerytury docierały do emerytów zawsze na czas, dzięki czemu unikać niepokojów społecznych i cieszy się wysokim poparciem wśród swoich wyborców. Do tego należy dodać fakt, że wiele osób mieszkających na terenie Krymu i Donbasu miała przodków Rosjan. Oglądała rosyjskie kanały telewizyjne, przesiąknęła tamtejszą propagandą Na dodatek nie podobało im się, że Kijów, nie pytając ich o zdanie, pragnie integrować się z Unią Europejską. Całe to napięcie musiało w końcu znaleźć ujście...

Przejmowanie władzy na Krymie przebiegło dość pokojowo, jeśli w ogóle można to określić w ten sposób. Wielu żołnierzy i policjantów oddawało separatystom kolejne budynki i punkty kontrolne. Funkcjonariusze nie chcieli bowiem doprowadzać do rozlewu krwi, w Rosjanach widzieli bratni naród. Ponadto bali się o losy swoich bliskich. Trudno ich winić za zaistniały stan rzeczy, w końcu rozkaz z Kijowa wzywający do walki przyszedł dość późno...

Wojna na wschodzie Ukrainy

O wiele gorzej sytuacja wygląda w Doniecku i Ługańsku, gdzie doszło do regularnej wojny. W jej wyniku życie straciło wielu żołnierzy z obydwu stron barykady. Członkowie rosyjskiej armii to często młodzi chłopcy, którzy nawet nie wiedzieli, że wysyła się ich jako tanie mięso armatnie na wschód Ukrainy. Donieck i Ługańsk to dziś zrujnowane miasta, z którego uciekły tysiące rodzin. Choć mogłoby się wydawać, że wystarczy jeden rozkaz Władimira Putina, a wojna zakończyłaby się z dnia na dzień, to sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana. Dżin uciekł z butelki i nie da się go złapać. Wschód Ukrainy znajdujący się pod rosyjską okupacją to styk wpływów różnych oligarchów i urzędników, którzy nie będą chcieli łatwo oddać raz zdobytej władzy.

Problemy współczesnej Rosji

Arleta Bojke nie ogranicza się tylko do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Przygląda się też rosnącemu wpływowi Kozaków, prywatnym organizacjom, które poszukują szczątków żołnierzy z Armii Czerwonej. Na jej celowniku znajduje się także doroczna konferencja Władimira Putina. Dość szeroko Arleta Bojke relacjonuje wydarzenia ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Niestety, już rok po tragedii nasze stosunki z Rosją uległy pogorszeniu. Choć komisja zajmująca się badaniem przyczyn katastrof lotniczych już dawno zakończyła prace, prokuratura robi wszystko, by sprawa nie znalazła swojego finału. Arleta Bojke w książce Władimir Putin. Wywiad, którego nie było opisuje też życie zwykłych Rosjan, ich życzliwość, pogodne podejście do życia oraz przygotowania do zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi. Aby przygotować tę wielką imprezę, trzeba było przesiedlić tysiące ludzi, wiele domostw ucierpiało też w wyniku wstrząsów towarzyszących budowie obiektów sportowych.

Arleta Bojke i jej obiektywizm dziennikarski

Muszę przyznać, że bardzo spodobały mi się reportaże Arlety Bojke. Nie wieje z nich nudą, wręcz przeciwnie, wciągają niczym najlepszy film akcji. Na dodatek autorka stara się zachować obiektywizm i poznać relacje różnych stron konfliktu. Choć pozytywnie ocenia marsze antyputinowskie, ma problem z oceną Aleksieja Nawalnego – rosyjskiego opozycjonisty, który niejednokrotnie lekceważył dziennikarzy. W książce Władimir Putin. Wywiad, którego nie było nic nie jest biało-czarne. Dziennikarka zdaje sobie bowiem sprawę, że napaść Rosji na wschodnie rubieże Ukrainy jest niedopuszczalna, ale władze w Kijowie zaniedbały Krym i Donbas, przez co ściągnęły na siebie problemy. Gdybym wszystkim obywatelom żyło się dobrze, nie tęskniliby oni za Rosją. Ukraina nie powinna też traktować gorzej rosyjskojęzycznej ludności. Gdyby ta nie czuła się uciskana, nie oddałaby tak łatwo Krymu w ręce separatystów. Podoba mi się wielowymiarowość reportaży Arlety Bojke. Nie wszyscy dziennikarze potrafią zachować tak daleko posunięty obiektywizm. Książka została napisana przystępnym językiem, dzięki czemu czyta się ją stosunkowo szybko.

karminowe.usta


8 komentarzy:

  1. Temat bardzo na topie! Myślę, że warto siegnąć po taką pozycję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto zapoznać się z tą książką, aby być na bieżąco z wydarzeniami przy naszej wschodniej granicy.

      Usuń
  2. trafia na listę do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziwo, bardzo dobrze czyta się tę książkę, choć wydało ją Wydawnictwo Naukowe PWN:)

      Usuń
  3. Trafi na moją listę czytelniczą.

    OdpowiedzUsuń
  4. No no pozycja godna przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arleta Bojke obiektywnie ukazała konflikt rosyjsko-ukraiński, w książce jest sporo ciekawostek, z którymi warto się zapoznać.

      Usuń

Pozostawiając u mnie komentarz, pozostawiasz u mnie swoje dane osobowe. Są one starannie przechowywane i nieudostępniane innym podmiotom.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...