Kosmetyki dla bladolicych i recenzje książek: Pomadka Avon Matte Legend Legendary

Bardzo przypadł mi do gustu fiolet z serii Avon Matte Legend, który kryje się pod nazwą Admire. Jego jakość okazała się niezwykle satysfakcjonująca. Dlatego ucieszyłam się, gdy mogłam zapoznać się ze szminką Avon Matte Legend Legendary. Czy przypadła mi ona do gustu?

Kolor

Pomadka Avon Matte Legend Legendary to klasyczna, chłodna czerwień, która posiada delikatny, niebieskawy podton. Ten optycznie wybiela zęby. Bardzo lubię takie klasyczne, kobiece odcienie szminek. Pomadka na pewno znajdzie u mnie częste zastosowanie, bo lubię malować usta na czerwono, co zresztą widać po nazwie bloga;)

Wykończenie

Szminka Avon Matte Legend Legendary nie jest klasycznym, tępym matem, który wysusza usta. Wykończenie tej pomadki określiłabym jako piankowo-pudrowe. Nosi się ją naprawdę lekko i przyjemnie.

Pigmentacja

Kocham dobrze napigmentowane szminki. Omawiana pomadka należy do tego grona. Zapewnia pełne krycie już przy pierwszym pociągnięciu, co mnie bardzo cieszy, bo to znacznie przyspiesza wykonywanie makijażu.

Trwałość

Na moich ustach pomadka Avon Matte Legend Legendary wygląda nienagannie nawet przez 8 godzin. O dziwo, niestraszne jej podjadanie czy picie. Ściera się, na szczęście równomiernie, jedynie przy konsumowaniu tłustych potraw.

Nawilżenie ust

Pomadka Avon Matte Legend Legendary nie nawilża ust, ale na szczęście też im nie szkodzi. Po demakijażu warto nałożyć balsam ochronny, aby odżywić wargi.

Wygoda aplikacji

Sztyft przypominający kryształ wygląda efektownie dzięki licznym żłobieniom, ale są one szalenie mało użytkowe. Nie umiem nałożyć tej szminki bezpośrednio z opakowania, muszę posiłkować się specjalnym pędzelkiem do ust kupionym w Sephorze.