Błyszczyk Maybelline Colorsensational




Jak zapewne zdążyłyście zauważyć, nie należę do osób lubiących błyszczyki. Aczkolwiek ma jeden, który kupiłam kiedyś w jakiejś promocji, bo akurat mi się spodobał. Kupiłam go pod wpływem chwili i teraz staram się go zużyć, mam na to miesiąc, zanim minie pół roku od otwarcia. Poza tym dostałam ostatnio w prezencie przy zakupie cieni z Joko bez parabenów, fioletowy błyszczyk z Joko, ale na razie go nawet nie otwierałam. Najpierw zużyję to, co mam. Dzisiaj przedstawię Wam Maybelline Colorsensational Gloss o odcieniu 215, czyli „I love lilac”.

Kolor
Jasny, różowy, ale nie jest to żrący, nie widać go z drugiego końca korytarza. Jest dosyć cielisty, naturalny. Wtapia się w skórę ust.

Smak
Taki niezidentyfikowany, chemiczny, owocowy. Nie drażni mnie. Myślę, że smak ma imitować egzotyczne owoce.

Zapach
Również trudny do precyzyjnego określenia, aczkolwiek kojarzy się z owocami, jest słodki, ale nie mdły.

Aplikator
Nie lubię błyszczyków pozbawionych aplikatora, nie przekonują mnie takie w słoiczkach, które trzeba nabierać palcem, jest to niehigieniczne. Nie lubię też wyciskać produktu z plastikowej tubki. Ten aplikator jest dość przyzwoity, bez problemu nabiera się nim kosmetyk.

Wydajność
Myślę, że 6,8 ml to dla osób lubiących błyszczyki niewiele i zostałby przez nie zużyty w ciągu 1,5 miesiąca. Ja nie jestem zwolenniczką błyszczyków, zdecydowanie wolę szminki.

Konsystencja
Nie jest ani za rzadka, kosmetyk nie ścieka z aplikatora, ani za gęsta. W sam raz, przynajmniej jak dla mnie.

Lekko szczypie
Błyszczyk tuż po aplikacji lekko szczypie. Nie lubię tego efektu, ale na szczęście jest to słabe mrowienie i krótkotrwałe, więc jestem je w stanie znieść.

Nie powiększa ust
Ust nie powiększa ust wskutek reakcji alergicznej, ale ponieważ sprawia, że nasze wargi wyglądają jak tafla, zwiększa ich rozmiar dzięki prawom optyki.

Nie ma wielkich drobinek
Strasznie nie lubię brokatu, nie przepadam również za nachalnymi drobinkami. Tutaj obecne są takie „mikroskopijne perełki”, które odbijają światło. Moim zdaniem całość wygląda dość estetycznie.

Jest lepki, ale nie skleja ust
Błyszczyk to błyszczyk, ze swej natury jest lepki, aczkolwiek ten nie skleja ust, nie łapie włosów. Pod tym względem jest dość przyzwoity.

Trwałość
Na moich ustach wytrzymuje niecałą godzinę, po upływie tego czasu na ustach pozostają resztki, które nadają wargom lekką poświatę.
Nie nawilża ust
Ale moje wargi są kapryśne, lubią się tylko z Neutrogeną, pomadką Sylveco i szminką Collistara.

Może przesuszać
Dlatego nie nakładam go przed wyjściem na dwór, ponieważ w moim odczuciu zawiera wodę, która może przyczynić się do katastrofy na moich wargach. Ponadto nakładam go na pomadkę z Sylveco, bo solo wysusza moje usta. Ale jak już pisałam, moje usta należą do wyjątkowo kapryśnych. Ale generalnie odradzam stosowanie błyszczyków zimą, gdy wychodzimy na podwórze, ponieważ w moim przekonaniu do tego typu produktów dodaje się wodę i emulgatory.

Cena
Ja go kupiłam bodajże za 17-18 zł, normalnie kosztuje 21 zł. Nie jest zatem specjalnie tani, ale też odbiega jakościowo od tanich błyszczyków, które często sklejają usta, mają wielkie drobinki.

Dostępność
Z tego, co się orientuje, dostaniecie go w Naturze, Superpharmie, Rossmannie i Schleckerze. Jest powszechnie dostępny.

Słabo kryje
Błyszczyk należy do tych, które tworzą lekką poświatę, odbijają światło, ale nie kryją naturalnego koloru naszych ust.

Nie błyszczy się nachalnie
Błyszczyk tworzy taflę odbijającą światło. Wygląda to estetycznie. Nie błyszczymy się jak latarnia, dla mnie jest to bardzo ważne, ponieważ nie przepadam za nadmiernym połyskiem.

Opakowanie
Proste, w kształcie prostopadłościanu, wykonane solidnie, błyszczyk z niego nie wycieka, aplikator jest przymocowany do srebrnej nakrętki, z której owe „srebro” nie schodzi. Sprawia wrażenie eleganckiego:) Lubię je oglądać w kosmetyczce:D

Reasumując: jeśli lubicie błyszczyki, to z tego powinnyście być zadowolone, ponieważ jest całkiem przyzwoity. Nie zawiera nachalnych drobinek, nie działa jak lep na muchy.

PS Lubicie błyszczyki, a może wolicie szminki? Jeśli siegacie po błyszczyki, to po takie dające efekt mrowienia, czy pozbawione go? Wolicie produkty kryjące, czy nadające poświatę? Jakie są Wasze ulubione błyszczyki?

7 komentarzy:

  1. mój ulubiony błyszczyk, uwielbiam!
    muszę sobie zakupić, bo mi się kończy

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja nie używam błyszczków, nie mam ani jednego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. moje usta tez latwo wysuszyc :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładny kolorek ale wolę pomadki:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ten blyszczyk w 2 odcieniach i jak dla mnie jest bardzo fajny, ale troche za duze i za cienkie opakowanie ma ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. ciekawy blog, dodaję do obserwowanych i będę częściej zaglądać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zakręcony świat Wery, jeśli masz u siebie w mieście duże Tesco, to poszukaj go tam, ponieważ widziałam dzisiaj, że przeceniono o 50% wszystkie błyszczyki. Niestety, pomadki były nieprzecenione.

    eve, widzę, że nie jestem osamotniona, jeśli chodzi o wysuszanie warg. Mi pomaga pomadka z Sylveco i preparat witaminowy Lips od Pharmacy Laboratories. Z tym, że ten drugi preparat musi być używany, jak nie wychodzisz z domu, ponieważ bieli, ale pomaga, zwłaszcza jeśli masz problemy z wchłanianiem witamin z grupy B albo też cierpisz na bardzo obfite miesiączki.

    Makeupkama, Let`s Talk Beauty, także wolałabym pomadkę w tym kolorze:)

    kosmetykoholiczka_1919, mi się akurat to duże opakowanie podoba, ale rozumiem problem, bo bardzo ciężko wchodzi do kosmetyczki, trzeba go układać pod kątem.

    Monika, cieszę się, że ktoś chce czytać te moje wypociny:)

    OdpowiedzUsuń

Pozostawiając u mnie komentarz, pozostawiasz u mnie swoje dane osobowe. Są one starannie przechowywane i nieudostępniane innym podmiotom.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...