L`Oreal Pure Zone-żel dogłębnie oczyszczający



Dziś pora na recenzję kompletnego niewypału. Czasami tak jest, że skuszone marką, kupujemy produkt, który nie tylko okazuje się kiepski, ale również nam szkodzi. Ja się nacięłam przy zakupie L`Oreal Pure Zone.

Co mówi producent?
Żel dogłębnie oczyszczający
Działanie:
  1. Przeciw zaskórnikom
  2. Przeciw niedoskonałościom
  3. Przeciw błyszczeniu się skóry”

CleanPod
To chyba jedna z niewielu zalet tego produktu. Bardzo przyjemnie masuje się nim twarz. Jest rzeczywiście miękki, nie poranimy się nim, ale jednocześnie jest to rzecz poprawiająca nasze ukrwienie. Trochę bałam się, jak będzie z jego trwałością. Niepotrzebnie, CleanPod jest trwały. Nie ma problemu z jego myciem po zakończeniu użytkowania produktu. Ponieważ żel z L`Oreala to totalna porażka, to zaczęłam stosować CleanPoda przy wykonywaniu peelingów, ponieważ całkiem przyjemnie masuje się nim twarz, pomaga w pozbyciu się martwego naskórka.

Dobrze się zalepia
Początkowo myślałam, ze CleanPoda będę musiała trzymać w jakimś pudełku, bo byłam przekonana, że ta nalepka długo nie przetrwa i trzeba będzie mu znaleźć nową lokalizację. Tymczasem nalepka okazała się stabilna i trwała, za każdym razem można było wsadzić CleanPoda na jego miejsce.

Skóra mniej się błyszczy
Rzeczywiście skóra po umyciu twarzy żelem błyszczy się mniej. Ale tutaj nie mamy do czynienia z efektem zmatowienia twarzy, lecz doświadczamy jej przesuszenia.

Pory nadal zamknięte
Na początku myślałam, że muszę dłużej poużywać żelu, żeby odblokować pory. Stosowałam prawie 3 tygodnie i nie zauważyłam, żeby doszło do jakiegokolwiek oczyszczenia. Gdy oczyściłam twarz przy użyciu plastrów, pomyślałam, że może ów żel zwęży moje pory. Nic takiego nie miało również miejsca.

Podrażnia
Ten żel ma wybitne właściwości podrażniające. Powoduje uczucie pieczenia, wywołuje zaczerwienienie skóry. Myślę, że to zasługa kwasu salicylowego, którego stężenie wcale nie jest „optymalne”, jak deklaruje producent. Jest to produkt niezwykle żrący. Gdy go zmywałam, to nawet ręce mnie piekły.

Wysusza
Jeszcze żaden żel nie stworzył na mym licu takiej Sahary jak ten. Skóra schodziła dosłownie płatami, bolała niemiłosiernie. W nocy budziłam się z bólem. Przez tydzień musiałam ją intensywnie nawilżać, by powróciła do jako takiego stanu.

Nie zapycha
Żel nie zapycha, ale to nie ma znaczenia, jeśli spojrzy się na jego właściwości wysuszająco-podrażniające.

Charakterystyczny zapach
Produkt śmierdzi chemią. Zasadniczo na podstawie zapachu powinnam go odrzucić i nie nakładać na twarz. Takie stężenie żrących, silnych chemikaliów musi nam wyrządzić krzywdę.

Usuwanie zanieczyszczeń
Produkt dobrze usuwa zanieczyszczenia typu pyły, paprochy, które w ciągu dnia zgromadziły się na naszej twarzy.

Nie radzi sobie z niedoskonałościami
Ten produkt wysusza wszystko prócz niedoskonałości. Pryszcze stają się jeszcze bardziej nabrzmiałe i pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że zwiększają swoją liczebność. Myślę, że nasza skóra na wysuszenie reaguje zwiększeniem pracy gruczołów łojowych i takie są tego efekty. Poza tym CleanPod uszkadza nasze pryszcze i rozprzestrzenia mikroorganizmy leżące u podłoża wysypu.

Cena
Produkt jest dość drogi. W regularnej sprzedaży można go nabyć za 25 zł, mnie skusiła promocyjna cena 15 zł.

Konsystencja
Zwykły, przeźroczysty żel, który jest dość ciągliwy.

Tragiczny skład
Gdybym nie wparowała do Rossmanna na 5 minut przed zamknięciem i przeczytałabym skład, na pewno nie zdecydowałabym się na niego. Na drugim miejscu ma silny, żrący detergent- Sodium Laureth Sulfate, potem widzimy jeszcze glicerynę, kwas salicylowy, perfumy, mentol, ekstrakt z mięty pieprzowej. Nic więc dziwnego, że nasza skóra jest przesuszona, piekąca i obolała. Ja źle reaguję na mentol nawet w błyszczykach. Nie znoszę tego efektu napuchnięcia, tutaj twarz również była nabrzmiała. Efekt powiększenia ust to reakcja alergiczna na mentol, zatem nie powinno dziwić, że żel z L`Oreala podrażnia naszą twarz.

Ciekawe opakowanie
Jest ono niestandardowe, nowoczesne.

Nie polecam
Za każdym razem, jak słyszę o tym żelu, to wręcz czuję misję ostrzegania przed jego zakupem. Bardziej nacierpiałam się tylko przy aloesowym żelu pod prysznic z Lidla.  

13 komentarzy:

  1. a chciałam go kiedyś wypróbować

    OdpowiedzUsuń
  2. hm, u mnie sprawdzał się świetnie! a sama szczoteczka oczywiście została:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masakra ;| dobrze że tego nie kupiłam

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście, to jest kwestia indywidualna, czy nam podpasuje czy nie, ale dla mnie był za żrący, jakbym na siebie wylała rozcieńczone ACE. Zasadniczo efekt był taki sam jak po dotknięciu ławki w podstawówce, która była niedokładnie domyta z ACE. Niemiłosierny ból.

    OdpowiedzUsuń
  5. loreal znowu dał ciała jak zwykle:(
    zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  6. jeśli szukasz takiej szminki to proponuję zaglądnąć do Inglota, tam mają bardzo dużo kolorów. a kosztują około 20 zł, więc nie tak źle :) chociaż i tak mogłyby być ciut tańsze..

    OdpowiedzUsuń
  7. Uuuu chciałam go kupić, ale jednak zrezygnuje. L'oreal to coś się nie stara żeby wypuścić jakąś perełkę na rynek...

    co do Twojego komentarza na moim blogu;) dostęp do kolorówki mamy taki sam, bo ja w PL mieszkam;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lila, dzięki, na pewno przejdę się do Inglota, byłam jakieś 2 tygodnie temu, to byli akurat przed dostawą, (polowałam na lakier z nowej kolekcji).

    Shopaholic dream, zatem zamawiasz część kosmetyków przez internet?:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wegetarianka Bladolica wita inną wegetariankę Bladolicę :) Zobaczyłam Twój wpis u Matleeny i jeśli nadal jesteś zainteresowana mogę Ci odstąpić swoją fioletową pomadkę. Mam jeden egzemplarz z Elizabeth Arden, którego nie używam i po prostu się u mnie marnuje. Daj znać czy jesteś zainteresowana :)
    Pozdrawiam,
    Gunia

    OdpowiedzUsuń
  10. P.S. Odpisz na mój adres e-mail: vanityoverdose24@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj dopiero teraz przeczytałam, gdy już zaopatrzyłam się w fiolet do ust, ale wielkie dzięki za chęć pomocy, to jest naprawdę bardzo miłe:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakoś ostatnio zrezygnowałam z kosmetyków do twarzy z drogerii na rzecz tych z apteki. Niby nie ma jakiś tam cudów, ale przynajmniej nie "wysypuje" mnie co chwilę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Też uważam, że te apteczne powinny być ciut lepsze, aczkolwiek Effaclar z La Roche Posay strasznie mnie wysuszył;/

    OdpowiedzUsuń

Pozostawiając u mnie komentarz, pozostawiasz u mnie swoje dane osobowe. Są one starannie przechowywane i nieudostępniane innym podmiotom.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...