Przed Sylwestrem moja kosmetyczka
wzbogaciła się o kosmetyki do makijażu SinSkin. Otrzymałam cztery
godne uwagi produkty, które obecnie testuję, ale już widzę w nich
ogromny potencjał. Chciałabym Wam je pokrótce przybliżyć,
abyście wiedziały, na co warto zwrócić uwagę podczas wizyty w
drogerii Rossmann:)
SinSkin Holographic Highlighter Ambrosia
Ten rozświetlacz skradł moje serce, a
nie należę do osób, które muszą dodać sobie odrobinę blasku
przed wyjściem z domu. SinSkin Holographic Highlighter Ambrosia to
piękny rose gold, który na moich policzkach wygląda dość
szlachetnie. Gdyby było to złotko zatopione w beżowej bazie,
prawdopodobnie gryzłoby się ono z moim typem urody. Ale różowe
tony sprawiają, że rozświetlacz dobrze stapia się z moją
bladoróżową cerą. Mamy tutaj do czynienia z produktem wypiekanym,
który mieni się na różne sposoby w zależności od kąta padania
światła. Rozświetlacz SinSkin Holographic Highlighter Ambrosia
wspaniale odświeża makijaż i zmiękcza rysy twarzy. Po jego użyciu
makijaż nabiera szlachetnego wyrazu. Cera wygląda na wypoczętą i
świeżą. Lubię nakładać odrobinę rozświetlacza także na
powieki, aby uzyskać spójny look. Rozświetlacz jest trwały, nie
ściera się z twarzy w ciągu dnia.
SinSkin Honey Moon Love Lip Gloss
Ten błyszczyk jest fenomenalny. Mówię
to ja, miłośniczka pomadek. Kiedyś stosowałam błyszczyki i
srodze się na nich zawiodłam. Gdy chodziłam do gimnazjum,
nałożyłam na usta lipgloss w środku zimy, wyszłam na dwór i po
powrocie ze szkoły musiałam iść do lekarki po maść na odmrożoną
skórę. Niestety, jeszcze kilkanaście lat temu do błyszczyków co
niektóre firmy dodawały wodę, aby było taniej. Teraz ich skład
się zmienił. SinSkin Honey Moon Love Lip Gloss ma bardzo fajną,
treściwą listę ingredientów. Znajdziemy tu całą masę
emolientów, co czuć w konsystencji błyszczyka. Ten jest bardzo
tłusty i gęsty, przez co okazał się też ponadprzeciętnie
trwały. Troszkę liczyłam na nieco mocniejsze krycie, bo błyszczyk
ma taki ładny, żywy odcień różu w opakowaniu, ale jest
transparentny i zawiera drobinki, które właściwie mi nie
przeszkadzają. Traktuję go jako produkt pielęgnacyjny, który
optycznie powiększa usta i w mig likwiduje suche skórki. W
poniedziałek wyszłam z domu, mając na ustach jedynie błyszczyk.
Po raz pierwszy po powrocie do domu nie dokuczało mi nieprzyjemne
uczucie ściągnięcia.
SinSkin Must Have Oil Lip Gloss Carambola
Ten żółciutki, olejowy błyszczyk
nie zawiera brokatu. Nie jest też napigmentowany, dlatego jedynie
nabłyszcza usta, tworząc na nich gładką taflę. Dzięki niemu
wargi wydają się nieco większe, niż są w rzeczywistości.
SinSkin Must Have Oil Lip Gloss Carambola ma gęstszą, ale też
nieco bardziej tępą konsystencję niż SinSkin Honey Moon Love Lip
Gloss. Bardzo dobrze nawilża i natłuszcza usta dzięki bogactwu
emolientów. Niemniej odnoszę wrażenie, że najbardziej
spektakularne nawilżenie uzyskuję po aplikacji SinSkin Honey Moon
Love Lip Gloss.
SinSkin Smoky Kohl Kajal
Czarna kredka do oczu może posłużyć
nam do zaznaczenia linii wodnej lub jako baza pod smoky eyes, którą
rozciera się puchatym pędzlem. SinSkin Smoky Kohl Kajal to produkt
idealny nie tylko na karnawał, ale też na wszystkie większe
wyjścia, w tym na urodziny przyjaciół. Cieszę się, że kosmetyk
jest automatycznie wykręcany, ponieważ nie cierpię temperować
kredek. Te lubią się łamać, poza tym drewienko zawsze gdzieś
jest zbyt ostre i może podrażnić spojówkę.
Nie znam tych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńSą dostępne tylko w większych Rossmannach :)
UsuńBłyszczyków nie lubię ale ten rozświetlacz wygląda rewelacyjnie
OdpowiedzUsuńJa też ich nie lubiłam, ale ostatnio stosuje błyszczyki jako pomadke ochronna
UsuńByć może skuszę się na coś z tej marki :)
OdpowiedzUsuńGorąco polecam rozświetlacz :)
UsuńNie znam jeszcze tej firmy :)
OdpowiedzUsuńJest jakby co w większych Rossmannach :)
UsuńAmbrosia skradla moje serce :D
OdpowiedzUsuńTen rozświetlacz jest przepiękny :)
UsuńMam wszystkie i lubię. Chyba największe wrażenie wywarł na mnie olejek do ust (jest mega komfortowy), choć rozświetlacz też jest piękny!
OdpowiedzUsuń