Młodzieńcze wpadki


Bardzo spodobał mi się wczorajszy wpis llorandare. Młodzieńcze błędy popełniane w pielęgnacji i makijażu twarzy to temat, do którego dziś podchodzę z dystansem. Potrafię śmiać się z własnych porażek. Nie wstydzę się ich, ponieważ błędy idą w parze z początkiem nauki.

Kilka warstw tuszu
Jako nastolatka niejednokrotnie przesadzałam z ilością nakładanych kosmetyków. Na rzęsy potrafiłam nałożyć nawet 5 warstw tuszu. Nie przeszkadzały mi owadzie nóżki. Byłam przekonana, że dzięki nim moje rzęsy wyglądają na gęstsze;)

Czarne, grube kreski na górnej i dolnej powiece
Do dzisiaj lubię podkreślać linię wodną czarną kredką. Aczkolwiek teraz wiem, jak wykonywać taką kreskę. Wcześniej obrysowywałam całe oko czarną konturówką. Mało tego, wykonywane przeze mnie kreski były naprawdę grube. Z perspektywy czasu zdaję sobie sprawę, że wyglądało to przekomicznie.

Kilka warstw podkładu
Jako nastolatka miałam naprawdę ładną cerę. Dopiero po 20. roku życia zaczęłam mieć problem z niedoskonałościami. Mając lat naście byłam przekonana, że moja skóra wymaga poprawek, dlatego nakładałam na nią nawet 3 warstwy podkładu.

Perłowe cienie
Przed laty wielką miłością darzyłam perłowe cienie. Te w odcieniach bieli, srebra i różu najczęściej gościły na moich powiekach. Musiałam przypominać drag queen. W tamtych czasach ewidentnie ciągnęło mnie w kierunku tandety i kiczu.


Ciemny puder
Kiedy miałam lat naście, nie istniały wizażowe grupy wsparcia dla bladolicych ani sklepy internetowe tj. Biochemia Urody. Byłam zdana na ofertę drogerii, a ta zawsze była dla mnie zbyt uboga. Sięgałam po najjaśniejsze odcienie pudru, które dla mnie i tak były sporo za ciemne. Byłam przekonana, że ciemniejsza warstwa i tak wygląda lepiej od błyszczącej się cery.

Perłowe pomadki
Jako nastolatka po prostu kochałam perłę. Perłowe różowe pomadki zajmowały stałe miejsce w mojej kosmetyczce. Uważałam je za niezwykle twarzowe. Na szczęście w liceum zmieniłam zdanie i od tej pory sięgam głównie po szminki dające matowe/satynowe wykończenie.

Kolorowe włosy
Czasy gimnazjum to okres eksperymentów z kolorami. Na mojej głowie gościła krwista czerwień oraz ciemny fiolet. A wszystko zaczęło się od szamponetki, którą ciocia „zafarbowała” moje włosy. Burgund na tyle przypadł mi do gustu, że postanowiłam wypróbować inne warianty kolorystyczne. Tym razem w ruch poszły farby z amoniakiem. W liceum zapragnęłam być blondynką. Rozjaśniłam włosy na własną rękę i w rezultacie na mojej głowie pojawiła się jajecznica. Wtedy zrozumiałam, że najlepiej będzie, jeśli pokryję swoje kosmyki czarną farbą. W drugiej klasie liceum zrobiłam sobie czerwono-czarne pasemka. Mój partner do dziś wspomina chwilę, gdy w nowej fryzurze wkroczyłam na salę gimnastyczną.

Kolczyki
W liceum pokochałam piercing. Mój nauczyciel od angielskiego był niezwykle wymagający. Raz w miesiącu pisaliśmy sprawdzian ze znajomości kilku tysięcy nowych słówek. Nauka dostarczała mi sporo stresu, dlatego musiałam go jakoś odreagować. Piercing działał na mnie kojąco. Obecnie mogę pochwalić się zaledwie 5 dziurkami. Wcześniej miałam ich o wiele więcej. Na szczęście były niewielkie i bez problemu pozarastały.

Biała pomadka
Swego czasu w mojej kosmetyczce nie mogło zabraknąć białej, perłowej pomadki. Nie wiem, co w niej widziałam. Dzisiaj dostrzegam w niej szczyt tandety, w młodości doszukiwałam się w niej seksapilu.

Samoopalacz
Przed studniówką doszłam do wniosku, że nie będę wyróżniać się z otoczenia. Solarium nigdy mnie nie kusiło, bo odkąd pamiętam, zdawałam sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą promieniowanie. Swoją drogą „Tina” była całkiem niezłą gazetą. Jako 8-latka dorwałam się do prasy rodziców. Czułam się wtedy taka dorosła;) To właśnie w „Tinie” przeczytałam artykuł o filtrach przeciwsłonecznych. Wówczas zrozumiałam tylko tyle, że trzeba unikać słońca i smarować się 50-tką, inaczej szybko umrę:D Przed studniówką sięgnęłam po swój pierwszy i ostatni samoopalacz. Wcześniej nie miałam kontaktu z tego typu kosmetykami, więc nie bardzo wiedziałam, jak powinnam się z nim obchodzić. Oczywiście, doczekałam się smug. Potem moja przyjaciółka próbowała je przykryć kolejną warstwą tego „cuda”. W nocy przed studniówką dopadła mnie grypa żołądkowa. Dostałam też wysokiej gorączki. Gdy wszyscy koledzy bawili się na studniówce, ze mnie ściekał samoopalacz. Nie muszę pisać, że zapach był „nieziemski”.

Perła na paznokciach
Moja sympatia do perły znalazła nawet swój wyraz w używanych lakierach do paznokci. Oczywiście, sięgałam po różowe emalie. W liceum dorobiłam się różowego płaszcza (ten na szczęście wyglądał całkiem przyzwoicie, bo dostałam go od mamy) oraz różowych spodni (straszny obciach). Dzisiaj dla odmiany unikam różu jak ognia:D

Krem matujący
Zawsze zmagałam się z problemem błyszczącej skóry. Problem postanowiłam rozwiązać przy użyciu kremów matujących. Dzisiaj wiem, że był to kiepski wybór. Kremy matujące wysuszają skórę, a ta broniąc się, wydziela jeszcze większe ilości sebum.

Wysuszające żele
Sięgałam po nie ze względu na błyszczącą się skórę. Żele wysuszały moją skórę na wiór, jednocześnie ją podrażniając. W związku z tym ciągle przypominałam łuszczącego się buraka;P

PS Więcej grzechów nie pamiętam;) Jeśli macie ochotę podzielić się swoimi młodzieńczymi przygodami z kosmetykami, to możecie to zrobić w komentarzach:) Będzie mi bardzo miło, jeśli postanowicie przybliżyć swoje wpadki;)

karminowe.usta

69 komentarzy:

  1. Moją chyba najgorszą wpadką były czarna kredka na dolnej linii wodnej. Na oku miałam tylko tą kreskę i tusz do rzęs.. do dziś nie wiem jak mogłam tak chodzić;d

    Poza tym w LO zdarzało mi się chodzić w całych czarnych oczach... co przy niedoskonałościach na twarzy nie koniecznie dobrze wyglądało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy chyba po prostu stawiałaś na minimalizm, czyli kreskę+tusz;) Na szczęście teraz wiemy, że to niekoniecznie dobre rozwiązanie:) Za młodu można poszaleć;) Na szczęście jest to inaczej traktowane niż wpadki po 20-stce, a i takie mi się zdarzyły;)

      Usuń
    2. Szczerze mówiąc, dla mnie czarna kreska na linii wodnej to jest jakieś nieporozumienie najczęściej. Naprawdę, mało której kobiecie pasuje coś takiego. O ile rozumiem gimnazjalistki z takim czymś na oku, no dobra, bunt, eksperymenty i poczucie, ze wszystko wie sie najlepiej :D ale u dorosłej kobiety to najczęściej mam ochotę wziąć patyczek i jej to wszystko wymyć!

      Usuń
    3. Najczęściej te czarne kreski strasznie pomniejszają oko...

      Usuń
  2. Też zaliczyłam sporo błędów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sposób się przed nimi uchronić, ale trzeba być otwartym na konstruktywną krytykę. Jak byłam nastolatką, to odbierałam to jako atak na siebie;)

      Usuń
  3. O kurcze tymi kremami matujacymi mnie zmartwiłaś :( Ja używam kremu tonującego i teraz się wystraszyłam , że wysuszę sobie twarz , a z drugiej strony nie chcę uzywac podkładów :(
    Co do tuszy - tez kiedyś nakładalam dużo warstw hah:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli jest dobrze dobrany to nie zrobi krzywdy. Najgorsze jest sięganie po kremy dla nastolatków. One bardzo często są mocno wysuszające, bo jednocześnie mają działać na pryszcze.

      Usuń
    2. O kurcze no to źle robię ;( bo od roku stosuję wlasnie taki ;/ mogłabyś polecic cos dobrego ? ale nie zatykającego porow ? ;>

      Usuń
    3. A jaki używasz?:) Sprawdzę skład, może coś się zmieniło i teraz te kremy są lepsze:) Poza tym myślę, że jeśli ten krem tonujący nie wyrządza Ci krzywdy, to nie ma sensu go zmieniać:) Gdyby miał Cię wysuszyć, po czym wzmóc wydzielanie łoju, już byś to zauważyła:)

      Usuń
  4. Rewelacyjny wpis! :D Przeczytałam jednym tchem ;). Ja chyba też coś podobnego napiszę! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. :D
    Pieknie!
    Jak tak czytam, to sobie przypominam jeszcze mase innych swoich madrych wystapien :) Zawsze mi sie wydawalo, ze w ciemniejszym pudrze wygladam LEPIEJ. Samoopalacz tez kiedys sobie zaaplikowalam tak, ze dookola ust mialam sliczna obwodke. Do tej pory pamietam glos kolezanki oznajmiajacy "Jestes zolta!".
    Ach, to byly piekne czasy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te smugi, jakie zostawiał samoopalacz zdradzały całą prawdę:P Moja koleżanka z klasy chwaliła się wizytą na solarium, ale wszyscy widzieli, że mija się z prawdą, jak podczas wuefu samoopalacz zaczął z niej ściekać i powstały piękne plamy:P

      Usuń
  6. Miło się czytało ;)
    Mam wrażenie że tylu wpadek nie zaliczyłam, ale zbyt ciemny puder/podkład to chyba najbardziej podstawowy błąd nastolatki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda dzięki namowom koleżanek chce wyglądać zdrowo i mieć matową twarz;)

      Usuń
  7. ah młody to głupi, miałam podobne wpadki :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt to dystans do naszych wcześniejszych poczynań;)

      Usuń
  8. przesada warstw to jakbym czytała o sobie, zresztą za nim pisałam bloga, to takimi się zachwycałam, ale blogerki postawiły mnie do pionu:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dzięki blogerkom nauczyłam się rozcierać kreski, bo wcześniej chodziłam z takimi ostrymi;)

      Usuń
  9. Fajnie się czytało ;) ja w sumie nie za bardzo mam się z czego spowiadać, hmm... Jak chodziłam do podstawówki to uwielbiałam wściekle różowo - czerwony lakier na paznokciach u nóg xD W sumie za największy błąd uważam to, że tak mało uwagi poświęcałam pielęgnacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubiłam takie lakiery, ale nie ograniczałam się tylko do stóp;P Jak szaleć to szaleć:)

      Usuń
  10. Haha boskie :D Sama moglabym sie pod paroma z tych punktow podpisac :D Jak sobie pomysle o moich pierwszych przygodach z podkladem to... sie ciesze, ze nie mam zadnych zdjec z tamtego okresu :D Moge sobie jedynie wyobrazic jaka to byla masakra (kolorystyczna) :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, ze kiedyś nie było cyfrówek i aparatów w telefonie;P Wystarczą mi zdjęcia klasowe i te zrobione na komersie;P Ostatnio je przeglądałam i na każdym wyglądam jak wiedźma;P Miałam w sobie coś z emo, ach to łączenie różu z czernią:P Można wręcz powiedzieć, że wyprzedzałam trendy:P

      Usuń
  11. Bardzo fajny post, sama zaliczyłam kilka takich wpadek :D I nie ma się czego wstydzić :)

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie jedna z większych wpadek był za ciemny podkład.. Ech byłoby się głupim ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. ej! a ja perłę na powiekach lubię nadal :D z tym, że teraz taką wyważoną :)
    a lata młodzieńcze minęły mi baardzo zachowawczo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra perła nie jest zła;) Byle nie była zbyt jaskrawa i zestawiona z równie jaskrawą perłową pomadką:P

      Usuń
  14. Moja najgorsza wpadka? Mój pierwszy niebieski cień do oczu....bo musiało być go przecież widać. Dziś wiem, że ten kolor zupełnie mi nie pasuje :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżbyś wzięła taki jasny, bazarkowy błękit, po którym otrzymałaś efekt pani Kleczkowskiej?:)

      Usuń
  15. O, byłaś ciekawą dziewuszką ;) Podobne grzeszki do Twoich i ja miałam i pewnie większość dziewczyn :) To taki młodzieńczy bunt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moi rodzice nie mieli ze mną łatwego życia;) Na szczęście dobrze się uczyłam i mogli się skupić tylko na wezwaniach do szkoły w sprawie niewłaściwego wyglądu:P

      Usuń
  16. Haha, tusz do rzęs, ciemny podkład i duuuużo różu na policzki. Pocieszam sie, że wtedy większość osób w moim wieku właśnie tak wyglądała :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możemy się pocieszyć tym, że nie wyróżniałyśmy się na tle koleżanek:P Wszystkie wyglądały dosyć podobnie;) Na przerwach wyciągało się kosmetyczne skarby i pożyczało od siebie;P Że wtedy nie myślałam o zarazkach;P

      Usuń
  17. Fajny, z dystansem napisany post :D Chyba stworzę podobny, tylko muszę się nad nim zastanowić ;-)
    Moja wpadka to m.in depilowanie brwi w cieniutkie kreseczki, które wyglądały okropnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje pierwsze depilowanie brwi wyglądało podobnie;) Teraz też mam stosunkowo cienkie brwi, ale nie niteczki;)

      Usuń
  18. Ja pamiętam swoje blond pasma na ciemnych włosach. Wyglądałam jak borsuk:) Miałam też fioletowe i różowe włosy, ale tych eksperymentów akurat nie żałuję. O reszcie przeczytasz u mnie na blogu:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różowych włosów nie miałam, to wręcz dziwne, bo jako nastolatka kochałam róż;P Wszystko musiało być w tym kolorze, nawet torebka;P Byłam prawdziwą barbie;P

      Usuń
  19. Każda z nas ma takie błędy za sobą. Kiedyś malowałam oczy w kolorowych cieniach a usta podkreślałam brokatową intensywną pomadką. Koszmar!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chodziłam cała w perłach i to jeszcze takich bazarkowych odcieniach jasnego różu, on wręcz wpadał w biel... Teraz mam granatowy, perłowy cień do powiek i jak użyję go z umiarem, to wygląda naprawdę fajnie. Ale w młodości nie znałam umiaru;P

      Usuń
  20. wydaje mi się, że w niektórych przypadkach przesadziłaś - jakoś odebrałam ten fragment o perłowych cieniach jakby były czymś złym. Ja perłowe wolę o wiele bardziej niż matowe i nie uważam, że to złe. Tak samo z perłą na ustach czy paznokciach - nie jest obciachem, jeżeli się dobrze dobierze/pomaluje :) może to zbyt mocno odebrałam i po prostu chodziło Ci o przesadę z tymi kosmetykami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło mi o to, że na paznokcie kładłam jasnoróżowy perłowy lakier, to samo na usta i na oczy;) Za dużo błysku naraz;) Teraz też czasem sięgnę po perłowy cień, ale wtedy reszta jest bardziej stonowana:) Wtedy wychodziło bazarkowo:)

      Usuń
  21. Czytając niezłe się uśmiałam :) Wydaje mi się, że każda z Nas miała/ma za sobą różne wpadki.

    Co do kremu matującego to się nie zgodzę, jeżeli jest dobrze dobrany i składowo działanie jest wyrównane to nie powinno dziać się nic złego. Sama trafiłam na pewien specyfik i mile mnie zaskakuje.

    Perła? uważam, że dobrze dobrana może się podobać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc o kremie matującym miałam na myśli takie specyfiki dla nastolatków, które są bardzo mocno wysuszające. Masz rację, że dobrze dobrany krem nie jest zły, ale wtedy się na tym nie znałam i brałam kremy, które tylko wysuszały.

      Dobrze dobrana nie jest zła. Ale w tamtych czasach łączyłam perłowy lakier, perłowy cień, perłową pomadkę i wszystko w jasnoróżowym, bazarkowym odcieniu. Teraz mam parę perłowych kosmetyków i łączę je z umiarem. I kolory są bardziej stonowane. Perłowy brązowy lakier nie wygląda tak źle jak jasnoróżowa perła, która wręcz wpada w biel:)

      Usuń
    2. Mnie od razu przypomina się wpadka z henną :)))

      Czasami, jak się wspomina to przeszło się dłuuuugą drogę :D

      Usuń
    3. Pisząc o wpadce z henną, masz na myśli brwi czy włosy?:) Wiem, że niektórym osobom wychodzą zielone włosy:)

      Usuń
  22. też się uśmiałam ;)
    tuszu dawałam dużo, ale chyba rzęsy dobrze wyglądały, rozczesywałam je idealnie, lepiej nawet niż teraz :P ale teraz daję 1 warstwę ;)

    z tymi perłami, blond pasemkami... za ciemny podkład hehe
    każda z nas mnóstwo błędów popełniała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz dbam o swoje, żeby były dobrze rozczesane, w tamtych latach nawet nie brałam pod uwagę tej czynności;) Wszystko było na łapu capu, czasami wręcz po kryjomu, w szkolnej toalecie;)

      Usuń
  23. Oj tak! Perłoworóżowa szminka z Avonu, perłowobiała pomadka z Nivea to błędy, które i ja pamiętam :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Oczywiście za ciemny podkład tez mnie dopadł, ale jak mamy taki wybór w sklepach :p. O, miałam strasznie cienkie brwi, do dziś jak widzę te zdjęcia to jestem w szoku, jak to możliwe? Takie niteczki, koszmar. I mój hit, tego to juz całkiem nie rozumiem o co mi chodziło.. stwierdziłam,że mam.. kręcone włosy! i prostowałam je, ahahahahahahahahaha, moje biedne włosy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei uwierzyłam, że uczesane włosy to gładkie włosy i katowałam je prostownicą...

      Usuń
  25. czytam, czytam i oczom nie wierzę-ja też popełniałam większość tych błędów!:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za młodu człowiek eksperymentował i buntował się;) Dopiero teraz widzi, ile błędów popełniał. Wcześniej byłam przekonana, że jestem oryginalna;P

      Usuń
  26. oj kilka moich zdecydowanie dubluje się z Twoimi :) mam wrażenie, że każda nastolatka przechodzi to samo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre decydują się na bardziej ekstremalne kroki, np. spontaniczny tatuaż:)

      Usuń
  27. Świetna spowiedź :)
    Mam i ja kilka podobnych grzeszków na sumieniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba większość kobiet w młodości eksperymentowała z wyglądem;) Kiedyś znalazłam zdjęcia mojej mamy i byłam w szoku;) Nigdy nie sądziłam, że stawiała na rockowe stylizacje;)

      Usuń
  28. Ja miałam to szczęście i ominęła mnie moda na czarną kredkę na linii wodnej

    Poka szminkę ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo, gdzie się uchowałaś, ze ominęła Cię ta moda?:)

      Którą szminkę, tę ze zdjęcia?:) Ta jest opisana tutaj: http://karminoweusta.blogspot.com/2012/03/maybelline-watershine-iridescent-rose.html

      Usuń
  29. Mam 15 lat, ale jakoś nie lubię perłowych pomadek. Jakoś mi nie pasują i wgl nie jestem co do nich przekonana. Z tych błedów nie popełniłam jeszcze błędu z tuszem, bo nie lubię go mieć za dużo. :D No i podkład, cienie i biała pomadka - tego wgl nie używam. Podkłąd w krytycznych sytuacjach. Zapewne za kilka lat też doszukam się paru błędów.
    A tak dodatkowo: czym się różni pomadka matowa od satynowej? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że współczesna młodzież popełnia mniej błędów:) Ja, niestety, się nich nie ustrzegłam. Mam teraz co wspominać;)

      Pomadka satynowa posiada delikatny błysk (efekt mokrych ust):)

      Usuń
    2. PS Zarówno matowa, jak i satynowa pomadka nie zawierają drobinek.

      Usuń

Pozostawiając u mnie komentarz, pozostawiasz u mnie swoje dane osobowe. Są one starannie przechowywane i nieudostępniane innym podmiotom.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...