Serum o działaniu rozgrzewającym Eveline Dermapharm

Cellulit nie wybiera. Smukła sylwetka nie chroni nas przed pomarańczową skórką. W związku z tym, iż moja rodzina zmaga się z tym defektem estetycznym, stawiam na profilaktykę. Mam nadzieję, że systematyczne wcieranie odpowiednich specyfików przyniesie pożądane rezultaty. Czy termoaktywne serum do ciała o działaniu rozgrzewającym Eveline Dermapharm Slim Extreme 4 D przypadło mi do gustu?



Nawilżenie
Kosmetyk przyzwoicie nawilża uda, brzuch i pośladki, aczkolwiek w tych partiach ciała nigdy nie miałam problemów z suchą skórą. Gdy korzystałam z dobrodziejstw serum Eveline, mogłam zrezygnować z aplikacji balsamu.



Wygładzenie/ujędrnienie
Za sprawą wyżej wspomnianego produktu kondycja ud uległa znaczącej poprawie. Preparat antycellulitowy uelastycznia skórę. Specyfik Eveline polecam osobom, które skarżą się na spadek jędrności. Stosowany regularnie przynosi pożądane rezultaty, aczkolwiek nie można oczekiwać cudów. Preparat nie usunie cellulitu, aczkolwiek może zmniejszyć jego widoczność.



Efekt termiczny
Przypadek sprawił, że serum rozgrzewające trafiło w moje ręce. Udałam się do drogerii z zamiarem kupna kosmetyku antycellulitowego. Z dwojga złego preferuje specyfiki o właściwościach chłodzących. Nie wiedziałam, że w skład serii Dermapharm wchodzą dwa produkty, które fundują odmienne doznania termiczne. Pech chciał, że firma Eveline umieściła je w identycznych opakowaniach. Gdy po raz pierwszy sięgnęłam po koncentrat, przeżyłam szok. Miałam wrażenie, że ktoś przypala mi skórę. Początkowo myślałam, że kosmetyk wywołał reakcję alergiczną, ale przyjrzałam się opakowaniu i odkryłam, że kupiłam serum rozgrzewające. W miarę upływu czasu przyzwyczaiłam się do efektu termicznego.



Konsystencja
Preparat rozgrzewający ma postać białej emulsji. Kosmetyk jest bardziej treściwy niż żel antycellulitowy Pharmaceris. Szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Subtelny, silikonowy film przypadł mi do gustu. Produkt nie brudzi ubrań.



Zapach
Pewnej soboty udałam się na zakupy. Cały czas towarzyszył mi specyficzny zapach. Rozglądałam się dookoła, próbując ustalić jego źródło. Byłam przekonana, że mijam kwitnące krzewy. O dziwo, w pobliżu rosły wyłącznie klony. Po powrocie do domu nadal czułam kwiatową woń. Po chwili zastanowienia uświadomiłam sobie, że przyjemne doznania zawdzięczam serum Eveline.



Opakowanie
W związku z tym, iż specyfik znajduje się w tubie wykonanej z solidnego, biało-niebieskiego plastiku nie mogłam kontrolować stopnia zużycia produktu. Preferuję półprzeźroczyste opakowania, ponieważ pozwalają uniknąć przykrych niespodzianek. Za sprawą kartonika, na którym znajdują się szczegółowe informacje nt. składników aktywnych, można odnieść wrażenie, iż mamy do czynienia z kosmetykiem profesjonalnym.



Wydajność
Preparat rozgrzewający sięgnął dna po upływie miesiąca. Kosmetyk charakteryzuje się mniejszą wydajnością niż intensywne serum redukujące tkankę tłuszczową Eveline 4 D.

Cena
Za tubkę, w której znajduje się 200 ml produktu, musimy zapłacić ok. 20 zł.

Dostępność
Astor, Hebe, Rossmann, Superpharm.



Skład
Aqua, Cetearyl alcohol, Ceteareth-20, Mineral oil, Isopropyl myristate, Petrolatum, Cholesterol, Glycerin, Propylene glycol, Dimethicone, Cetyl alcohol, Caffeine, Octyldodecanol, Sodium polyacrylate, Hyaluronic acid, Butylene glycol, Centella asiatica leaf extract, Ginkgo biloba leaf extract, Equisetum arvense leaf extract, Laminaria hyperborea extract, Sodium salicylate, Lecithin, Silica, Hedera helix leaf extract, Vanilyl butyl ether, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben, Ethylparaben, Butylparaben, DMDM hydantoin, Parfum, Disodium EDTA, Lyral, Hexyl cinnamal, Hydroxycitronellal, Linalool, Citronellol, Alpha-isomethyl ionone, Geraniol.

Podsumowanie
Zalety
  • wyraźnie uelastycznia skórę
  • wykazuje działanie nawilżające
  • szybko się wchłania i pozostawia subtelny film
  • kwiatowy zapach, którego nie powstydziliby się twórcy perfum
  • dostępność.

Wady:
  • kosmetyk wykazuje działanie rozgrzewające, ten efekt nie każdemu przypadnie do gustu
  • serum nie grzeszy wydajnością
  • opakowanie nie pozwala kontrolować stopnia zużycia produktu.

karminowe.usta

Zakupowe szaleństwo - kosmetyki z DM

Mój kuzyn jest niezawodny. Mogę liczyć na jego pomoc przy spełnianiu kosmetycznych zachcianek. Wysyłam mu listę rzeczy, które wzbudziły moje zainteresowanie podczas przeglądania strony internetowej DMu, a po pewnym czasie moją szafkę zasilają wybrane specyfiki. Na co skusiłam się tym razem?

Balea odżywka do włosów z figą i perłami
Wcześniej skłaniałam się ku kosmetykom Alverde. W związku z tym, iż większość z nich zdążyłam już poznać, postanowiłam przetestować produkty Balea. Odżywka z figą i perłami cieszy się dużą popularnością w blogosferze. Na ogół zbiera pozytywne recenzje. Niebawem przekonamy się, czy dołączę do grona osób, które są zadowolone z jej działania.



Balea maska do włosów z figą i perłami
Postanowiłam iść za ciosem. Maska ma dopełnić kurację pod hasłem: „piękne włosy z figą i perłami”. Nie zdecydowałam się na szampon Balea, ponieważ moja skóra głowy nie przepada za SLES. Pierwszemu spotkaniu z maską towarzyszyło zaskoczenie. Nie przypuszczałam, że kosmetyk znajduje się w niewielkim „słoiczku”. Zastanawiam się, ile razy będzie mi dane nałożyć specyfik na włosy.



Balea Professional Oil Repair odżywka do włosów
Kosmetyki, które wchodzą w skład linii profesjonalnej, cieszą się dobrą sławą w blogosferze. Mam nadzieję, że moje włosy zaprzyjaźnią się z wyżej wspomnianym kosmetykiem. Za każdym razem, gdy przyglądam się składom odżywek Balea, obawiam się, że na mojej głowie zagości autentyczny nieład. Zauważyłam, że moje kosmyki potrzebują dociążenia w postaci solidnej porcji naturalnych olejów i silikonów.



Balea Professional Repair + Pflege odżywka do włosów
Wprawdzie nie wiem, jak moje włosy zareagują na produkty Balea, ale korzystając z okazji, postanowiłam zaopatrzyć się w kilka wariantów. A nuż któraś wersja odżywka okaże się strzałem w dziesiątkę? Z pewnością podzielę się z Wami swoimi spostrzeżeniami nt. poszczególnych kosmetyków.



Balea kremowy żel pod prysznic z pistacją i olejem z winogron
Blogerki, które mają dostęp do produktów z DM-u, chętnie inwestują w żele pod prysznic marki Balea. Na ich korzyść przemawiają niska cena i ciekawe kompozycje zapachowe. Wyżej wspomniany kosmetyk charakteryzuje się przyzwoitym składem. Znajdziemy w nim substancje, które powinny łagodzić działanie SLES. Jestem dobrej myśli:)



Balea krem do stóp z mocznikiem (10%)
Nadeszła pora, aby zadbać o stopy. Gdy kraj zaleje fala upałów, będę musiała wyciągnąć sandały. Nie chciałabym narażać otoczenia na nieestetyczny widok w postaci twardych, zaniedbanych pięt. Wierzę, że mocznik rozprawi się z problemami, które nękają moje stopy. Wcześniej korzystałam z tego typu produktów i byłam z nich zadowolona.



p2 Last Forever lakier do paznokci nr 110 Dating Time
W moim zamówieniu nie mogło zabraknąć lakieru do paznokci p2. Chętnie sięgam po emalie tej marki, ponieważ szybko schną i są stosunkowo trwałe. Na moich paznokciach wyglądają nienagannie przez 3-4 dni. Uwielbiam czerwień, toteż nie mogłam sobie odmówić Dating Time. Czy lakier zaskarbi sobie moją przychylność?



Alverde szampon do włosów farbowanych z kwiatem lipy i żurawiną
Choć od dawna nie farbuję włosów, często sięgam po produkty dedykowane kosmykom poddanym koloryzacji. Zauważyłam, że tego typu specyfiki nadają puklom zdrowy blask i wydobywają z nich refleksy. Szampony Alverde służą mojej kapryśnej skórze głowy.



Alverde odżywka do włosów farbowanych z kwiatem lipy i żurawiną
W związku z tym, iż zdecydowałam się na szampon adresowany do właścicielek włosów farbowanych, postanowiłam dopisać do listy odżywkę z kwiatem lipy i żurawiną. Mam nadzieję, że duet Alverde poprawi kondycję moich wysokoporowatych kosmyków. Muszę w końcu wygospodarować czas na naturalną pielęgnację. Moje włosy potrzebują solidnej porcji nawilżenia.



Alverde balsam do ust z miętą pieprzową
Wprawdzie nie przepadam za efektem mrowienia, ale nie mogłam sobie odmówić tego kosmetyku. W internecie natknęłam się na opinię, iż balsam z miętą pieprzową pachnie identycznie jak Wrigley`s Spearmint. Uwielbiam tę gumę do żucia. Swoją drogą nie rozumiem, dlaczego niespodziewanie zniknęła z półek w supermarketach.



Alverde serum pod oczy Anti-Aging z koenzymem Q10
Zmarszczki mimiczne przekonały mnie, że nadeszła pora, aby wytoczyć ciężkie działa. Koenzym Q10 spowalnia procesy starzenia, toteż mam nadzieję, iż bruzdy nie będą się pogłębiać. Czy serum, w którego skład wchodzą naturalne składniki, okaże się skuteczne? W stosownym czasie poinformuję Was o efektach walki z procesami starzenia.



PS Czy miałyście do czynienia z którymś z zaprezentowanych kosmetyków? Chętnie poznam Waszą opinię nt. specyfików z DM-u. Jakie kosmetyki zasiliły Wasze łazienki i toaletki w ostatnim czasie?


karminowe.usta

Melisa krem silnie nawilżający do cery delikatnej

Krem silnie nawilżający do cery delikatnej, który wchodzi w skład linii Melisa, przywędrował do mnie pod koniec zimy. W związku z tym, iż centralne ogrzewanie nie służy moim policzkom, emulsja służyła do nawilżania przesuszonych partii twarzy. Wraz z nadejściem wiosny kosmetyk zaczął pełnić nową funkcję. Jakie zastosowanie znalazłam dla kremu z serii Melisa? Czy specyfik przypadł mi do gustu?




Nawilżenie
Nazwa kosmetyku sugeruje, iż mamy do czynienia z produktem do cery suchej, toteż uznałam, że biała maź przyniesie ulgę problematycznym partiom twarzy. Krem nawilża, ale jego działanie nie jest spektakularne. Efekt, jaki uzyskałam za sprawą wyżej wspomnianego specyfiku, przypadnie do gustu właścicielkom cery normalnej i mieszanej. Osoby, które mają wymagającą skórę, powinny przyjrzeć się innym specyfikom dostępnym na rynku. Krem z linii Melisa nie spełni ich oczekiwań.

Wygładzenie
Po rozprowadzeniu białej emulsji twarz staje się przyjemna w dotyku. Można odnieść wrażenie, iż skóra zyskała na gładkości. Niestety, wystarczy umyć twarz żelem, aby przekonać się, że mamy do czynienia z ułudą. Po usunięciu warstwy silikonów twarz nie prezentuje się zbyt korzystnie.



Ujędrnienie
Nie polecam tego kremu osobom, które pragną zwiększyć elastyczność skóry. Wprawdzie kosmetyk przynosi natychmiastowe rezultaty, ale efekt jest krótkotrwały. Gdy odstawimy specyfik z linii Melisa, przekonamy się, w jakiej kondycji znajduje się nasza twarz.

Zapychanie
Krem, stosowany okazjonalnie, nie pogarsza kondycji cery. Pod koniec lutego moja policzki przypominały pergamin. Postanowiłam pomóc im, nakładając treściwą emulsją. Przez tydzień korzystałam z dobrodziejstw kremu i przekonałam się, że kosmetyk nie służy mojej cerze. Liczba krost przekraczała „normy”, toteż kosmetyk zakończył żywot jako smarowidło do dłoni. Moje ręce zaprzyjaźniły się ze specyfikiem rodzimej marki.



Podrażnienie
Stosując krem, nie odnotowałam niepożądanych reakcji. Śledząc wpisy na blogach, zauważyłam, że kosmetyk nie cieszy się dobrą sławą. U wielu osób wywołał reakcje o podłożu alergicznym. W specyfiku nie brakuje substancji o działaniu drażniącym. Choć produkt jest dedykowany wrażliwcom, charakteryzuje się intensywną wonią.

Konsystencja
Biała emulsja przypadła mi do gustu. Spodziewałam się ciężkiej mazi, która przysparza problemów podczas aplikacji. W rzeczywistości krem gładko sunie po skórze i szybko się wchłania.



Film
Kosmetyk pozostawia warstwę ochronną. Na szczęście nie mamy tutaj do czynienia z lepem na muchy, do którego przyklejają się wszystkie paprochy. Powłoczka nie przypadnie do gustu właścicielkom cery mieszanej i tłustej, ponieważ nadaje skórze niepożądany blask.

Opakowanie
Produkt umieszczono w biało-zielonym słoiczku. Początkowo to rozwiązanie nie przypadło mi do gustu. W przypadku specyfików, które nakładam na twarz, preferuję opakowania wyposażone w pompkę. Gdy krem zaczął pełnić rolę smarowidła do rąk, łaskawszym okiem spojrzałam na słoiczek. Produkt zużyłam do ostatniej kropli.

Zapach
Krem charakteryzuje się świeżą, ogórkową wonią. Choć mój nos lubi tego typu kompozycje, uważam, że kremy do twarzy nie powinny posiadać walorów zapachowych.



Wydajność
Nie potrafię ocenić kosmetyku pod kątem wydajności. Początkowo sięgałam po niego okazjonalnie, później nakładałam emulsję na dłonie. Ta niecodzienna kombinacja pozwoliła mi cieszyć się kremem przez 3 miesiące.

Cena
Za słoiczek, w którym znajduje się 50 ml specyfiku, musimy zapłacić ok. 6 zł. Często można natknąć się na atrakcyjne promocje.

Dostępność
Astor, Hebe, Carrefour, Tesco, Real.



Skład
Aqua, Caprylic/capric triglyceride, Sorbitol, Isopropyl palmitate, Glyceryl stearate, Cetyl alcohol, Ceteareth-25, Petrolatum, Sodium hyaluronate, Sodium acrylates copolymer, Allantoin, Parfum, Camellia sinensis leaf extract, Melissa officinalis leaf extract, Panthenol, Glycerin, Butylene glycol, Disodium EDTA, BHT, DMDM hydantoin, Iodopropynyl butylcarbamate, Citral, Eugenol, Hydroxycitronellal, Hydroxyisonexyl 3-cyclohexene carboxyaldehyde, Butylphenyl methylpropional, Linalool, Citronellol, Hexyl cinnamal, Limonene.

Podsumowanie
Zalety:
  • przyzwoicie nawilża cerę mieszaną, kremu nie polecam właścicielkom suchej skóry
  • doraźnie poprawia kondycję twarzy, silikony nadają jej gładkość i elastyczność
  • nie odnotowałam niepożądanych reakcji, ale alergie należy rozpatrywać indywidualnie
  • nie sprawia problemów podczas aplikacji, gładko sunie po skórze i szybko się wchłania
  • niska cena
  • dostępność.

Wady:
  • gładka i jędrna skóra jest iluzją, o czym przekonujemy się po usunięciu warstwy silikonów
  • krem, stosowany na dłuższą metę, przyczynia się do wysypu zaskórników
  • kosmetyk pozostawia film, który sprawia, iż twarz zaczyna się świecić
  • intensywna, świeża woń jest przyjemna dla nosa, ale zwiększa ryzyko podrażnień
  • niehigieniczne opakowanie.

PS Po jaki krem sięgacie, gdy chcecie poprawić kondycję przesuszonych partii twarzy? Czy mieliście do czynienia z bohaterem niniejszej recenzji? Jakie wywarł na Was wrażenie?


karminowe.usta

Płyn dwufazowy Alverde - hit czy kit?

Na początku roku musiałam pożegnać się ze swoim ulubionym micelem. Płyn AA z serii „Wrażliwa Natura” doskonałe usuwał makijaż, nie podrażniając przy tym mojej delikatnej skóry. W związku z tym, iż poszukuję godnego następcy, rozpoczęłam wielkie testowanie. Moja łazienka gościła kilkanaście kosmetyków do demakijażu. Niestety, większość z nich budziła zastrzeżenia. Dzisiaj pragnę przybliżyć zalety i wady płynu dwufazowego Alverde. Czy produkt z DM-u zaskarbił sobie moją sympatię?



Demakijaż
Ostatnio nie mam szczęścia do tego typu kosmetyków. W drogeriach nie brakuje bubli. Niektóre płyny nie radzą sobie z zadaniem, do którego zostały powołane. Po ich użyciu makijaż pozostaje nienaruszony. Dwufaza Alverde doskonale usuwa tusz. Po jej użyciu na próżno szukać śladu po wodoodpornej kredce. Pod względem skuteczności płyn z DM-u dorównuje dwufazie Vichy.



Konsystencja
Zielonkawy płyn, który w stanie spoczynku dzieli się na dwie fazy: jaśniejszą i ciemniejszą, jest niezwykle wygodny w użyciu. Przyzwyczaiłam się, że tego typu kosmetyki po zmieszaniu warstw szybko powracają do stanu wyjściowego. Specyfik Alverde mile mnie zaskoczył. Preparat nieprędko się rozwarstwia, toteż podczas demakijażu nie muszę kilkukrotnie wstrząsać butelką. To rozwiązanie pozwala zaoszczędzić czas i nerwy.



Film
Płyn Alverde sprawił mi miłą niespodziankę. Przyzwyczaiłam się, że dwufazy pozostawiają lepką warstwę. Wprawdzie specyfik z DM-u początkowo funduje mi tłustą powłoczkę, ale ta szybko się wchłania, nawilżając przy tym okolice oczu.



Wpływ na rzęsy
Odnoszę wrażenie, że kosmetyk z DM-u poprawił kondycję moich mizernych włosków. Gdy korzystałam z jego dobrodziejstw, rzęsy uległy zagęszczeniu. Niestety, gdy płyn sięgnął dna, włoski zaczęły masowo wypadać. Podejrzewam, że za dobroczynne działanie dwufazy Alverde odpowiadają naturalne składniki. Oleje prawdopodobnie wzmocniły moje rzęsy. Powrót do drogeryjnych płynów zakończył się tragicznie.



Podrażnienie
Działanie dwufazy Alverde pozostaje dla mnie wielką zagadką. Nigdy nie potrafiłam przewidzieć, jak moje oczy zareagują na spotkanie pierwszego stopnia z wyżej wspomnianym kosmetykiem. Czasem nie odnotowywałam żadnych niepożądanych dolegliwości, by nazajutrz zalewać się łzami. Wykluczyłam czynniki zewnętrzne takie jak tusz, cień do powiek czy kredka. Za każdym razem używam tych samych produktów. W przypadku makijażu oczu jestem monotematyczna. Upodobałam sobie cień mineralny Lily Lolo i maskarę My Secret Curly Lash.



Opakowanie
Zielonkawy płyn umieszczono w przeźroczystej, plastikowej butelce. Tworzywo, z którego wykonano butelkę, pozwala ocenić, ile produktu pozostało do naszej dyspozycji. Wprawdzie otwór, który wieńczy pojemnik, nie jest duży, ale płyn wylewa się z opakowania w nadmiernej ilości.

Zapach
Dwufaza charakteryzuje się owocową wonią. Gdy korzystałam z jej dobrodziejstw, miałem wrażenie, że nasączam wacik koktajlem z kiwi i awokado. Nie rozumiem, co przyświecało twórcy, który do preparatu do demakijażu dodał komponenty odpowiedzialne za walory zapachowe.



Wydajność
Płyn sięgnął dna po 3 tygodniach codziennego stosowania. Jego wydajność mnie nie satysfakcjonuje, ponieważ przyzwyczaiłam się do dwufaz, które wiodą długi źywot.

Cena
Za opakowanie, w którym znajduje się 100 ml produktu, musimy zapłacić 2 euro.

Dostępność
DM, drogerie internetowe, serwisy aukacyjne.

Podsumowanie
Zalety:
  • płyn dokładnie usuwa makijaż oczu, radzi sobie z kosmetykami wodoodpornymi
  • po wstrząśnięciu produkt powoli się rozwarstwia, toteż możemy zaoszczędzić czas i nerwy
  • tłusta powłoczka szybko się wchłania, nawilżając skórę wokół oczu
  • za sprawą dwufazy moje mizerne rzęsy uległy zagęszczeniu
  • niska cena.
Wady:
  • płyn czasem podrażnia oczy
  • z opakowania wylewa się za dużo produktu
  • niska wydajność – 3 tygodnie
  • zapach, kosmetyki, które mają kontakt z oczami powinny być bezwonne
  • dostępność.

PS Przy pomocy jakiego kosmetyku usuwacie makijaż oczu? Chętnie poznam Waszych ulubieńców w tej kategorii, ponieważ wciąż poszukuję godnego następcy micela AA z serii „Wrażliwa Natura”.


karminowe.usta

Lekka odżywka podkreślająca fale

W związku z tym, iż ostatnio żyję w ciągłym niedoczasie, swoim włosom poświęcam niewiele uwagi. Moja pielęgnacja ogranicza się do szamponu i drogeryjnej odżywki. Chwilowo nie używam naturalnych specyfików, ponieważ tego typu produkty potrzebują czasu, aby ujawnić swoje dobroczynne właściwości. Spłukiwanie olejów i roślinnych ekstraktów po 3 minutach mija się z celem. Nie znoszę marnotrawstwa, toteż dałam szansę drogeryjnym odżywkom, które są mniej wymagające. Po chwili można je spłukać i cieszyć się lśniącymi włosami. Czy Joanna odżywka zwiększająca objętość z kolagenem morskim, spełniła moje oczekiwania?



Nawilżenie
Kosmetyk spełnia swoją funkcję. Odżywka przyzwoicie nawilża włosy, ale osoby, którym zależy na regeneracji, powinny przyjrzeć się innym specyfikom. Produkt Joanny nie poprawi kondycji zniszczonych kosmyków. Odżywka z kolagenem morskim sprawdza się w sytuacjach podbramkowych, gdy nie mamy zbyt wiele czasu.

Wygładzenie
Bohaterka niniejszej recenzji sprawia, że suche, szorstkie pasma stają się gładkie i przyjemne w dotyku. Po użyciu odżywki moje włosy wyglądają lepiej. W związku z tym, iż kosmetyk jest stosunkowo lekki, za każdym razem rozprowadzam sporą porcję produktu. Rozrzutność przekłada się na wydajność odżywki. Niestety, specyfik stosowany z umiarem niedostatecznie wygładza moje wysokoporowate kosmyki.



Zmiękczenie
Jeśli hojnie obdaruję swoje włosy wyżej wspomnianym kosmetykiem, szorstkie pasma stają się przyjemne w dotyku. Wprawdzie Nivea Long Repair lepiej zmiękcza włosy, ale rodzimy produkt wypada przyzwoicie.

Blask
Za sprawą odżywki z kolagenem morskim włosy odbijają światło. Słońce wydobywa z nich złoto-miedziane refleksy. Wprawdzie produkt Joanny nadaje włosom blask, ale efekt nie jest tak spektakularny jak po użyciu odżywki Schauma Cream & Oil.



Rozczesywanie
Nie mogę narzekać na kołtuny. Odżywka zapobiega ich powstawaniu. Za sprawą wyżej wspomnianego kosmetyku szczotka gładko sunie po włosach i nie przerzedza fryzury.

Skręt
Odżywka z kolagenem morskim powinna przypaść do gustu właścicielkom loków i fal, które pragną zdyscyplinować niesforne kosmyki. Kosmetyk charakteryzuje się stosunkowo lekką konsystencją i nie wpływa negatywnie na skręt. Nadaje wyrazu lokom i falom.



Obciążenie
Specyfik jest stosunkowo lekki, toteż z czystym sumieniem polecam go osobom, które mogą się pochwalić niskoporowatymi włosami. Odżywka z kolagenem morskim wygładza kosmyki, nie obciążając ich.

Przetłuszczanie
Nie zauważyłam, żeby kosmetyk wpływał negatywnie na świeżość fryzury. W tym miejscu pragnę zaznaczyć, iż moje włosy nie wykazują tendencji do przetłuszczania. Po użyciu odżywki z kolagenem morskim moje kosmyki są odbite od nasady.

Zapach
Subtelna woń specyfiku uprzyjemnia jego aplikację. Niestety, kremowo-morski zapach znika wraz ze spłukaniem odżywki.



Konsystencja
Biała emulsja nie jest tak gęsta jak odżywki Nivea, ale nie określiłabym jej mianem wodnistej. Specyfik nie odbiera objętości fryzurze.

Opakowanie
Kosmetyk znajduje się w pojemniku wykonanym z biało-srebrnego plastiku. Choć opakowanie wygląda estetycznie, przysparza problemów. Stosunkowo wcześnie pojawiły się problemy z wydobyciem kosmetyku. Cieszę się, że producent wyposażył pojemnik w płaską klapkę, na której można postawić odżywkę, aczkolwiek nie rozwiązuje ona problemu. Odnoszę wrażenie, że odżywka ściśle przylega do ścian opakowania i niechętnie je opuszcza.

Wydajność
Wprawdzie odżywka wystarczyła mi na miesiąc, ale od pewnego czasu myję głowę raz na 2-3 dni. W związku z tym pokuszę się o stwierdzenie, iż produkt Joanny nie grzeszy wydajnością.

Cena
Za opakowanie odżywki z kolagenem morskim musimy zapłacić 8 zł. Jeśli namierzymy ją w hipermarkecie, możemy zaoszczędzić nawet 3 zł.

Dostępność
Astor, Hebe, Superpharm, hipermarkety.


Skład
Aqua, Cetearyl alcohol, Polyquaternium-37, Dimethicone, Propylene glycol, Dicaprylate/dicaprate, VP/DMAPA acrylates copolymer, Silicone quaternium-16, Collagen amino acids, Cetrimonium chloride, Undeceth-11, Butyloctanol, Undeceth-5, Isopropyl alcohol, PPG-1, Trideceth-6, Hydroxyethylcellulose, Parfum, Limonene, Triethanolamine, DMDM hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.

Reasumując: Odżywka z kolagenem morskim przypadła mi do gustu. Wprawdzie pożądany efekt uzyskuję, nakładając sporą porcję kosmetyku, ale specyfik jest tani i łatwo dostępny. Produkt Joanny przyzwoicie nawilża włosy, ale nie polecam go osobom, którym zależy na regeneracji. Odżywka wygładza niesforne kosmyki. Za jej sprawą szorstkie pasma stają się przyjemne w dotyku. Początkowo nie potrafiłam uwierzyć, że dotykam swoich włosów. Specyfik nadaje kosmykom zdrowy blask. Odżywka wydobywa z włosów złoto-miedziane refleksy. Odkąd korzystam z jej dobrodziejstw, nie mogę narzekać na kołtuny. Za sprawą wyżej wspomnianego produktu rozczesywanie przebiega szybko i sprawnie. Kosmetyk Joanny powinien przypaść do gustu właścicielkom loków i fal. Odżywka z kolagenem morskim nie wpływa negatywnie na skręt. Specyfik nie obciąża włosów, nie zauważyłam, aby wzmagał przetłuszczanie. Chętnie powrócę do wyżej wspomnianego kosmetyku, gdy uszczuplę swoje zapasy.

PS Czy miałyście do czynienia z odżywkami Laboratorium Kosmetycznego Joanna? Jakie wywarły na Was wrażenie? Jeśli odkryłyście ciekawy specyfik do pielęgnacji włosów, napiszcie o nim w komentarzu:)


karminowe.usta
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...