Alterra szampon z ekstraktem z migdałów i jojoba


Od roku czasu dzień w dzień myję głowę szamponami Alterry. Dotychczas stawiałam na wersje przeznaczone do zniszczonych włosów, ale ponieważ od pewnego czasu moje kosmyki są w nieco lepszej kondycji, postanowiłam wypróbować coś nowego. Alterra łagodny szampon migdały i jojoba to bohater dzisiejszej notki. Produkt jest przeznaczony dla wrażliwej i podrażnionej skóry.

Mycie
Szampon dobrze usuwa brud i zanieczyszczenia. Włosy po jego użyciu są świeże i czyste.

Blask
Kosmetyk nadaje zdrowy blask moim kosmykom.

Miękkość
Włosy po użyciu tego szamponu są niesamowicie miękkie w dotyku.


Obciążanie
Produkt nie obciąża kosmyków. Wręcz bym powiedziała, że moje są lekko uniesione u nasady.

Łupież
Nie przyczynia się do tego typu przykrych niespodzianek. Moja skóra głowy reaguje bardzo źle na SLS i SLES, a sodium coco-sulfate jej nie szkodzi. Odkąd używam szamponów z SCS, na dobre pożegnałam się z łupieżem. Budowa chemiczna SLS, SLES i SCS jest podobna, ale drobne różnice sprawiają, że SCS mnie nie podrażnia.

Podrażnienie
Szampon mnie nie uczulił.

Zapach
Specyficzny. Nie wyczuwam tutaj żadnych migdałów. Jak pachnie jojoba, tego nie wiem. Natomiast woń tego szamponu kojarzy mi się z waniliowym serkiem homogenizowanym, sprzedawanym w białych, plastikowych opakowaniach.

Konsystencja
Żelowo-glutowata, charakterystyczna dla większości szamponów Alterry.

Wydajność
Mi szampon starcza na 1,5 tygodnia codziennego stosowania, aczkolwiek mam włosy do pasa, co niewątpliwie przekłada się na zużycie produktu.

Opakowanie
Wykonane z białego plastiku. Lubię zamknięcie szamponów Alterra, ponieważ nie trzeba się bawić w odkręcanie i zakręcanie. Wystarczy podnieść klapkę, a po zakończeniu aplikacji ją przymknąć. Podobają mi się motywy roślinne, które goszczą na naklejkach tego szamponu.


Kraj producencki
Niemcy.

Testowanie na zwierzętach
Alterra nie testuje swoich wyrobów na zwierzętach. Produkty tej marki nie zawierają również składników pochodzenia zwierzęcego, mogą być używane przez wegan.

Skład
Aqua-woda, rozpuszczalnik polarny, baza większości kosmetyków.
Sodium coco-sulfate-otrzymywany z czystego oleju kokosowego. Stanowi alternatywę dla SLSów. Jest to substancja myjąca.
Alcohol-alkohol, rozpuszczalnik. Może wysuszać i podrażniać wrażliwą skórę głowy.
Glycerin-gliceryna, substancja nawilżająca.
Coco-glucoside-substancja pochodzenia roślinnego, pozyskiwana ze skrobi kukurydzianej i oleju kokosowego. Pełni rolę substancji powierzchniowo czynnej, zmniejsza napięcie powierzchniowe i tym samym usuwa brud.
Capryl/capryl glucoside-półsyntetyczny składnik pozyskiwany z kwasów tłuszczowych i cukrów. W kosmetyce stosowany jako tensyd, czyli substancja aktywnie myjąca. Jej działanie polega na adsorbowaniu się na granicy faz i zmienianiu jej swobodnej energii.
Acetum-ocet, stosowany w płukankach do włosów, ma za zadanie zapobiegać ich wypadaniu.
Xanthan gum-stabilizator, chroniący emulsję przed rozwarstwianiem na warstwę rozpuszczalną w wodzie i rozpuszczalną w tłuszczach. Obie te warstwy w warunkach naturalnych nie mieszają się ze sobą, dlatego konieczne jest użycie emulgatorów, które muszą być stabilizowane jakimiś substancjami. Guma ksantanowa jest pozyskiwana na drodze biotechnologicznej przy udziale Xantomonas campestris.
Betaine-betaina, substancja, która posiada dodatnio naładowaną grupę funkcyjną. Zaliczana do czwartorzędowych soli amoniowych. Substancja ta po raz pierwszy została wyizolowana z buraka cukrowego (Beta vulgaris). Jej nazwa odzwierciedla pochodzenie. Umożliwia zatrzymywanie wody w komórkach, chroniąc je tym samym przed odwodnieniem.
Prunus amygdalus dulcis oil-olej z migdałów ma za zadanie nawilżać skórę głowy i włosy.
Prunus amygdalus dulcis extract-ekstrakt z migdałów ma za zadanie nawilżać skórę głowy i włosy.
Avena sativa extract- ekstrakt z owsa zwyczajnego-posiada właściwości przeciwzapalne, przeciwświądowe. Jest również polecany przy zwalczaniu chorób łojotokowych skóry.
Simmondsia chinensis extract-ekstrakt z jojoba, stanowi bogate źródło witaminy E, pełniącej rolę przeciwutleniacza. Działa regeneracyjnie.
Parfum-kompozycja zapachowa.
Citral-obecny w olejkach drzewa herbacianego i trawy cytrynowej. Posiada silne właściwości antybakteryjne, pełni rolę naturalnego środka konserwującego.
Limonene-komponent zapachowy o świeżym zapachu, występuje w olejku rozmarynowym, grejpfrutowym, pomarańczowym i cytrynowym. Posiada świeży zapach. Działa antybakteryjnie.
Linalool-nienasycony alkohol należący do grupy terpenów. Otrzymuje się go z olejków eterycznych w tym kolendrowego, pomarańczowego i innych.
Citronellol-naturalny, acykliczny monoterpenoid. Znajduje się w olejku róży i pelargonii. Wykorzystywany przy produkcji perfum i repelentów owadów (odstraszaczy), a także w przynętach dla roztoczy.
Geraniol-posiada przyjemny, świeży zapach kojarzący się z pelargoniami. Działa antybakteryjnie.

Cena
9,49 zł, ale często można dorwać szampony Alterry na promocji.

Dostępność
Do nabycia wyłącznie w Rossmannie.

Reasumując: Obawiałam się, że po szamponie, który nie jest przeznaczony do włosów zniszczonych, moje włosy będą się strasznie plątać, tymczasem nic takiego nie zaobserwowałam. Moje kosmyki zdrowo lśnią i są miękkie w dotyku. Nie każdemu z pewnością przypadnie do gustu zapach tego produktu. Ze względu na działanie tego szamponu, mogę go polecić z czystym sumieniem.

PS Jakie szampony z Alterry zostały przez Was przetestowane? Który z nich jest Waszym ulubieńcem?
karminowe.usta

Akcja: odbudowa i regeneracja rzęs


Jakiś czas temu miałam problem z rzęsami. W grudniu zauważyłam, że częściej wypadają, łamią się i są nieco wypłowiałe. Z perspektywy czasu wiem, że to zasługa tuszy do rzęs. Wiele maskar tak mocno oblepia rzęsy, że stają się one zesztywniałe i obciążone. To niewątpliwie je osłabia. Obecnie poszukuję lekkiego tuszu, który delikatnie podkreślałby moje rzęsy. W międzyczasie chcąc jakoś polepszyć ich kondycję używałam regenerującego kremu do rzęs L`Biotica To właśnie temu specyfikowi zostanie poświęcona dzisiejsza notka.

Zapobieganie wypadaniu
Krem L`Biotica rzeczywiście wzmocnił moje rzęsy. W końcu przestały tak gwałtownie wypadać. Wprawdzie wciąż tracę pojedyncze włoski, ale mieści się to w normie. Wcześniej miałam do czynienia z ogromnym przerzedzeniem rzęs.


Wydłużanie
Dzięki stosowaniu tego preparatu w miejscu przerzedzeń wyrosły mi piękne, zdrowe i długie rzęsy. Aczkolwiek moje włoski takie są z natury. Krem na pewno nie jest w stanie wygrać z genetyką. Jeśli nasze rzęsy z natury są króciutkie, to nagle nie zyskają dodatkowych mm.

Pogrubianie
Wyrastające, dobrze odżywione rzęsy były stosunkowo grube. Ale tutaj znowu muszę zaznaczyć, że krem nie sprawił cudu. Po prostu przywrócił moim rzęsom ich dawną kondycję;)

Wzmocnienie koloru
Odrastające włoski charakteryzują się intensywnym zabarwieniem, moje są po prostu czarne.

Przyspieszanie wzrostu
Rzęsy rzeczywiście lepiej rosną dzięki stosowaniu tego preparatu, ale nie jest to jakieś ekstremalne przyśpieszenie.

Podrażnianie
Z tym bywało różnie. Raz udało mi się nałożyć ten krem bez podrażnienia oka, kiedy indziej aplikacji kosmetyku towarzyszyło pieczenie i zaczerwienienie.

Zapach
W preparacie można wyczuć zapach rycyny połączony z nutą lasu. Nie jest to wprawdzie mocna woń, ale nie każdemu może przypaść do gustu, zważywszy, że mamy tu do czynienia z kosmetykiem aplikowanym w okolice oczu.

Konsystencja
Przypominająca żel. Sam krem jest stosunkowo tłusty,


Opakowanie
Niewielka tubka z wykonana z dość twardego plastiku. Taka forma materiału ma za zadanie ułatwić dozowanie kosmetyku, którego powinnyśmy używać w niewielkich ilościach. Tubka jest dość prosta, na białym tnie widnieją różowe napisy.

Wyciskanie kremu
Tubka jest tak wykonana, iż umożliwia wyciśnięcie niewielkiej ilości kremu.

Łatwość aplikacji
Z tym jest trochę zabawy. Ilość kosmetyku wprawdzie można dostosować do swoich potrzeb, ponieważ z opakowania nie wylewa się nadmiar kremu, ale jak nanieść krem, by znalazł się u podstaw rzęs? Ja wyciskałam krem na palec u lewej ręki, następnie „maluchem” z prawej dłoni nabierałam odrobinę kosmetyku i nanosiłam go przy linii rzęs.

Pozostałości na rzęsach
Rano trzeba poświęcić uwagę swoim rzęsom, ponieważ czasem znajdujemy przyczepione do włosków gluty. Myślę, że nocą mimowolnie mrugamy, przecieramy oczy palcami i w ten sposób krem ulega migracji.

Wydajność
Uważam, że kosmetyk jest wydajny. Moim zdaniem spokojnie starczy na parę miesięcy. Mówię to z perspektywy osoby, która nanosi niewielkie ilości tego kremu.


Kraj producencki
Kosmetyk powstał na terenie Unii Europejskiej.

Testowanie na zwierzętach
L`Biotica nie testuje na zwierzętach, ale zdarza się, że w swoich kosmetykach wykorzystuje składniki pochodzenia zwierzęcego np. żelatynę, tran.

Skład
Petrolatum-mieszanina węglowodorów syntetycznych pozyskiwana z ropy naftowej. Zaliczana do emolientów tłustych. Nie posiada właściwości komedogennych. Tworzy warstwę okluzyjną, która chroni przed nadmiernym parowaniem wody z powierzchni włosków, dzięki temu uelastycznia rzęsy. Zwiększa lepkość kosmetyku. Wazelina uchodzi za substancję bezpieczną.
Oleum ricinic virginale oil- posiada właściwości ochronne i pobudzające regenerację włosów. Pomaga odbudować łamliwe oraz wypadające brwi i rzęsy. Jeśli mamy problemy z kruchymi paznokciami i zadziorkami, to olejek rycynowy może okazać się bardzo pomocny. Otrzymuje się go z nasion rącznika pospolitego podczas wyciskania na zimno. Następnie uzyskany olej gotuje się w celu dezaktywacji groźnej trucizny-rycyny.
Paraffinum liquidum-biały olej mineralny. Substancja nieaktywna chemicznie, hydrofobowa. Nie przenika przez naskórek. To mieszanina prostych, długołańcuchowych węglowodorów, otrzymywanych w destylacji ropy naftowej. Emolient tłusty. Tworzy warstwę okluzyjną, zapobiegającą nadmiernemu parowaniu wody. Nadaje połysk. Zmniejsza kruchość pomadki. Pełni rolę rozpuszczalnika dla innych substancji hydrofobowych.
Olea europaea serenoa repens-wyciąg z palmy sabalowej, który nawilża rzęsy, zapobiegając jednocześnie łamliwości i wypadaniu włosków.
Macadamia ternifolia seed oil- olejek z orzechów makadamia. Pomaga w pielęgnacji wysuszonych, łamliwych rzęs. Co ciekawe, można go również stosować do demakijażu wrażliwych oczu. Posiada właściwości regeneracyjne, działa nawilżająco i zmiękczająco.
Buxus chinensis (jojoba oil)-Zimnotłoczony, nierafinowany, złoty olej z ziaren jojoba połączony z utwardzonym olejem roślinnym. Posiada zapach delikatnie orzechowy. Odpowiaa za nawilżenie i zdrowy wygląd skóry. Łatwo wchłania się w skórę, dzięki czemu nie daje uczucia tłustości. Charakteryzuje się wysoką stabilnością i odpornością na utlenianie. Zastosowany jako dodatek stabilizuje i przedłuża trwałość innych delikatnych olejów i maseł roślinnych. Zawiera znaczną ilość estrów woskowych, zasobnych zwłaszcza w kwas eikozanowy, zbliżonych swą budową do naturalnych wosków występujących w skórze, dlatego penetruje do głębszych warstw skóry. Charakteryzuje się wysoką zawartością witaminy E, dzięki czemu działa regeneracyjnie i antyoksydacyjnie.
Polyglyceryl-4-isostearate-substancja powierzchniowo czynna, środek zmiękczający i emulgujący.
Panthenol-prekursor witaminy B5 (kwasu pantotenowego). Po wniknięciu w głąb skóry jest przekształcany do kwasu pantotenowego. Hydrofilowa substancja nawilżająca. Działa przeciwzapalnie, przyspiesza regenerację naskórka. Nadaje włosom i skórze uczucie gładkości. Zaliczany do humektantów, czyli substancji zapobiegających krystalizacji kosmetyku przy ujściu z tuby/butelki itp.

Cena
W granicach 15 zł.

Dostępność
Wiem, że krem można nabyć w Superpharmie. Niestety, nie wiem, czy jest dostępny w innych stacjonarnych drogeriach.

Reasumując: Uważam, że krem spełnił swoją rolę. Moje rzęsy zaczęły odrastać, stały się mocniejsze. Odzyskały swój dawny koloryt. Moje rzęsy znowu są czarne i zdrowe. Oczywiście, nie były to spektakularne efekty. Nie należy oczekiwać, że nagle nasze rzęsy z krótkich staną się tak długie jak sztuczne kępki. Ten krem pozwala przywrócić ich dawną kondycję. Nie jest to kosmetyk cudotwórczy. Niestety, krem podrażnia, jeśli przedostanie się do oka, a o to nietrudno. Mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiała po niego sięgać. Dopóki nie znajdę swojego maskarowego ideału, nie będę tuszowała rzęs.

PS A jak u Was sprawdził się ten krem? Wiem, że swego czasu był bardzo popularny na blogach, dlatego między innymi zdecydowałam się na jego zakup. Niektóre dziewczyny stosowały go na brwi. Wierzycie w skuteczność tego typu preparatów? Odczuwacie lęk przed ich aplikacją w okolice oczu?

karminowe.usta

Nie dla wulgarnych komentarzy


Postanowiłam zabrać głos w sprawie trollingu, ponieważ ostatnio natknęłam się na wątek, który mnie mocno zniesmaczył. Powstaje coraz więcej blogów. Jedne z nich są lepsze, inne gorsze. Czasami przytrafiają się wpadki. Ktoś nie przyjrzy się dobrze zamieszczanej fotografii i nie zauważy, że w tle ma przyrdzewiały płot, na boku jego buta można znaleźć pozostałości błota itp. Jednak wszyscy jesteśmy ludźmi, więc mamy prawo popełniać błędy. Dociągnięcia oczywiście można komentować, ale ważny jest sposób, w jaki to czynimy. Jeśli rzeczywiście chcemy komuś pomóc i wskazać, że np. źle łączy ze sobą kolory, to można mu o tym kulturalnie napisać. „Odnoszę wrażenie, że połyskliwa złota bluzka nie pasuje z seledynowymi legginsami” brzmi inaczej niż „jesteś szkaradztwem, dziwię się, że jakikolwiek chłop chciał cię dotknąć”. To drugie to już wylewanie żółci i własnych frustracji. Osoby, które w swoich komentarzach są najbardziej wulgarne i zjadliwe, zazwyczaj same mają mnóstwo kompleksów i nudne życie. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że ktoś czeka na czyjeś notki tylko po to, by móc sobie poużywać?

Ci „odważni” często sączą swoją żółć w specjalnie założonych wątkach. Trzeba naprawdę nie mieć innych ciekawszych zajęć, żeby przez dobrych parę godzin zajmować się cudzą plamą potu. Jeśli ktoś nie ma, na co spożytkować nadmiaru energii, to polecam ruch na świeżym powietrzu.

Poza tym wychodzę z prostego założenia, że oglądam i czytam to, co w jakiś sposób budzi mój zachwyt, ciekawość itp. Nie rozumiem celowości śledzenia blogów, na których nie podobają mi się zdjęcia, szata graficzna, sposób pisania notek etc. Jak coś mi nie pasuje, to nie tracę na to czasu. Zaważywszy na fakt, że na przejrzenie wszystkich blogów, które lubię, potrzebowałabym wydłużenia doby.

Niektóre blogerki zamieszczają w internecie zbyt wiele danych na swój temat. Przez to można je bardzo łatwo odnaleźć. Jednakże nie jest to równoznaczne z wpychaniem się w cudze życie z buciorami. Niedawno zawrzało. Jedna Youtube`owiczka pogratulowała drugiej ciąży na Twitterze. Ktoś to przeczytał i podzielił się tą informacją na jednym z portali. Sprawdziła się tutaj zasada, że każda rzecz raz zamieszczona w internecie, pozostanie w nim na zawsze. Nawet jeśli skasujemy niechciany wpis, to istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że ktoś już zdążył się z nim zapoznać i sensacyjna nowina zostanie przekazana dalej. Abstrahuję tutaj od doboru osób, którym powierza się sekrety, bardziej chciałabym zwrócić uwagę na inną kwestię. Zamieszczenie informacji nt. ciąży znanej Youtube`owiczki rozpętało istną lawinę. Ludzie zaczęli korzystać z posiadanych informacji. Dane męża, jego wygląd, miejsce zamieszkania, jakieś wyszukiwania przez sugestie wujka Google, następnie przeglądanie zdjęć na jego facebookowym profilu (prywatnym). Dyskusje nad sensownością zamieszczania przez niego zdjęcia USG. Patrzyłam na to i nie mogłam uwierzyć. Prywatna sprawa dwojga ludzi, przestała być sprawą prywatną. Teraz brzuch Youtube`owiczki, reakcje jej męża stały się niemalże sprawą publiczną. Dziewczyna wprawdzie mówiła czasem za dużo, ale czy to daje komukolwiek prawo do grzebania w jej życiu? Spójrzmy na to z innej perspektywy. Nasza koleżanka opowiada nam o tym, że spotyka się z kolegą z liceum, z którym odnowiła kontakt. Czy jest to jednoznaczne z przyznaniem nam prawa do wnikania w jej upodobania seksualne? Druga sytuacja jednak powoduje uruchomienie pewnych hamulców. Po pierwsze, nie zadamy takiego pytania, patrząc komuś w oczy. Strach przed reakcją drugiej osoby zazwyczaj jest silniejszy od ciekawości. W internecie jesteśmy anonimowi. Poza tym nasza koleżanka wydaje nam się bardziej swojska, a Youtube`owiczka kręci filmiki, na których zyskuje popularność. Jednakże ona nie oznacza, że dziewczyna traci prawo do prywatności.

O ile jestem w stanie zrozumieć, że kogoś tak zżera ciekawość, że musi sprawdzić daną informację, o tyle nie rozumiem opisywania całej procedury wyszukiwania profilu czyjegoś męża. Takie wskazówki czytają nie tylko dziewczyny śledzące filmiki urodowe, ale również osoby w nie pełni zrównoważone.

W jednym z wątku na Wizażu poświęconym blogerkom można przeczytać wiele komentarzy, od których jeży się włos na głowie. Jedna z blogerek została poddana gruntownej ocenie. Przedmiotem dyskusji stały się nie tylko jej sutki, rzekoma szkaradność, ale również rozważania nt. nocy poślubnej. Wiem, że nie wszystkie wizażanki, które udzielają się w tym wątku, posuwają się do takiego chamstwa, niektóre nawet reagują na te szykany. Podobnie jak moderatorzy forum, ponieważ najbardziej wulgarny troll został w końcu zbanowany. Wiele osób wychodzi z założenia, że skoro blogerka sama zamieszcza pewne zdjęcia, to sama poddaje się osądowi odbiorów. Tylko że ocena nie jest równoznaczna z chamstwem. Można skrytykować jej brak gustu w zestawianiu ubrań, wspomnieć o nierozważnym doborze zdjęć, ale wyśmiewać się z cudzego wyglądu, męża, nocy poślubnej? To mi przypomina czasy pryszczatych gimnazjalistów.


Bądźmy dla siebie mili. Zwracajmy uwagę na błędy, ale róbmy to z klasą. Każdemu od czasu do czasu przytrafia się wpadka. A osoby które są takie „idealne”, niech nakręcą filmik i opublikują go na Youtube. Wtedy wszyscy się z nich pośmiejemy, oczywiście w ramach troski o bliźniego.

Pamiętajmy, że napiętnowanie może komuś podkopać psychikę i skłonić ofiarę do samobójstwa. „Niewinne” żarciki mogą mieć tragiczny finał, więc zastanówmy się, czy warto? Gdyby nie blogerzy i vlogerzy internet nie byłby tak ciekawy. Może zatem szanujmy cudzą pracę, a jeśli decydujemy się na krytykę, to niech będzie ona konstruktywna.

Linki do wspomnianych wątków:

PS Mój wpis nie ma na celu napiętnowania Wizażanek, ponieważ sama jestem jedną z nich i nawet udzielam się w wątku o filmikach urodowych. Chodzi mi o zachowanie garstki osób, która psuje obraz całej społeczności. Do napisania notki zainspirowały mnie dwie blogerki:
Wprawdzie dziewczyny ugryzły temat od innej strony, ale ja również odczuwałam potrzebę wypowiedzenia się o trollingu.

karminowe.usta

Parę drobnostek na poprawę humoru


Mięta jeszcze nie doszła, ale postanowiłam zajrzeć do Rossmanna w poszukiwaniu lakierów z różanej kolekcji. I tu spotkała mnie miła niespodzianka, ponieważ były dostępne wszystkie odcienie wchodzące w skład limitowanki. Ja skusiłam się na malinę, ponieważ bardzo lubię takie intensywne kolory. Mamy lato, więc można zaszaleć:) Na blogach dziewczyny pokazywały swoje różane łupy i ta malina wyglądała bardzo zachęcająco:) Mam nadzieję, że to nie kwestia światła i moje paznokcie pomalowane tym lakierem będą prezentowały się równie dobrze:)

Ale nie wiem, na jaki kolor zdecyduję się dzisiaj wieczorem, ponieważ do mojego koszyka wpadła jeszcze piękna pastelowa zieleń, zahaczająca nieco o limonkę z limitowanej edycji Wild Thing. Mam nadzieję, że manicure wykonany tą emalią będzie równie trwały jak w przypadku serii Amazing Amazone. Takiego koloru jeszcze nie miałam, więc jestem ciekawa, jak będzie wyglądał na paznokciach:)

Poza tym zauważyłam, że w Kauflandzie na półkach „ze wszystkim i z niczym” ma miejsce promocja. Każdy wyłożony tam produkt można było nabyć za 1,45 zł. Parę rzeczy wydało mi się na tyle ciekawych, że trafiły do mojego wózka.

Mam ładną, zieloną, solidną kosmetyczkę wyposażoną w lusterko. Zabieram ją zawsze ze sobą na zajęcia i wyjazdy. Do tej pory nie odczuwałam braku lusterka. Jakiś czas temu kupiłam parę malutki torebek, którą są w stanie pomieścić komórkę, portfel, klucze i chusteczki. Moja zielona kosmetyczka oczywiście do nich nie wejdzie. Gdy w takie upalne dni wybieram się na spacer z moim chłopakiem, to nie mogę sprawdzić, czy eyeliner znajduje się na swoim miejscu. Dlatego gdy zobaczyłam to lusterko, to natychmiast znalazło się w moim koszyku. Ilustracja przedstawiająca kobietę z zakupami bardzo przypadła mi do gustu. Czasem sama tak wyglądam, gdy wracam z sezonowych wyprzedaży;) Lusterko jest na zatrzask, przez co wygląda dosyć elegancko. Cały czas piszę o lusterku, a właściwie mamy tu do czynieniami z dwoma lusterkami. Jednym zwykłym, drugim powiększającym (możemy sprawdzić, czy szminka nie zebrała się w kąciku).


Wsuwki z „perełkami” od razu wpadły mi w oko. Wzięłam dwie wersję. Jeden zestaw wsuwek ma białe „perełki”, drugi szare. Choć są bardzo ładne, nie będę ich używała na co dzień, ponieważ takie metaliczne ozdoby uszkadzają włosy. Nie wiem, może tylko ja jestem taką fajtłapą, która przy ściąganiu tego typu spinek, zawsze wyrwie sobie parę włosów. Ale będą w sam raz na jakieś większe wyjście:)


Pierścionek z kwiatkiem tak przypadł mi do gustu, że pierwszy raz od kilkunastu lat zdecydowałam się na ozdobę z tombaku. Kolczyki, korale, wisiorki mogą być wykonane z plastiku, taniego metalu, ale pierścionki zawsze musiały być srebrne. Oczywiście, jako mała dziewczynka chętnie sięgałam po tombak. Do dzisiaj pamiętam swój „złoty” pierścionek z zielonym oczkiem. Był bardzo podobny do tego, który nosiła moja mama. Pamiętam, jak przeżywałam jego wygięcie powstałe podczas jednej z zabaw w piaskownicy. O dziwo, złota farba z niego nie odchodziła. Od mojego dzisiejszego zakupu nie spodziewam się cudów. Zamierzam zakładać go od czasu do czasu, zwłaszcza do czarnych ubrań,ponieważ „perła” zlokalizowana pośrodku i otoczona przez błyszczące szkiełka fantastycznie ożywia ciemne kreacje. Chyba będę musiała nosić go na kciuku, ponieważ jest za duży na moje pozostałe palce.


Pudełko z motylem kupiłam z myślą o spinkach. Ostatnio przestały się mieścić w koszyku, w którym trzymam akcesoria do włosów. Lubię motyw motyla, dlatego pudełko od razu wpadło mi w oko. Nawet różowa wstążka mnie nie zraziła. Jeśli chcemy, możemy je powiesić koło lustra:) Nie musimy wkładać do niego spinek. W pudełku możemy przechowywać lakiery, cienie, szminki etc. Wprawdzie wygląda ono dosyć niepozornie, ale jest bardzo pojemne.


PS Kupujecie czasem takie błahostki, czy wychodzicie z założenia, że jeśli wydawać pieniądze, to na coś porządniejszego i trwalszego? Mi dzisiejsze minipolowanie zdecydowanie poprawiło humor;) Nawet remont nie jest taki straszny, aczkolwiek mam nadzieję, że szybko się skończy;) Najważniejsze, że mój pokój i łazienka są czyste;) Mistrzynią kuchni nigdy nie byłam, więc brak dostępu do kuchenki i piekarnika jakoś mnie nie przeraża;)

karminowe.usta


Jak uzyskać miętę?


Wczoraj próbowałam połączyć turkus z granatem, do wewnętrznego kącika dodałam odrobinę bieli. Okazało się, że taki makijaż oczu mi nie pasuje. Jednakże nawet nieudane próby mogą okazać się przydatne. Gdyby nie one pewnie nie wpadłabym na sposób, w jaki mogę uzyskać miętę. Jak już wspominałam, w moim Inglocie nie było cienia, który zachwycił mnie na blogu Chochlika. Postanowiłam skorzystać z propozycji ekspedientki i zamówić miętę. Niestety, nim do mnie przywędruje minie trochę czasu. W związku z tym będę korzystała ze swojego odkrycia, oczekując na obiekt pożądania;)





Bohaterowie dzisiejszej notki

Jak uzyskać miętę? Najpierw na powiekę nakładamy turkusowy mat z Inglota nr 371. Następnie nanosimy matową biel nr 373. Ten drugi cień aplikujemy tak długo, aż uzyskamy satysfakcjonujący efekt. Trudno przed datą ważności zużyć biel i turkus. Niewielkie ilości tej pierwszej nakładamy zazwyczaj w wewnętrznym kąciku i w przestrzeni pod łukiem brwiowym. Turkus wykorzystuję przy robieniu kresek, które świetnie odświeżają spojrzenie. Jednakże sam cień naniesiony na większą partię powieki ruchomej mi nie służy.

Turkus solo

Moja "mięta"

Oczywiście, tym sposobem nie uzyskamy tak pięknej mięty, jaką udało się nabyć Chochlikowi, ale zawsze jest to jakieś rozwiązanie. Ta notka nie jest specjalnie odkrywcza, bo powszechnie wiadomo, że mieszając ze sobą kolory, możemy uzyskać coś wartego uwagi, ale może moje wypociny komuś się przydadzą:) Ja na tę oczywistość wpadłam przypadkowo;)
Porównawczo

PS Lubicie się bawić w mieszanie kolorów, czy wolicie kupować gotowe cienie?

karminowe.usta

I nastała jasność...


Ostatnio często zmieniam kolor paznokci. Zazwyczaj czekam na pierwsze odpryski, leniwiec ze mnie;P Dzisiaj postawiłam na coś spokojniejszego i jaśniejszego. Bardzo lubię wszelkie odcienie fioletu, dlatego gdy zobaczyłam lakier Delii No. 1 w odcieniu 71, nie miałam żadnych wątpliwości i od razu powędrował do mojego koszyka;)

Kolor
Jasny fiolet ocierający się o lawendę. Świetnie sprawdzi się nie tylko podczas wakacyjnego wypoczynku, ale również na co dzień. Chyba że w naszej pracy istnieje zakaz malowania paznokci. Ale sam kolor nie jest żrący.

Wykończenie
Kremowe.

Ilość warstw
Do pełnego krycia potrzebujemy dwóch warstw lakieru. Przy jednej prześwity są zbyt widoczne, poza tym widać, jak drżała nam ręka podczas nanoszenia kosmetyku.

Trwałość
Na moich paznokciach lakier utrzymuje się 4-5 dni. Jest to dla mnie istotne, ponieważ żyję w ciągłym niedoczasie.

Konsystencja
Stosunkowo gęsta. Nie musimy się obawiać, że lakier skapnie nam z pędzelka na spodnie/dywan. Dzięki niej uzyskujemy krycie już przy 2 warstwie, co uważam za przyzwoity rezultat jak na tę kategorię cenową.

Schnięcie
Lakierowi trzeba dać 12 minut, żeby stwardniał, ale nie oznacza to, że po tym czasie możemy położyć się spać, ponieważ rano będziemy mogli podziwiać na paznokciach fakturę pościeli.

Smużenie
Przy dwóch warstwach nie zaobserwujemy żadnych smug.

Bąbelki
Czasami powstają przy pierwszej warstwie, ale szybko znikają.

Brudzenie lodówek, pralek itp.
Lakier nie pozostawia po sobie śladów.

Zapach
Lakier śmierdzi rozpuszczalnikami, ale jest to znamienne dla tej grupy kosmetyków.

Pędzelek
Moim zdaniem jest stanowczo za chudy, przez co malowanie paznokci wymaga większego nakładu czasu.

Buteleczka
Zwykła, prosta. Nie jest jakaś elegancka, ale za to sam lakier kosztuje grosze, więc nie wymagam cudów.

Utwardzanie paznokci
Lakier nie utwardza jakoś specjalnie płytki. Jeśli potrzebujemy wzmocnienia, to trzeba postawić na odżywkę i top coat.

Barwienie płytki
Gdy nosiłam ten lakier solo, bez żadnej bazy, to nie zrobił mi żadnej krzywdy. Paznokcie nie stały się żółte. Aczkolwiek nie jestem w stanie zagwarantować, że Wasza płytka nie ulegnie odbarwieniu, ponieważ każdy z nas ma inną strukturę paznokcia.


Zmywanie
Nie nastręcza trudności. Lakier nie barwi naszej skóry.

Kraj producencki
Lakier powstał w zakładzie zlokalizowanym na terenie Unii Europejskiej.

Testowanie na zwierzętach
Delia nie testuje na zwierzętach.

Skład
Butyl acetate-octan butylu, rozpuszczalnik, który za zadanie ma ułatwienie czynności rozprowadzania lakieru na płytce. Po aplikacji emalii wyparowuje.
Ethyl acetate-octan etylu, rozpuszczalnik, który podobnie jak octan butylu ułatwia rozprowadzanie emalii i wyparowuje po jej nałożeniu.
Nitrocellulose-nitroceluloza. Substancja ta tworzy warstwę lakieru.
Phtalic anhydride-bezwodnik kwasu ftalowego. Wykorzystywana jako plastyfikator przy wyrobie tworzyw sztucznych. Stanowi też ważny prekursor przy syntezie niektórych barwników. Ftalany budzą sporo kontrowersji. Istnieją nawet podejrzenia, że przekazywane potomkom płci męskiej w trakcie ciąży, doprowadzają do zmian w rozwoju ich mózgu i utraty zachowań kulturowych przypisywanych mężczyznom. Aczkolwiek te kontrowersyjne wyniki badań, wymagają weryfikacji.
Acetyl tributyl citrate-cytrynian acetylotributylu. Pochodzenia różnego, stosowany jako zmiękczasz tworzyw sztucznych. Używany również jako emulgator dla maści. Związek ten tworzy stabilny film na włosach, skórze i paznokciach.
Isopropyl alcohol-alkohol izopropylowy. Substancja podobna do alkoholu etylowego, który spożywamy. Jednakże posiada intensywniejszy zapach, jest mniej lotny i bardziej toksyczny. Ma działanie dezynfekujące, odtłuszczające i oczyszczające. Zmniejsza ilość powstającej piany. Stosowany w preparatach kosmetycznych jako rozpuszczalnik i rozcieńczalnik. Najwięcej znajdziemy go w sprayach do włosów.
Stearalkonium hectorite-hektoryt modyfikowany solą stearalkaniową. Substancja zagęszczająca, dodawana w celu utrzymania cząstek brokatu w zawiesinie.
Camphor-kamfora, pełni rolę plastyfikatora. Odpowiada za elastyczność lakierów po wyschnięciu, dzięki kamforze nasza warstwa nie pęka.
Citric acid-kwas cytrynowy. Jest sekwestrantem, czyli wyłapuje i kompleksuje jony metali, zwiększając tym samym trwałość i stabilność kosmetyku. Regulator odczynu.
Silica-krzemionka. Silnie chłonie wodę. Stabilizator emulsji, przedłuża trwałość kosmetyków, chroni przed ich rozwarstwianiem. Zwiększa lepkość.
Polyethylene terephthalate--politereftalan etylenu. Termoplastyczny polimer, wykorzystywany przy produkcji włókien syntetycznych i pojemników.
Calcium aluminum borosilicate-pełni rolę wypełniacza.
Tin oxide-tlenek cyny (II). Związek amfoteryczny (reaguje z silnymi kwasami, dając sole cyny (II) i z silnymi zasadami dając anion). Występuje w dwóch formach: stabilnej o czarnogranatowym zabarwieniu i metastabilnej o czerwonej barwie.
Mica-mika, dodaje żądany kolor i właściwości odbijające.

Cena
Za lakier zapłaciłam 2,49 zł. Emalie Delia No.1 są naprawdę tanie, idealnie sprawdzają się przy chandrze;) Za nieco parę złotych można poprawić sobie humor.

Dostępność
Niewielkie drogerie osiedlowe. Wiem, że Delia Prosilk jest dostępna w Superpharmie, nie wiem, jak wygląda sytuacja w przypadki serii No. 1.

Reasumując: Po raz kolejny jestem zadowolona z lakieru Delii, za który zapłaciłam grosze. To zachęca mnie do wypróbowania innych kolorów. Myślę, że z czystym sumieniem mogę polecić te lakiery.

PS A Wy lubicie takie jasnofioletowe lakiery, czy uważacie je za tandetne?

karminowe.usta


Poszła po miętę, wyszła z bielą


Chochlik narobił mi ochoty na miętowy cień z Inglota. Pytałam o niego już wcześniej, ale panie zawsze twierdziły, że takiego nie wypuszczono. Jak powoływałam się na blogi, to słyszałam, że te przekłamania to wina światła, a poszukiwany cień na pewno jest niebieski... Teraz znałam już numer mojego obiektu pożądania. Podeszłam do Inglota i wypowiedziałam magiczną kombinację cyfr. Pani pokręciła głową i stwierdziła, że może mi go zamówić, ponieważ standardowo nie mają go w swojej ofercie. Przy czym sama zwróciła uwagę, że poszczególne wyspy/salony nieco różnią się asortymentem. Ale zawsze można zamówić to, czego potrzebujemy, przy czym trochę to trwa. Zamówienie złożyłam, ale nie mogłam wyjść z Inglota bez niczego;) Postanowiłam w końcu się przełamać i kupić biały, matowy cień.

Zdecydowałam się na nr 373 M. Jest idealny do wewnętrznego kącika oka, w umiarkowanej ilości mogę go aplikować po łuk brwiowy. Dlaczego nie miałam cienia, który stanowi podstawę wyposażenia każdej dziewczyny praktykującej z makijażem? Nigdy nie przepadałam za bielą i długo uważałam, że takim cieniem można zrobić sobie krzywdę i wyglądać tandetnie. Biały cień/biała szminka kojarzy mi się z latami 90. i paniami handlującymi zagranicznym towarem na bazarkach. Teraz, kiedy rozpoczęłam naukę cieniowania, przekonałam się, że makijaż bez rozświetlenia wewnętrznego kącika i przestrzeni pod łukiem brwiowym jest niekompletny. Ta odrobina bieli fantastycznie otwiera oko. Matowe wykończenie jest bezpieczne. Z białą perłą łatwo można przesadzić.

Wcześniej też nie uznawałam wyjeżdżania cieniem poza powiekę ruchomą. Z czasem przekonałam się do takiej wersji makijażu oczu. Na początku zaczęłam wyjeżdżać lekko nad załamanie, a ostatnio doszłam do wniosku, że można spróbować też wersji „hard” z rozświetlaniem przestrzeni pod łukiem brwiowym.

Na razie nie mogę powiedzieć zbyt wiele nt. tego cienia, ponieważ mam go dopiero od kilku godzin.

PS A Wy rozświetlacie przestrzeń pod łukiem brwiowym, czy makijaż ograniczacie tylko do powieki ruchomej? Stawiacie na białe cienie czy beże? Maty czy perły?:)

karminowe.usta

Jej wysokość czerwień


Dzisiaj pragnę przedstawić Wam jedną z trzech szminek, której ostatnio używam nałogowo;) Mowa o pomadce do ust z Inglota nr 860.

Kolor
To krwista, żywa, intensywna czerwień. Ja bardzo dobrze czuję się w takich kolorach. Uważam, że wyglądają niezwykle kobieco, zmysłowo i fantastycznie ożywiają makijaż.

Wykończenie
Satynowe, dzięki czemu usta nie wyglądają na płaskie i suche, a jednocześnie pozostają eleganckie.

Konsystencja
Kremowa. Szminka nie jest ani za miękka, ani za twarda. Dobrze sunie po ustach.

Trwałość
Jest dla mnie ogromną niespodzianką. Nie przypuszczałam, że szminka za 21 zł jest w stanie wytrzymać na moich ustach 7-8 godzin. W tym czasie jadłam owoce i piłam wodę.

Zapach
Przyjemny dla moich nozdrzy. Jest słodki, przypomina mi jakąś gumę balonówę. Można wyczuć w nim chemiczne nuty. Pamiętam, że w dzieciństwie chętnie zaglądałam do toaletki mojej babci. Ona miała mnóstwo szminek. I jedna z nich, w kolorze fuksji, pachniała identycznie. Pamiętam czarne opakowanie tej pomadki. Wydaje mi się, że wciąż przechowuję ją jako pamiątkę po babci. Pamiętam, że wzięłam dwie pomadki. Pomimo upływu wielu lat wciąż nie śmierdzą. Nie używam ich, bo są już dawno po terminie. Ale przypominają mi wspaniałe chwilę spędzone z ukochaną babcią.



Wilgotne usta
Po aplikacji tej pomadki, odnoszę wrażenie, że moje usta są mokre. To bardzo przyjemne doznanie.

Kontrast
Czerwień pomadki fantastycznie kontrastuje z moją bladą cerą. W makijażu i ubiorze stawiam zazwyczaj na kontrast.

Pigmentacja
Szminka jest naprawdę bardzo dobrze napigmentowana. Jeśli korzystamy bezpośrednio ze sztyftu, to kryje już po pierwszym pociągnięciu. Nie ukrywam, że ja kupuję pomadki po to, by nadawały moim ustom intensywny kolor, a nie tylko lekką poświatę.

Sklejanie ust
Pomadka nie skleja ust.

Migracja
Pomadka nie przemieszcza się na zęby. Niestety, nie zawsze jest to takie oczywiste.

Podkreślanie suchych skórek
Nie podkreśla, chyba że naskórek sam odchodzi od ust.

Wchodzenie w załamania
Szminka nie wchodzi w bruzdy obecne na wargach.

Opakowanie
Czarne, eleganckie, metalowe. Zamknięcie pomadki nie jest takie łatwe, ale dzięki temu wiemy też, że szminka nie otworzy nam się samoistnie w torebce. Opakowanie zostało wykonane z trwałego materiału.

Zjadanie”
Szminka zjada się równomiernie, dzięki czemu nie wyglądamy karykaturalnie.

Wydajność
Pomadka jest bardzo dobrze napigmentowana. Kryje już po pierwszym pociągnięciu, więc podejrzewam, że starczy mi na długo. Używam jej od kwietnia, a wciąż ubytek jest niewielki. Mam nadzieję, że uda mi się ją zużyć w ciągu 12 miesięcy.

Wysuszanie ust
Nie wysusza.

Szminka a odcień zębów
Pomadka nie sprawia, że moje usta wydają się bardziej pożółkłe, niż są w rzeczywistości.

Kraj producencki
Na opakowaniu nie znalazłam jednoznacznej informacji.

Testowanie na zwierzętach
Inglot nie testuje na zwierzętach.

Skład
Ricinus communis (castor) seed oil-olej rycynowy. Olej roślinny otrzymywany z nasion rącznika pospolitego przez wyciskanie oleju na zimno i wygotowywanie z wodą, ta procedura ma zniszczyć toksyczną rycynę. Ma właściwości nawilżające.
Pentaerythrityl tetraisostearate-zagęstnik, emolient. Emolienty to substancje nawilżające.
DI-PPG-3 myristyl ether adipate-emolient, rozpuszczalnik, substancja tworząca film.
Pentaerythrityl stearate/caprate/caprylate/adipate- emolient, zagęszczacz.
Beeswax/cera alba-wosk pszczeli. Emolient, emulgator, substancja ochronna. Substancja pochodzenia zwierzęcego. Po dodaniu wosku pszczelego pomadka staje się twardsza, przyczepniejsza, zwarta. Działa wygładzająco i natłuszczająco, tworzy ochronny, stabilny film. W przypadku osób uczulonych na pyłki może wystąpić podrażnienie. Nie jest to kosmetyk dla wegan.
Euphorbia cerifera (Candelilla) wax- wosk roślinny, twardy i kruchy. Posiada charakterystyczny zapach. Uzyskiwany z liści i łodyg wilczomlecza. Emolient suchy (substancja nawilżająca). Tworzy na powierzchni skóry warstwę okluzyjną, która zapobiega nadmiernemu parowaniu wody z powierzchni. Dzięki temu zmiękcza i wygładza usta. Stosowany jako baza pomadek. Zwiększa lepkość produktu. Stanowi swoiste lepiszcze w kosmetykach kolorowych.
Ozokerite-ozokeryt. Wosk mineralny, wonny, inaczej parafina. Tworzy film.
Mineral oil/paraffinum liquidum-biały olej mineralny. Substancja nieaktywna chemicznie, hydrofobowa. Nie przenika przez naskórek. To mieszanina prostych, długołańcuchowych węglowodorów, otrzymywanych w destylacji ropy naftowej. Emolient tłusty. Tworzy warstwę okluzyjną, zapobiegającą nadmiernemu parowaniu wody. Nadaje połysk. Zmniejsza kruchość pomadki. Pełni rolę rozpuszczalnika dla innych substancji hydrofobowych.
PPG-51/SMDI copolymer-emolient.
Methyl glucose sesquistearate-niejonowy emulgator, czyli umożliwia wymieszanie fazy wodnej z fazą olejową.
Lanolin-lanolina, wydzielina gruczołów łojowych owiec. Emolient, który na tworzy na powierzchni ust warstwę okluzyjną, która zapobiega parowaniu wody. Odpowiada także za powstanie filmu wygładzającego naskórek. Ponadto pełni rolę emulgatora (umożliwia wymieszanie fazy wodnej z fazą olejową).
Copernicia cerifera (Carnauba) wax-wosk uzyskiwany z liści Copernicia cerifera, palmy pochodzącej z Brazylii.
Isoeicosane-rozpuszczalnik, emolient. Tworzy warstwę okluzyjną, zapobiegającą nadmiernemu parowaniu wody.
Polyglyceryl-3-diisostearate-niejonowa substancja powierzchniowo czynna. Emulgator.
Polyisobutene-substancja zwiększająca lepkość i wytwarzająca film.
Fragrance-kompozycja zapachowa
Isodecyl neopentanoate-emolient (substancja nawilżająca).
Prunus armeniaca kernel oil-olej z pestek moreli. Zawiera takie kwasy tłuszczowe jak linolowy, palmitynowy i oleinowy. Emolient tzw. tłusty. Tworzy warstwę okluzyjną zapobiegającą nadmiernemu parowaniu wody.
Tocopherol-witamina E. Zwana też witaminą młodości. Posiada właściwości przeciwutleniające. Zapobiega powstawaniu wolnych rodników.
Ascorbyl palmitate-palmitynian askorbylu. Otrzymywany poprzez estryfikację kwasu palmitynowego i witaminy C. Występuje w formie proszku, który w przeciwieństwie do czystej witaminy C, rozpuszcza się w tłuszczach. W kosmetykach stosowany jako zamiennik witaminy C, aczkolwiek palmitynian askorbylu posiada słabsze właściwości antyoksydacyjne. Wykorzystywany jako lekki konserwant dla naturalnych olejów, aromatów, farb, wosków i olejów jadalnych.
Benzyl benzoate-benzoesan benzylu. Potencjalny alergen. Składnik kompozycji zapachowych. Składnik ten musi być uwzględniony w składzie INCI, jeśli występuje w szmince, a więc w produkcie niespłukiwanym w stężeniu przekraczającym 0,001%. Związek ten występuje naturalnie w imbirze.
Hydrogenated vegetable oil-masło jojoba. Zimnotłoczony, nierafinowany, złoty olej z ziaren jojoba połączony z utwardzonym olejem roślinnym. Posiada zapach delikatnie orzechowy. Odpowiaa za nawilżenie i zdrowy wygląd skóry. Łatwo wchłania się w skórę, dzięki czemu nie daje uczucia tłustości. Charakteryzuje się wysoką stabilnością i odpornością na utlenianie. Zastosowany jako dodatek stabilizuje i przedłuża trwałość innych delikatnych olejów i maseł roślinnych. Zawiera znaczną ilość estrów woskowych, zasobnych zwłaszcza w kwas eikozanowy, zbliżonych swą budową do naturalnych wosków występujących w skórze, dlatego penetruje do głębszych warstw skóry. Charakteryzuje się wysoką zawartością witaminy E, dzięki czemu działa regeneracyjnie i antyoksydacyjnie.
Mica- mika, nadaje żądany kolor i właściwości odbijające.
Silica-krzemionka. Silnie chłonie wodę. Stabilizator emulsji, przedłuża trwałość kosmetyków, chroni przed ich rozwarstwianiem. Zwiększa lepkość.
Synthetic fluorphlogopite- syntetyczny minerał opierający się na fluorze, aluminium i krzemianach. Pełni rolę substancji wypełniającej.
Tin oxide-tlenek cyny
Po czym wymieniane są barwniki (Cl i cyfry).

Cena
Za szminkę zapłaciłam w kwietniu 21 zł.

Dostępność
Do nabycia jedynie na wyspach i w salonach Inglota.

Reasumując: Jeśli poszukujecie w miarę trwałej pomadki, która jest dobrze napigmentowana, zjada się równomiernie i nie przesusza nadmiernie ust, to polecam pomadki Inglota. Za 21 zł można trafić na istne cudo.

PS Jaki odcień czerwieni gości na Waszych ustach? A może nie przepadacie za tak ostrymi kolorami w makijażu?

karminowe.usta
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...